Od przyjęcia a co za tym idzie od rozstania z Ronem minął niecały tydzień. Był dość mroźny grudniowy dzień. Hermiona Granger siedziała w dużym, wygodnym fotelu z książką w ręku, popijając pyszną imbirową herbatkę.
"Jutro koniec roku a ja spędzę go samotnie, super!"
Harry co prawda zapraszał ją na przyjęcie sylwestrowe, ale nie miała ochoty iść. Sytuacja z Ronaldem była zbyt świeża.
Wtuliła się w gruby wełniany sweter i już miała zagłębić się ponownie w lekturze, gdy w progu drzwi do pokoju ktoś odchrząknął.
-Tak właśnie spędzasz wolny czas, Granger? Z nosem w książkach?
Widzę, że wcale się nie zmieniłaś.
-blondyn stał oparty o futrynę. Miał na sobie czarny dopasowany golf, płaszcz i spodnie w tym samym kolorze. Przez moment przemknęło jej przez myśl, czy zdawał sobie sprawę jak dobrze komponuje się to z jego skórą i włosami. Odgoniła od siebie niepotrzebne myśli.
- A ciebie nikt nie nauczył, że nie wchodzi się do czyjegoś domu od tak sobie, Malfoy? - Uniosła lekko brew na co on odpowiedział lekkim uśmiechem. - Czekaj jak to się nazywa? - Teatralnie westchnęła udając, że się zastanawia. - No tak, włamanie! W ogóle jak udało Ci się przebić przez moje zaklęcia ochronne?
- To było proste. W końcu jestem detektywem, zapomniałaś. To czyni mnie także szpiegiem.
"I zabójcą." Dopowiedziała sobie w myślach, nagle przeszył ją dreszcz. Miała w domu byłego Śmierciożercę.
Musiał dostrzec, że coś jest nie tak, bo znowu zabrał głos.
- Oj, nie denerwuj się. Przez pracę takie odwiedzanie ludzi weszło mi w nawyk. Właśnie, jeśli o tym mowa, musimy porozmawiać. Mogę usiąść? - Wskazał na kanapę tuż przy fotelu. Kobieta pokiwała głową, na co on rozsiadł się wygodnie. - Wydaje mi się, że tego rocznego sylwestra Wesley będzie musiał spędzić sam, bo my mamy zadanie do wykonania.
- Kobieta nie ukrywała zdziwienia jego słowami. - O czym ty mówisz?
- Dostałem informację, że banda śmierciożerców pojawi się na pewnej imprezie, mają dokonać przetargu. Nie znam więcej szczegółów, ale dostaliśmy rozkazy z góry.
- Hermiona była zaskoczona a zarazem przerażona tym zadaniem.
- Mamy iść jutro na imprezę, razem?
- Na jego twarz wkradło się rozbawienie, uśmiechnął się szeroko po czym powiedział.
- Niech rudy nie będzie zazdrosny. To tylko praca.
- Nie jesteśmy razem! – Ton i ekspresywność wypowiedzi swoich własnych słów ją zdziwiły.
Draco spoważniał w jego oczach było lekkie, niedowierzanie.
- Rozstaliśmy się po przyjęciu bożonarodzeniowym... - Ciągnęła. Dopiero po chwili dotarło do niej, że przecież nie musi mu się tłumaczyć. Przecież to nie jego sprawa. Momentalnie cisza wypełniła pomieszczenie i unosiła się w nim jeszcze przez jakiś czas. W końcu blondyn przełknął głośno ślinę.
-Dobrze, tak naprawdę nigdy do siebie nie pasowaliście?
- Nie mogła uwierzyć, że to powiedział. Nie mogła uwierzyć, że jest taki wścibski. Nie kryła oburzenia.
- Co ty powiedziałeś?
- On natomiast był spokojny, opanowany. Z kamienną twarzą jej odpowiedział.
- To co słyszałaś, nie pasowaliście do siebie. On nigdy nie był Ciebie wart. Zasługujesz na kogoś lepszego.
- Była wściekła. Malfoy właśnie obraził jej przyjaciela. Nie, nie chwila.
On właśnie przyznał, że zasługuje na kogoś lepszego. O co mu do cholery chodzi. Spojrzała na niego gniewnie, jednak, gdy napotkała stalowe błyszczące soczewki poczuła coś dziwnego. On wcale się z niej nie nabijał. Mówił szczerze i to ją przeraziło.
- W co ty grasz Malfoy?
- Brak odpowiedzi. Kolejny uśmiech z jego strony.
- Przyjadę po Ciebie jutro o 20.00 ubierz się w coś ładnego.
- Chciała coś jeszcze powiedzieć, ale on właśnie opuścił pokój. Zostawiając kobietę z burzą myśli i pytaniami bez odpowiedzi.
CZYTASZ
Dramione - Duchy przeszłości
FanfictionAkcja toczy się 3 lata po zakończeniu wojny. Wszystko powoli wraca do normy. Ale czy na pewno? Hermiona Granger czuje się stłamszona, ma dość bycia maskotką w rękach innych osób, ponadto śmierciożercy werbują ludzi do swoich szeregów, by znów zaatak...