Prolog

5K 125 10
                                    

2 maja 1998r. Zamek Hogwart.

Ciała zabitych leżeły na brudnym od krwi, betonowym bruku. Wszędzie było pełno kurzu co znacznie utrudniało widoczność. Hermiona Granger nie była w stanie opisać, co tak naprawdę działo się, tuż przed budynkiem, który niegdyś traktowała jak drugi dom. Szkoła magii i czarodziejstwa legła w gruzach. Widziała martwe ciała biskich, słyszała krzyki bólu i błaganie o litość. Jednak na wojnie nie ma litości, a ona zdawała sobie z tego sprawę.
Nie była pewna czy wystarczy jej siły, na podjęcje próby dalszej walki, ponieważ ledwo co trzymała się na nogach. Dostrzegała rozmazany obraz rzeczywistości, mrzonki bitwy.
Usłyszała gardłowy śmiech, dobiegający z oddali
Wytężyła bardziej wzrok. Wysoka sylwetka mężczyzny poruszała, się szybkim krokiem w jej stronę. Jego prawie białe włosy przykrywał kaptur czarnej szaty.
Nie zastanawiając się długo, wyciągnęła różdżkę i krzyknęła.
- Drętwota!
Zaklęcie przeleciało w powietrzu, jednak przeciwnik uchylił się, po czym wysyczał.
-Nie masz ze mną szans... Ty... Mała brudna... Szlamo. - Expelliarmus!
Krzyknął, zanim zdążyła zareagować.
Jej różdżka odleciała gdzieś daleko a ona sama upadła na ziemię.
W myślach karciła się, za to że jest w tej chwili tak słaba. Spojrzała w przepełnione chęcią mordu oczy Lucjusza Malfoya, który teraz stał centralnie nad nią.
- Nadal nie mogę pojąć jak takie coś może uważać się za czarownicę! Jesteś tylko nic nie znaczącym robakiem, który powinien do końca życia czołgać się w ziemi ale zanim to nastąpi... Crucio! - klątwa trafiła prosto w mizerne ciało dziewczyny. Gdy tylko zawyła i zaczęła się wić z bólu, mężczyzna z chorą satysfakcją patrzył jak wiele cierpienia jej zadaje.

-Protego Horribilis - Niespodziewanie ktoś wypowiedział zaklęcie po czym pomiędzy ofiarą a jej oprawcą rozbłysła magiczna bariera przerywająca działanie cruciatusa.
Lucjusz zaklął pod nosem, spoglądając w stronę nowo przybyłego.
- Draco! Do jasnej cholery co ty wyprawiasz? Rozum Ci odjęło, musimy walczyć w słusznej sprawie!
Hermiona nie widziała chłopaka, który znajdował się poza zasięgiem jej wzroku. Ale wyraźnie słyszała słowa, które wypowiadał. Mogłaby przysiąc, że są one na wskroś przesiąknięte bólem i nienawiścią.
- Właśnie ojcze zacząłem walczyć w słusznej sprawie- Chwila ciszy przez zamglone oczy Granger dostrzegła niedowierzanie w oczach starszego Malfoya. - Drętwota!
Tym razem zaklęcie nie chybiło Lucjusz osunął się na posadzkę, to było ostatnie co zarejestrowały oczy Hermiony, zanim nie ogarnęła ją wszechobecna ciemność.

Dramione - Duchy przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz