-Długo kazałaś na siebie czekać

200 14 7
                                    

Otworzyłam oczy i zobaczyłam wszech ogarniającą mnie czerń.

-Shi? Shi!- nie odpowiada. Nie podoba mi się to. Jak jej nie słyszę, to wątpię by mnie ktoś usłyszał. Postawiłam kilka kroków, a przedemną stworzył się kawałek ścieżki. Z każdym krokiem ścieżka stawała się dłuższa. Nie wiem ile szłam, ale zobaczyłam jakąś jasną poświate. Ruszyłam do niej biegiem. Nim bliżej byłam tym poświata bardziej przypominała człowieka? Człowieka który lata. To nie jest normalne chyba. Mimo to nie zwolniłam. Czułam od niego siłę. Gdy byłam wystarczająco blisko widziałam dokładniej postać.

-Witaj Emiko.
-Dzień dobry. Skąd znasz moje imię Hagomoro-san?
-A dlaczego miał bym nie znać imienia osoby która ma się przyczynić do pomocy wybrańcą?
-Czyli to prawda. Powiedz mi jak ja mam im pomóc?
-Dowiesz się niedługo.
-No dobrze. Wiesz może co ja tu robię?
-To ja to zrobiłem.
-Ten wybuch?
-Tego akurat nie. To że tu jesteś to moja wina.
-Po co?
-Masz pomóc wybrańcą więc musiałem się z Tobą spotkać wcześniej.
-W celu?
-Spytania cie kogo byś wybrała i dlaczego. Oraz czy piszesz się na to by im pomagać.
-Mogę im pomagać. Co do tego kogo bym wybrała musze odpowiadać teraz czy mam czas?
-Co do czasu nie masz go za dużo. Czuje że coś się stanie niedługo. Proszę Cię byś dała mi odpowiedź najszybciej jak tylko będziesz mogła. Cieszy mnie to że się zgadzasz. Wystaw dominującą rękę.- wystawiłam prawą rękę. Mędrca położył na niej swoją rękę i w tym momencie poczułam lekki ból. Z pod jego ręki dojrzałam czarne ślady. Kolejna pieczęć?To już chyba 4? Na lewej ręce, na dłoni u tej samej ręki klanu, no i to. Czyli to jest 3. Zapewne się jeszcze dorobię paru. Zabrał rękę. Kto by pomyślał że będę akurat ta pieczęć.

-Dobrze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Dobrze. Mogę ci zadać kilka pytań? Dokładniej jeden osoby.
-Postaram się na nie odpowiedzieć.
-To kim jest trzecia osoba pod Kaguyom?- odrazu spojrzał na mnie smętnie.
-To była nasza siostra.
-Ale nie ma o niej nic.
-Bo moja matka nie uznała jej jako swojej córki. Wydziedziczyła ją z naszego Klanu pozwalając zachować nasze zdolności, ale był warunek taki że nie pokazuje się jej na oczy.
-Wiedział że stworzyła mój klan?
-Najwyraźniej nie wiedziała lub o niej zapomniała.
-A skąd ty wiesz o niej.
-Była z nami do 10 roku życia... Ale przez pewien incydent wydziedziczyła ją.
-Yhy. Tęskniłeś za nią prawda?
-Ja tak. Mój brat nie. Ona za nami tęskniła poza matką.
-Jaka ona była?
-Siostra? Pomocna, mądra, wyrozumiała, ale też miała kilka. Lekkomyślana, niecierpliwa, kłutliwa. Zawsze dbała o dobro nasze i innych, a nie swoje.
-Yhy. Stworzyłeś dziewięć ogoniastych bestii? Tak?
-Owszem.
-Wiec też stworzyłeś Shiroi ōkami?
-Tak.
-Ale po co?
-Bo ona jest łącznikiem wszytkich mojch dzieci.
-Więc na chakre wazytskich Bjiiu?
-Tak.
-Jak sie nie myle twoja siostra była pierwszym jinchuuriki. I nie bez powodu nie jest o niej mowa.
-Tak. Nie było o niej mowy by chronić ją i osobę która trzyma to brzemię. Niedługo stanie się coś złego i jak by ktoś dowiedział się ze istnieje osoba która ma w sobie skupisko wszystkich moich dzieci koniec świata by nadszedł szybciej niż by to było przewidywane.
-Dobrze. Co do twojego pytania kogo bym wybrała to chyba Naruto i Sasuke.

-Dlaczego?
-Naruto jest może uparty i przez to mu się obrywa, ale ma coś co sprawia że ludzi stają za nim i jest podobny do Asury. Sasuke, bo jest podobny do Indry. I czuć od nich to.
-Dziękuję za twoją odpowiedź. Muszę przyznać że zaskoczyłaś mnie gdy powiedziałaś że czujesz to od nich.
-Jaką rolę ja mam pełnić w tym co ma się zdarzyć?
-Zobaczysz.- straciłam równowagę przez wstrząs.
-Co jest?
-Już się zaczyna.
-Wojna?!
-Tak. Bądź gotowa na moje wezwanie. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia mistrzu.- znikną , a mnie otoczył znów ciemność. Zamknęłam oczy i znowu je otworzyłam. Odrazu je zamknełam przez jasne światło. Otworzyłam je i powoli wstałam. Rozejrzałam się i byłam w jakimś lesie. Wstałam i spojrzałam za siebie gdzie leżała wilczyca.

-Gdzie?

-...

-Gdzie?!- kiwneła w strone północno-wschodnią-Dziekuje. Wiem wszystko kochana. Użyczysz mi swojej całej mocy?

-Ale...

-Wiem że może to się na mnie odbić, ale muszę się tam dostać jak najszybciej. Proszę.- zastanawiałam się chwile ale się zgodziła- Dziękuję.- znikła, a ja poczułam silny przypływ mocy. Spojrzałam na siebie. Moje ciało emanowało na biało z przebłyskami jasnoniebieskiego. Z tyłu stworzył się z chakry coś na wzór ogona, który również był biały z niebieską końcem. Dół był połączony z górą. Brzuch był odsłonięty, a między piersiami była niebieska linia. Plecy były też odsłonięte. Na głowie z chakry powstały uszy białe z niebieską końcówką. (boże albo to jest trudne dla mnie, albo wyszłam z prawy, ale jest. Na podstawie Konan pisałam dop.aut) Ruszyłam w stronę którą mi wskazałam wilczyca. Skoczyłam i zrobiłam dziurę w ziemi. Muszę użyć mniej chakry na skoki. Zmniejszyłam jej trochę i było lepiej. Byłam 3 razy szybsza niż normalnie. Nie wiem ile tak skakałam po drzewach, ale wyczułam chakre Sasuke. Jest trochę obok mojego kursu, ale pobiegnę do niego. Skierowałam się w tamtą stronę po chakrze rozpoznając Karin. Były z nim jeszcze dwie osoby których nie rozpoznaję. Po ledwie 5 minutach byłam na tyle blisko że jeden skok i byłam na miejscu, ale z boku ktoś musną mnie w policzek wodą? Jakąś cieczą. Nie przejmując się tym skoczyłam i stanęłam na drzewie z którego ich widziałam. Karin, Sasek i dwójka chłopaków. Znowu ktoś mnie zaatakował tą samą techniką i musiałam pochylić lekko głowę w prawo by nie oberwać wodą. Zeskoczyłam z drzewa przed nimi. Karin patrzyła na mnie wystraszona i chowała się za czarnookim. Biało włosy miał w moją stronę wystawione palce na wzór pistoletów, a rudy był gotowy mnie zaatakować. Sasuke stał i patrzył na mnie obojętnie, ale dojrzałam strach. Ktoś się mnie boj? Nie miałam tego w planach.

-Witam was.- Sasuke odrazu rozpoznał mój głos, ale nie pokazał tego, Karin chyba też.

-Kim jesteś?-spytał białowłosy

-Na pewno nie waszym wrogiem.
-Kim?
-Sprzymierzeńcem.
-Sasuke co robimy z tą piękną lalunią- ojć masz przejebane. Sasuke spojrzał na niego tak że był by w stanie zabjiać to już by nie żył.
-

Wypraszam sobie. Ta lalunia jest zajęta, a tobie radze spierdalać.
-Hy? Przed tobą? HAHA!
-R-radzze ci u-ucie-k-kać Sui-igets-su.-wyjęczałam Karin
-Ty też Karin? Ona nic mi nie zrobi.
-Sama zrobi, a z chłopakiem jeszcze wiecej.
-To gdzie on jest?- Sasuke podszedł do mnie i położył rękę na moim biodrze.
-Tu Suigetsu.- spojrzał na nas zdziwiony.- Długo kazałaś na siebie czekać.

=======================================
Ten kto mnie kocha nie zabije mnie! A jak nie to już mam dziurę wykopaną. YukiSanders co do twojego pytania, to teraz.
Sto lat dla mnie! Już 17. Jaka ja stara. Mam nadzieję że się podoba. Do zobaczenia. Bayo!

Życie | Sasuke x Oc|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz