Teleportowali się do domu Malfoya. Hermiona była w ogromnym szoku, kiedy
zamiast ogromnej rezydencji, ujrzała przytulny domek na obrzeżach miasta.
– Od kiedy to arystokracja rezygnuje z wielkich, bogatych rezydencji na rzecz małego przytulnego lokum?– zapytała z uśmiecham unosząc jedną brew.
On jednak na nią nie patrzył. Spoglądał, jak płatki śniegu wirują w powietrzu i spadają formując na ziemi biały puch.
– Nie chciałem mieszkać w jednej z rezydencji rodzinnych. Przez wspomnienia związane z tymi miejscami miałem koszmary i przypominały mi o matce...– skarcił się w myślach, że to powiedział. Przywołał na twarz jeden z wachlarza swoich fałszywych ciepłych uśmiechów i zwrócił się w jej kierunku— cale nie jest taki mały Granger, chodź już.
Ruszył w kierunku drzwi a ona podążyła tuż za nim.
Siedzieli przed kominkiem i rozmawiali od dłuższego czasu.
– Coś czuję, że bardzo uszczupli się twój zapas ognistej– powiedziała podnosząc szklaneczkę z trunkiem ku górze i wypijając do dna. Jedynym jej priorytetem na ten dzień było odreagowanie całej tej sytuacji. Wszystkiego co się wydarzyło. Mężczyzna jakby czytał w jej myślach, powiedział cicho.
– To musiał być dla Ciebie naprawdę parszywy rok Granger. Sądząc po tym, że dotrzymujesz mi kroku w piciu, nawet Blaise ma słabszą głowę
–Draco szczerze się roześmiał. Napełnił znów szklankę dziewczyny, po czym obserwował, jak kładzie się na wielkim białym dywanie.Nie miał pojęcia czy to alkohol w jego żyłach, czy też jakaś dziwna siła pociągnęły go do wypowiedzenia tego co chciał powiedzieć od bardzo dawna.
– Przepraszam Cię Hermiono.
Dziewczyna wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Nie mogła nic powiedzieć, zdziwienie bowiem odebrało jej mowę.
– Ja... Ja wiem, że to żadne tłumaczenie, ale od zawsze robiłem to czego chciał mój ojciec. Nie miałem swoich poglądów, marzeń ani zdania. Byłem głupcem. Zdaję sobie z tego sprawę. Nie wiedziałem, jak okazywać uczucia. Myślałem, że wyzwiskami i kąśliwymi żartami zdobędę zainteresowanie rówieśników a z czasem zyskam ich sympatię.
Byłem idiotą nauczonym tylko krzywdzić i drwić z drugiego człowieka. Resztki człowieczeństwa próbowała wyciągnąć ze mnie matka, ale gdy tylko ojciec to widział, karał surowo nas oboje. – Przerwał na moment jakby walcząc z samym sobą.Kobieta usiadła podłodze i bez użycia słów ponaglała go swoimi kasztanowymi oczyma, by nie przestawał mówić. Zebrał w sobie iskierki odwagi. – Wtedy doszedłem do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie pozbycie się wszelkich uczuć. Nie czułem się już człowiekiem, byłem nikim. Ciemną masą gliny przeznaczoną do zabijania. Jednak tego dnia, gdy ciotka Bella torturowała Cię w Malfoy Manoor. – Kobieta momentalnie pobladła, nie była pewna czy chce by blondyn mówił dalej. – Widziałem w twoich oczach błaganie. Cholera, tak bardzo cierpiałaś. A ja tylko tam stałem i patrzyłem. Nie byłem żadnym pieprzonym śmierciożercą,nawet różczka wybierając mnie o tym wiedziała. Włókno z włosa z ogona jednorożca nie było stworzone do czarnej magi, dlaczego więc miałem się nią posługiwać krzywdząc innych. Ojciec kazał mnie naznaczyć a ja... Ja byłem zwykłym tchórzem, pieprzonym egoistą. Bałem się ojca tak bardzo, że nie zrobiłem nic, by Ci pomóc. Po tym wydarzeniu próbowałem odebrać sobie życie, ponieważ poczucie winy było zbyt wielkie. Oczywiście z pomocą przyszła mi matka, zrozumiałem, że muszę żyć dla niej.
Potem na wojnie, gdy zobaczyłem jak mój ojciec rzuca na Ciebie cruciatusa nie mogłem już stać spokojnie...
– Brunetka znów gwałtownie się podniosła. Teraz górowała nad nim wpatrując się z przerażeniem w stal jego oczu. To było dla niej zbyt wiele. Zdała sobie sprawę, dlaczego nienawidziła go do szpiku kości przez te wszystkie lata. Skrzywdził ją tak bardzo. Z łzami w oczach zapytała łamiącym się głosem.
– O czym ty mówisz?
– Podczas bitwy mój ojciec próbował Cię zabić. Stanąłem w twojej obronie powalając go na ziemię zaklęciem. Nie pamiętasz? – Pokiwała przecząco głową. Hermiona dopiero teraz zdołała poskładać strzępy wspomnień. Draco ją uratował, żyła dzięki niemu.
– Nie mogłem drugi raz Cię zawieść, nie mogłem kolejny raz stchórzyć.
–Zamilkł na chwilę chowając twarz w dłoniach. Kobieta wreszcie zdołała wyszeptać lekko słyszalnie.
– Ja nie miałam pojęcia...
Kiedy znów na nią spojrzał, ujęła jedną z jego dłoni.
–A co z twoim ojcem?
–No właśnie i tu los znowu ze mnie zadrwił. Kiedy podniosłem twoje prawie martwe ciało i chciałem zabrać Cię z pola bitwy. Mój kochany ojciec wycelował w nas klątwą. Nie wiem jakim cudem pojawiła się moja matka i to ona oberwała tym paskudztwem. Kiedy chciałem go za to zabić zniknął. Matka zmarła w przeciągu dwóch tygodni. Wraz z jej śmiercią straciłem jedyną osobę, którą kochałem.
W tym właśnie momencie gdzieś w dalekich lasach Anglii. Hermiona Granger zaczęła zupełnie inaczej patrzeć na pewną arystokratyczną fretkę.
CZYTASZ
Dramione - Duchy przeszłości
FanfictionAkcja toczy się 3 lata po zakończeniu wojny. Wszystko powoli wraca do normy. Ale czy na pewno? Hermiona Granger czuje się stłamszona, ma dość bycia maskotką w rękach innych osób, ponadto śmierciożercy werbują ludzi do swoich szeregów, by znów zaatak...