Wskrzeszenie

176 13 7
                                    

-Podrodze nastąpiły małe kąplikacje. Gdzie teraz idziecie?
-Jak narazie przed siebie.
-Yhy.
-Idziesz z nami?
-Tak- odwołałam chakre wilczycy. Zachwiałam sie lekko, ale Sasuke mnie trzymał chwile.  Ruszyliśmy odrazu. Suigetsu gadał przez większość drogi go Jugo. Karin siedziała cicho i nie miżdży się do Sasuke. Byłam u boku Uchichy który mówił mi co się działo gdy mnie nie było przy nim. Dużo się działo. Zrobiliśmy postój z po wodu Suigetsu. Usiadłam pod drzewem i przeglądałam się reszcie. Na Jugo siedziały ptaki, Suigetsu najwyraźniej poszedł po wodę, bo go nie widzę. Karin rozgląda się jakby kogoś wyczekiwała, a Sasuke gdzieś poszedł. Nie wiedząc co z sobą zrobić zdjęłam książkę z ramienia i zaczęłam czytać całą od początku. Nie zauważyłam kiedy zasnęłam.

§ Rano §

-...ko. Emiko. Wstawaj.- Przewróciłam się na drugi bok.- Seigetsu weź ją obudź.- po chwili poczułam coś mokrego i zimnego na sobie. Wstałam gwałtownie i rzuciłam kunai w białowłosego. Kunai przez niego przeleciał.
-Co?
-Sasuke nie ma długo. Poszukasz go?
-Chwila.- skupiam się lekko. Tu nie, tu nie, tu nie... Mam! Tylko co tam robi Kabuto?Orochimaru? Jakaś nie znana mi chakre, a za razem znana. Napewno jest tam Sasuke i Anko.
-Wiem gdzie jest.
-Gdzie!?
-Daleko więc nie dziwię się że go znaleść nie możesz.-stworzyłam klona.- Wiesz co robić.-ruszyłam w ich stronę. Po jakiś 2minutach byłam na miejscu. Wyciszyłam chakre i stanełam przy wejściu do jaskini w której byli wszyscy. Sasuke stoi z kimś tyłem do mnie. Przed mini stoi najprawdopodobniej Kabuto. Nie widzę Anko. O czymś gadają. Kabuto stoi w miejscu. Sasuke odwraca się w stronę wyjścia z jaskini gdzie ja stałam. Ten drugi też to zrobił... Itachi? Itachi! Ruszyłam do nich. Jak byłam przed mini patrzyłam dalej na starszego Uchiche.

-Itachi?
-Tak. Kim jesteś?-spojrzałam na Sasuke i znowu na niego.
-Emiko.
-Ide?
-Tak.-przytuliłam go. Oddał go.-Itachi powiedz kto jest ogniwem.
-Czego ogniwem?
-Inaczej. Kto was przyzwał?
-Kabuto.-spojrzałam na białoskórego.
-Co z nim?
-Jest w nazanami. (Ktoś może to pamięta? Oglądałam Naruto 3lata temu więc nie pamiętam takich rzeczy. Dop.aut)-wróciłam wzrokiem na niego. Jego lewe oko było białe.
-Co zrobicie z nim?
-Jeszcze nie wiemy.
-Ok. Ile ci zostało czasu Itachi?
-Nie dużo.
-Chcesz nam pomóc w wojnie?
-Co chcesz zrobić?
- Ja będę ogniwem.
-Zakazana technika?
-Tak.
-Jesteś tego pewna? Możesz mieć później komplikacje ze zdrowiem.
- Ty też je miałeś Itachi.
-Skąd...
-Mam swoje sposoby. Nie przyszedłeś do nas. Mogliśmy ci pomóc i chorobę zacofać do stanu początkowego.-zaczełam tworzyć pieczęcie.
-To było zaplanowane.
- Tak samo jak okłamywanie Sasuke? Zostawienie go i zarzucenie z góry że na żyć z chęcią zemsty?
-Tak.
-A brałeś pod uwagę to co czuł wtedy? Lub jak będzie się czuł później?
-...
-Tak jak myślałam. Odwróć się i kucnij.-gdy to zrobił podeszłam do niego i położyłam rękę na jego szyj-Technika shinigami:zmiana ogniwa-na jego karku była linia wzdłuż szyj. Wstał i odwrócił się do nas.
-Nie powinnaś. Później będziesz miała problemy z chakrą.
-Jestem tego świadoma. Ale czego nie robi się dla wujka.
-Nie chodzi tu o nasze relacje tylko o twoje zdrowie.
- Ty mi tu ze zdrowiem nie wyskakuj. Sam byłeś nie lepszy.
-Wiem, ale...
-Nie ma ale! Nie przyszłeś i tyle. Będziesz żył zobaczysz. Tylko powiedz mi gdzie jest twoje ciało.
- Ty nie chcesz...-odezwał się Sasuke.
- Tak chce. I ty nie masz nic do gadania Sasuke.
-Trzeba zawołać resztę grupy.
-Chwila.

-Choć do mnie z resztą grupy.
*Przyjęłam.

- Już tu idą. Itachi prowadź.
-Nie możesz.
-Mogę. Nie uratuje waszych rodziców, ale cb dam radę. Nie minęły dwa lata więc ciało jeszcze nie zgniło. Chcesz pomóc w wojnie?
- Tak.
- To prowadź.
-Ehh. Dobra.-spojrzał na Sasuke. Zawołał to ręka. Po czy przytulił.-Uważa na siebie braciszku.
- Ty taż uważaj.-odeszli od siebie. Spojrzał na mnie i kiwną głową po czy ruszył. Przechodząc obok Sasuke, złapał mnie za rękę.-Ty także uważaj.
-Bedę.-Puścił mnie i poszłam dalej za starszym.

§parę godzin później§

Za drzew ukazały nam się ruiny.

-Itachi co to za miejsce?
-Kryjówka klanu Uchicha. Tu zmarłem.
-Czyli Sasuke nie zabił cie?
-Nie. Choroba to zrobiła. On jedynie przyśpieszył ten proces.
-No dobra. Pamiętasz gdzie zginąleś prawda?
-Tak.-ruszył spokojnie, a ja za nim.-Powiedz mi po co chcesz uratować moje ciało?
-Bo chce Cię przywrócić do żywych.
- To jasne. Ale po co? Zrobiłem wszystko co chciałem.
-Nie zrobiłeś.
-Co chcesz przez to powiedzieć.
-Chce byś i ty pomógł w odbudowie klanu.
-Ale ja...
-Nie chcesz? Itachi nie każe Ci zrobić dziecka, ale by chociaż moje i Sasuke dziecko miało rodzinę i miłość. Jesteś od nas starszy, opiekowałeś się Sasuke, ja nie miałam młodszego rodzeństwa. Nawet jeśli miałam to już nie żyję.
- Ty i Sasuke?-z całej mojej gadki zapamiętał tylko to? Naprawdę?
- Tak ja i Sasuke. Jesteśmy razem.-kiwną głową na to.
-Ja... Nie wiem czy nadaje się na... wujka?-załapałam to za rękę. Spojrzał na mnie.
-Itachi o miłości rodzicielskiej ty wiesz więcej niż ja i Sasuke. Więc proszę pomóż nam. Jak nie chcesz to możemy zrobić tak. Mogę ustawić pieczęć czasową do momentu aż nie skączy się wojna. Po niej zrobisz to co uważasz za słuszne. Możesz z nami zostać lub że tak uime drugi raz umrzeć.-puściłam jego rękę. Czekałam na jakąś odpowiedź.
-Ale nie możesz oszukać śmierci.
-Mogę.
-Nie tą pieczęcią! Jesteś świadoma że możesz przez to stracić życie! To zabiera za dużo chakry!
- Mam jej wystarczająco dużo. Starczy mi jej na jeszcze jedną tak silna pieczęć.
-...
-Skączyły ci się argumenty?
-Nie koniecznie. Po prostu... Martwię się o Ciebie.
-Jesteś nad opiekuńczy.
-Wiem.-Uśmiechną się lekko.
-Wiesz że ładnie ci w uśmiechu?
-Ymm nie?
- To teraz wiesz.
-Dzieki. Nie zmieniaj tematu Emiko.
-Ehh. Pozwól sobie pomóc Itachi.
-Ale ty chcesz zrobić za dużo dla mnie.
- Ty też zrobiłeś dużo.
-Hy?
-Miałeś dwie opcje do wyboru. Grałeś dwie rolę. Mogłeś wybrać klan i wtedy wioska by upadła. A ty postanowiłeś się poświęcić dla wioski. Zabiłeś rodzinę. Zrobiłeś więcej niż ja teraz. Ja jedynie wskrzeszam bohatera wioski.-Podeszłam do niego i go przytuliłam.-Ty wiesz więcej niż ja. Widziałeś wojnę. Ja jeszcze nie. Masz większe doświadczenie niż my. To moja decyzja co chce postąpić. To że Cię chce ożywić jest moją decyzja. To czy się zgodzisz zależy od Ciebie.
-Ja....

=======================================
Witam! Nie zabijać mnie, bo nie będziecie mieli nowych rozdziałów. To tak tu jestem dopiero przed wielką wojną, a ja już osobiście jestem na zakończeniu. No nic mam nadzieję że się podoba. Widzimy się chyba w następnym miesiącu? Chyba tak. Bayo.

Życie | Sasuke x Oc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz