Blondyn znalazł się w północnej części posiadłości. Polecił skrzatom, aby pilnowały Granger.
Przez chwilę myślał, że się pomylił. Patrząc na nietknięty posąg na stojącej przed nim fontannie i pozbawione liści drzewa. Może coś mu się wydawało. Z przemyśleń wyrywał go koszmarny odór i warczenie, tuż nad jego głową.
To był smok, ale co tu do cholery robi smok pomyślał Draco.
Bestia ruszyła na niego ze wściekłością. Mężczyzna uchylił się, przeczołgując daleko od miejsca, w które przeskoczyła bestia.
Wyciągnął różdżkę i rzucił zaklęcie.
Stworzenie zawyło, po czym zionęło ogniem w atakującego. Draco krzyknął i zrobił kolejny unik, jednak tym razem wypadła mu różdżka.
Rozpaczliwie rozglądał się w poszukiwaniu zguby. Gdy napotkał przedmiot wzrokiem skrzywił się.
Połamała się. Nie mógł ryzykować. Rzucenie zaklęcia złamaną różdżką, istna loteria. Dobrze pamiętał co stało się w przypadku Wieprzleja.
Myśl Draco! myśl! Ponaglał się w myślach. Chwycił za pierwszy lepszy ostry patyk i ruszył na bestię.
Wskoczył na jego grzbiet i wbił "broń" w jedno ze skrzydeł. Potwór znów zawył i zrzucił go z siebie. Draco był z siebie dumny osłabił go teraz będzie łatwiej, bo bestia nie może latać. Sam jednak też nieźle oberwał spojrzał na swoją koszulę przesiąkniętą krwią, po czym znów ruszył na bestię.
Hermiona siedziała obrażona w swoim pokoju, kiedy ktoś zapukał do drzwi.
- Malfoy nie mam zamiaru z Tobą rozmawiać! - powiedziała nie wychylając nosa z zza książki.
- To nie Panicz Malfoy tylko ja Iskierka Proszę Pani.
Słysząc to Hermiona odłożyła książkę na stolik i podeszła do drzwi.
- O co chodzi Iskierko?
- Zostaliśmy zaatakowani więc Panicz Malfoy zaleciłby nie wypuszczać Pani z pokoju.
- Co? jak to? Zaatakowani?
- Nie jestem poinformowana o jakim zagrożeniu jest mowa, ale Panicz powiedział, że Panienka ma za wszelką cenę zostać w pokoju więc.
Skrzatka już chciała rzucić na brunetkę jakiś czar pewnie paraliżujący lub wiążący na określony czas z pokojem. Hermiona wyciągnęła różdżkę i sparaliżowała stworzenie.
- Strasznie Cię przepraszam Iskierko zaklęcie przestanie działać za jakieś dziesięć minut, ale musiałam to zrobić.
Wymówiła te słowa z ogromnym żalem po czym wybiegła z pokoju.
Nietrudno było znaleźć Malfoya. Odgłosy walki i ryk bestii ją przeraziły.
Blondyn spojrzał na nią ledwie przytomny i krzyknął.
-Granger do cholery co ty tu robisz, kazałem nie wypuszczać cię z pokoju!
W tym momencie bestia znów na niego ruszyła.
Hermiona kiedyś czytała całe tomy książek o smokach. I z otchłani pamięci próbowała wydobyć coś co pomogłoby w tej sytuacji.
Nagle ją olśniło. Wycelowała w bestię i krzyknęła - Morficius draconis!
Stworzenie padło na ziemię z ogromnym hukiem.
Podbiegła do Dracona, który również słaniał się na nogach.
- Granger. - wychrypiał i dodał lekko słyszalnie - dziękuję.
-Malfoy twoja głupota czasem nie ma granic.
Uśmiechnął się i osunął na ziemię.
- Malfoy!
Krzyknęła brunetka, klękając przy nim. Machnęła różdżką i teleportowała ich do jego sypialni.
Wezwała kilka skrzatów i poleciła im przynieść wodę, bandaże i mikstury.
Klęknęła przy nim i lekko podniosła mu głowę by położyć pod kark zimny ręcznik.
Lekko się poruszył, gdy poczuł zimno.
Kiedy zaczęła rozpinać mu koszulę wychrypiał.
- Oj Granger... Myślałem, że będziesz mnie rozbierać zupełnie w innych okolicznościach.
Brunetka tylko przewróciła oczami i zaczęła ściągać podarty materiał.
Draco syknął z bólu.
Spojrzała na jego nagi tors.
Na idealnej alabastrowej skórze widniała wielka krwawiąca rana.
Traci krew zbyt szybko muszę podać eliksir, pomyślała po czym wyciągnęła kilka fiolek z torby przyniesionej przez skrzaty.
Blondyn zaczął pić podane przez nią eliksiry.
- To ci pomoże Malfoy. Pij.
Skrzywił się, gdy przełknął ostatnią kroplę.
Jego ciało zaczęło nienaturalnie drżeć.
Przerażona Hermiona nie wiedziała co ma zrobić. Draco z minuty na minutę stawał się coraz bledszy.
- Granger... - wyszeptał i choć mówienie sprawiało mu ogromny ból, dodał. - Zostań ze mną. - kolejna fala bólu była jeszcze silniejsza. - proszę.
Brunetka zaczęła szeptać zaklęcia i podawać eliksiry.
Po dwóch godzinach ciężkiej pracy.
Stan blondyna znacznie się poprawił.
Dopiero gdy kobieta wysączyła smoczy jad z jego ciała, rany zaczęły się goić a gorączka spadła.
Leżała teraz na łóżku tuż przy nim.
Draco miał na sobie jedynie bokserki i kilka bandaży. Ten na piersi był najobszerniejszy, gdyż ro właśnie tam od zadrapania dostał się jad i powstała infekcja.
Hermiona wiedziała, że nawet po podanych eliksirach zostanie mu blizna.
Skaza na idealnym ciele. Patrzyła na jego twarz, jaśniejącą w blasku księżyca. Wyglądał jak martwy tylko płytki oddech i unosząca się pierś świadczyły, że żyje.
Mogła go stracić.
Myślała, że go nienawidzi, a jednak myśl o tym, że już więcej nie zobaczy tych lśniących szarych oczu, lub nie usłyszy ironii z jego ust, wywoływała w niej strach.
Czy to możliwe, żeby coś do niego czuła. Pogrążona w zamyśleniu jeszcze raz omiotła spojrzeniem jego twarz. Był nieziemsko przystojny, pomyślała. Choć tyle razy starała się nie przyznawać tego faktu sama przed sobą. Jego ostre kości policzkowe, pełne usta, blada cera i stalowe oczy zawierały w sobie coś cholernie uwodzicielskiego. W Hogwarcie nie mogła pojąć czemu uganiało się za nim tyle dziewczyn, wzdychały do niego, słały kartki i słodycze. Bawiło ją to, gdyż ona nie widziała w nim nic poza arogancją i wyniosłością.
Nigdy tak naprawdę na niego nie patrzyła. Pamiętała jak przystojny był dla niej Ronald, gdy siedział na miotle podczas rozgrywek quidditcha bądź siedział dyskutując z Harrym przy szklaneczce ognistej w pokoju wspólnym, wtedy jego ogniste włosy nabierały blasku w świetle płomieni kominka.
Ale Draco, czy kiedyś go obserwowała, czy kiedykolwiek spojrzała na niego nie darząc chłopaka przy tym nienawiścią i pogardą. Raczej nie.
Teraz wiedziała, że mieszka z cholernie seksownym blondynem, który nie bez powodu został okrzyknięty księciem Slyterinu i największym ciachem w szkole.
CZYTASZ
Dramione - Duchy przeszłości
FanfictionAkcja toczy się 3 lata po zakończeniu wojny. Wszystko powoli wraca do normy. Ale czy na pewno? Hermiona Granger czuje się stłamszona, ma dość bycia maskotką w rękach innych osób, ponadto śmierciożercy werbują ludzi do swoich szeregów, by znów zaatak...