Hermiona siedziała przed dużą drewnianą toaletką, gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi.
Co jest? Przecież Malfoy miał być po nią o 20.00. A więc zostało jeszcze 20 minut.
Nie spodziewała się nikogo innego więc szybko chwyciła, różdżkę leżącą na stole i ostrożnie podeszła do drzwi.
Spojrzała przez wizjer, po czym zalała ją fala wściekłości.
- Malfoy, ty durna imitacjo mężczyzny miałeś być o 20.00!
Stała z rękoma skrzyżowanymi na piersiach a z jej oczu można było wyczytać tylko wściekłość.
Mężczyzna jednak się tym nie przejął. Lekko się uśmiechnął i wręczył jej małą papierową torebkę.
-Ciebie też miło widzieć Granger. - Mruknął. Wyminął ją i wszedł do środka.
- Co to? – spytała zdezorientowana kobieta, potrząsając torebką.
- Twoja kreacja na dziś, ministerstwo chce żebyśmy wtopili się w tłum- Odpowiedział. Po chwili znów zmierzył ją wzrokiem, a na jego twarzy pojawił się niegrzeczny uśmiech.
- Chyba nie zamierzałaś iść w tym czymś?
Na policzki brunetki momentalnie spłynął rumieniec. Zapomniała, że stoi przed nim w samym satynowym szlafroku, w jednym z odcieni czerni i koronkowych figach. Choć satyna dość szczelnie zakrywała miejsca intymne. Cieszyła się, że jej sięgające do pasa loki choć trochę kryją piersi, dzięki temu nie czuła się aż tak niekomfortowo.
- Siadaj w pokoju Malfoy i nie denerwuj mnie! Ja się przebiorę.
Chwyciła za czerwoną sukienkę i już miała zmierzać w kierunku łazienki, gdy chłopak uwodzicielsko zapytał.
- Masz na sobie chociaż bieliznę?
Odpowiedzią był tylko środkowy palec skierowany w jego kierunku oraz trzy słowa.
- Pierdol się Malfoy.
Blondyn chodził po pokoju oglądając zdjęcia i podziwiając wyposażenie.
Na większości był Potter, Granger i oczywiście Wesley.
Oczywiście nikomu się do tego nie przyznał, ale cieszyło go, że Granger nie jest już z tym rudzielcem. Nie raz widząc tę parkę na przyjęciach dochodził do wniosku, że coś w ich związku nie gra. Dość często przyłapywał się na tym, że patrzył na nią zbyt wiele razy, a gdy widział smutek w jej oczach, chciał podejść, ale nigdy tego nie zrobił. Nie potrafił.
Często stała znudzona, podczas gdy Wesley bawił się w najlepsze, pijąc i rozmawiając z kolegami. Draco nie mógł powiedzieć jej jakim idiotą jest rudy, a ich związek i tak nie ma sensu, bo Hermiona uznałaby, że robi to z nienawiści i chce jej tylko zepsuć życie. Wiele jednak zmieniło się od czasów Hogwartu, Draco stał się lepszym człowiekiem i obiecał sobie, że nigdy więcej nie będzie taki jak ojciec.
Po śmierci matki, jeszcze bardziej zrozumiał, że wszystko co robił w życiu było głupie i bezsensowne. Przekonania dotyczące czystości krwi od lat wpajane przez ojca, zbyt wysokie mniemanie o wyższości czysto krwistych i wyśmiewanie "gorszych od niego", z biegiem czasu nie wierzył w swoją własną głupotę, w to, że skrzywdził tyle osób.
Wstydził się tego kim był, ale teraz jest innym człowiekiem. Stara się być innym człowiekiem.
Już miał krzyknąć by pośpieszyć szykującą się kobietę, gdy usłyszał, że ktoś zmierza w jego kierunku. Odwrócił się gwałtownie. Stała w drzwiach ubrana w czerwoną satynową suknię. Ciemne loki pozostawiła rozpuszczone. Kaskadami opadały na jej plecy.
Usta pomalowała krwistą pomadką, przez co wydawały się pełniejsze, rzęsy podkreśliła czarnym tuszem, dodatkowo powiększając oko kocią kreską. Wyraźne kości policzkowe zostały delikatnie podkreślone bronzerem, a uroku dodawał jej drobny róż na policzkach.
Nie chciałby zauważyła jakie wrażenie na nim wywarła, więc uruchomił swój cynizm.
- W tamtym szlafroku wyglądałaś lepiej. - posłał jej szeroki uśmiech.
Kobieta tylko westchnęła i odwróciła się by sięgnąć po płaszcz.
Gdy wychodzili podał jej czarną koronkową maskę.
- Trzymaj nikt nie może nas dzisiaj rozpoznać dla dobra sprawy.
- Oczywiście szefie- skwitowała z ironią.
CZYTASZ
Dramione - Duchy przeszłości
FanfictionAkcja toczy się 3 lata po zakończeniu wojny. Wszystko powoli wraca do normy. Ale czy na pewno? Hermiona Granger czuje się stłamszona, ma dość bycia maskotką w rękach innych osób, ponadto śmierciożercy werbują ludzi do swoich szeregów, by znów zaatak...