W Oku Cyklonu

1.4K 52 3
                                    

W życiu człowieka są taki chwile, dla których warto żyć. Czasem odpowiednia osoba sprawia, że tych chwil może być w życiu więcej, niż można było sobie wymarzyć.

Draco Malfoy wychodząc ze swojej sypialni, wreszcie zrozumiał, czego mu od zawsze brakowało.

Potrzebował kogoś, kto obdarzy go prawdziwym uczuciem, zaakceptuje jego wady i pomimo nich nadal będzie go wspierać. W pewnym sensie niegdyś taką osobą była jego matka, jednak ona nie okazywała uczuć wprost, aby jej syn stał się silny i odporny na ból.

Przywołał w myślach obraz śpiącej Hermiony. Jej delikatne rysy, pełne malinowe usta i loki rozrzucone w każdą stronę. Wyglądała tak niewinnie i słodko. Draco wiedział jednak, że to nie zwykłe zauroczenie, bo pomimo, iż była piękną kobietą, on pokochał jej duszę. Od zawsze lubił to w jaki sposób wyrażała swoje zdanie, jej chorobliwą perfekcyjność, inteligencję i odwagę.

Otwierając drzwi do pokoju Notta.

Przyznał z lekkim niedowierzaniem, ale też radością, że wpadł po uszy.

- Nott, jestem! - Krzyknął nie widząc nikogo w pomieszczeniu.

- Och... Dobrze Malfoy usiądź.

Theodor pojawił się nie wiadomo skąd i gestem dłoni nakazał blondynowi, by ten spoczął w jednym ze skurzanych foteli.

Draco posłusznie usiadł i zaczął konwersację.

- A więc, co tak bardzo ważnego chciałeś mi przekazać? Mów szybko, bo nie mam czasu.

- Po dzisiejszym pokazie Granger.

Powiedział Nott na co Draco tylko wspomniał poranną zabawę w wannie, kąciki jego ust mimowolnie się uniosły. Theodor odchrząknął i kontynuował.

- Ministerstwo uznało, że już nie grozi Ci niebezpieczeństwo, więc spokojnie możesz wrócić do domu.

- Super, powiem Hermionie, że możemy się stąd wyrwać! - Uradował się Draco. W planach miał już zabranie jej gdzieś daleko stąd, tam, gdzie nic nie będzie jej zagrażało.

Nott pokręcił przecząco głową.

- Nie! Malfoy, tylko Ty.

- A więc mówiąc ministerstwo miałeś na myśli siebie, mogłem się tego domyślić-stwierdził ze złością Draco.

Theo tylko parsknął śmiechem.

-Ty wracasz twoja zabaweczka zostaje.

Twarz blondyna zastygła.

- Co ty powiedziałeś? - Młody Malfoy poczuł, jak wściekłość wypełnia jego ciało.

- Nie udawaj. Przecież wszyscy wiedzą, że Granger jest twoją nową szmatą. Z początku myślałem, że jest trochę mądrzejsza i nie wskoczy do łóżka takiej ofermie jak ty, ale widać się myliłem. Cóż, szlamy już tak mają.

Gdy tylko Nott zdołał skończyć Draco próbował się na niego rzucić i sprać go po mordzie. Niestety jakaś niewidoczna siła go unieruchomiła i nie był w stanie się poruszyć.

- Nie wysilaj się i tak nic nie zrobisz. To zaklęcie obezwładniające.

- Jak tylko się z tego uwolnię to cię zabiję!

Krzyknął Draco, wiedział jednak, że Theodor nie jest głupi i zapewne zastosował również zaklęcie wygłuszające.

Zastanawiał się tylko co ten szaleniec kombinuje.

- Twój ojciec wsadziłby ci łeb do obornika, gdyby zobaczył, jak zabawiasz się z mugolaczką.

- Przestań mówić o niej jak by była jakąś zabawką!

- A nie jest? - Zdziwił się czarnowłosy.

- Ty cholerny skurwysynu gdybym nie był przekłuty do tego jebanego fotela to za powiedzenie o niej choćby jednego złego słowa przejechałbym ci ryjem po asfalcie! - Warknął arystokrata.

- Oj nie unoś się tak i opanuj język, bo nie wypada używać takich słów w towarzystwie rodzica. - Powiedział sarkastycznie Theo.

Draco spojrzał na niego z niezrozumieniem wymalowanym na twarzy. Zaraz jednak zrozumiał, o co chodziło Nottowi. W kominku zapłonął zielonkawy płomień, a zaraz potem uformowała się z niego postać. Był to mężczyzna w długim czarnym płaszczu i platynowych włosach.

- Witaj synu mam nadzieję, że zmądrzałeś od naszego ostatniego spotkania a twoje czyny były spowodowane jako taką traumą. - Westchnął ciężko. - Więc znaj moją łaskawość i przyłącz się do nas a grzechy zostaną ci odpuszczone.

- Po moim trupie! - powiedział Draco plując w stronę ojca.

Lucjusz nie zawahał się uderzając go pięścią w twarz. Z rozciętej wargi Dracona pociekła krew.

- Tylko na tyle cię stać? Czy po prostu brakowało ci domowych zabaw?

Drwił młody Malfoy.

- Theodorze na przyszłość użyj lin obezwładniających także na głowę mojego syna, bo ma niewyparzony język. - Warknął Lucjusz bardziej do Dracona niż do Notta.

- Ta szlama zbytnio zmąciła Ci umysł synu. Im szybciej się jej pozbędziemy tym prędzej się ogarniesz! - Tym razem staruszek wrzasnął.

Theodor stanął po jego prawej stronie i zapytał.

- Zaczynamy plan B mistrzu?

Lucjusz skinął głową a czarnowłosy wyszedł z pokoju.

- Zostaw ją w spokoju! Rozumiesz! Dołączę do was. Zrobię co tylko będziesz chciał tylko ją zostaw!

Błagał Draco, wiedział, że nic innego mu nie pozostało.

- Za późno przez nią stałeś się słaby.

Draco chciał coś jeszcze powiedzieć, ale poczuł mocne uderzenie w tył głowy a potem była już tylko ciemność.

Hermiona obudziła się w cudownym nastroju. Wezwała skrzata i poprosiła, aby ten przyniósł jej świeże ubrania.

Leżała teraz na łóżku Dracona czytając "Starożytne runy", gdy usłyszała pukanie do drzwi.

Proszę. Krzyknęła.

Do pokoju wszedł czarnowłosy mężczyzna ubrany w niebieską koszulę, jeansy i czarną puchową kurtkę.

- Witaj, Theo co Cię sprowadza?

Nott uśmiechnął się i nieśmiało odparł.

- No bo wiesz Hermionko właśnie planowałem pójść na spacer i pomyślałem, że może chciałabyś mi potowarzyszyć?

Kobieta pomyślała przez chwilę, po czym doszła do wniosku, że i tak nie jest w stanie skupić się na czytaniu, bo jej myśli krążą wokół pewnego blondyna a spacer w sumie dobrze jej zrobi. Draco nie powinien mieć nic przeciwko. Stwierdziła. Wstała z łóżka chwyciła za płaszcz i powiedziała.

- Oczywiście, chętnie się przejdę, ale musisz zabrać mnie w jakieś ciekawe miejsce, bo inaczej zgłoszę reklamację.

-Delikatnie się zaśmiała.

-Uwierz to będzie niezapomniany spacer.

Powiedział zamykając za nią drzwi.


Dramione - Duchy przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz