Komplikacja

2K 77 2
                                    

Bystre promienie zimowego słońca obudziły Hermionę.

Czuła ból głowy i dziwny posmak w ustach. Pamiętała tylko urywki ostatniej nocy. Nie otwierając oczu lekko się przeciągnęła.

Misja... Ognista whisky...Nowy rok...

I Malfoy...

Chwila, Malfoy! Momentalnie podniosła powieki.

Rozejrzała się w celu wybadania sytuacji. Leżała w jednym łóżku z pieprzonym arystokratą. Cholera, żeby tylko, ale nie!

Leżała naga w łóżku z pieprzonym arystokratą, który kurczowo trzymał ją w uścisku.

- Malfoy wstawaj. - powiedziała próbując się wyswobodzić z jego ramion.

Mężczyzna tylko przyciągnął ją bliżej i wymruczał.

- Jeszcze chwila.

- Kurwa mać! Żadna chwila masz w tym momencie wstać i mnie puścić! - Krzyknęła zdenerwowana.

Draco otworzył oczy i ją puścił. Speszona Hermiona ściągnęła z niego kołdrę, szczelnie się nią owijając.

- Daj spokój Granger i tak już wszystko widziałem. - Powiedział z zadziornym uśmieszkiem. Brunetka momentalnie oblała się rumieńcem.

- Czy my...? - Spytała speszona.

- Czy się pieprzyliśmy? - Uniósł lekko brew, po czym odburknął. - Nie.- Po ostatnim słowie kamień spadł jej z serca. Pamiętała tylko jego gorące dłonie błądzące po jej ciele i namiętne pocałunek.

- Byłaś pijana, ja zresztą też - Skwitował patrząc na nią. - Myślisz, że zrobiłem to specjalnie, żeby zaciągnąć Cię do łóżka? Zaprosiłem Cię do domu, bo chciałem spędzić wieczór z osobą, z którą naprawdę dobrze mi się rozmawia. Nie przelecieć ledwo przytomną panienkę.

- Ale jednak wylądowaliśmy w łóżku.

- Powiedziała Hermiona.

- Sama do mnie przyszłaś Granger. - Widząc jej zakłopotanie i strach, poczuł, że to był błąd. Nie powinien jej zapraszać. Nie powinien jej dotykać, patrzeć, jak zagryza wargę i wykrzykuje jego imię. Na wspomnienie zdarzeń ostatniej nocy poczuł, jak twardnieje.

Szybko odgonił od siebie zbędne myśli. Znów założył maskę obojętności i dodał. - Zresztą nie masz się czego obawiać. Nie jesteś w moim typie, gdyby nie alkohol nawet bym na Ciebie nie spojrzał.

Doskonale wiedział, jak ranić ludzi słowami. Nie chciał jej tego robić, ale musiał. Musiał to powiedzieć, żeby kobieta nie myślała o poprzedniej nocy. Wiedział, że obwiniałaby siebie o to, że go nie odepchnęła. Wolał, żeby winiła jego i tak go nienawidziła, więc nie warto by się zadręczała.

Tak jak sądził wybiegła wściekła z pokoju. Po chwili stanęła już ubrana w progu drzwi i rzuciła na odchodne.

- Pieprz się Malfoy!

Miesiąc później.

Draco Malfoy spacerował po ciemnych uliczkach Londynu. Temperatura była strasznie niska a mocne podmuchy wiatru wcale nie poprawiały sytuacji.

Dostał godzinę temu informację z ministerstwa.

Siedmiorga śmierciożerców uciekło z Azkabanu wśród nich było dwóch łotrów schwytanych przez niego i Granger w sylwestra. Ale nie to tak bardzo nim wstrząsnęło w tej siódemce znalazł się także Lucjusz Malfoy.

Draco wiedział, że ojciec nie odpuści mu tego, że przez niego trafił do Azkabanu. Ale ministerstwo uświadomiło młodemu Malfoyowi, że śmierciożercy nie chcą zemsty wyłącznie na nim. Na celowniku znalazła się również pewna brunetka.

Stanął przed drzwiami jej mieszkania i zapukał.

Kiedy drzwi lekko się otworzyły, zobaczył ją a serce boleśnie mu się zacisnęło.

Była strasznie blada i miała wory pod oczami. Wyraźnie schudła od ich ostatniego spotkania wyglądała jak śmierć.

- Czego chcesz? - Zapytała.

- Musimy pogadać.

- Możesz mówić tylko szybko.

- Nie Granger musimy porozmawiać w środku tu nie chodzi o nas mam wieści z ministerstwa. - Przeanalizowała jego słowa po czym otworzyła szerzej drzwi pozwalając mu wejść do środka.

Dramione - Duchy przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz