Hermiona siedziała zrezygnowana na fotelu, gdy Pansy kończyła robić jej makijaż.
- Pans to i tak nie ma sensu. - Westchnęła. - Przecież Daphne to uosobienie kobiecości. Jest piękna, wysoka i naprawdę potrafi się ubrać, podobnie jak ty, przyznaj ilu przystojniaków się za Tobą ugania?
Parkinson tylko pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Dziwne zawsze odważna i pewna siebie panna Granger. Wielka przeciwniczka uprzedmiotowiania kobiet. Ma tak niskie mniemanie o sobie, musisz sobie wbić do tej swojej pełnej główki, że jesteś super laską.
- Och... Pans... Nie wiem.
Brunetka wyraźnie posmutniała.
- Nie wiesz, to spójrz w lustro.
Hermiona podeszła do lusterka i nie mogła uwierzyć w to co widzi. Parkinson sprawnie ujarzmiła jej burzę niesfornych loków, prostując je. Teraz czekoladowe kosmyki gładko opadały na plecy, sięgając aż do pośladków. Mocny makijaż sprawił, że Hermiona wyglądała bardziej pociągająco a czarna dopasowana sukienka dodawała jej seksapilu.
- Wyglądam... - Spojrzała jeszcze raz na swoje odbicie, jakby w obawie, że czar pryśnie. - Zupełnie jak nie ja.
- Jeśli chcesz możemy coś zmienić.
Powiedziała niepewnie Pansy zakładając czerwone szpilki.
- O nie! Jest cudownie! Pans jesteś cudotwórczynią!
Pisnęła Granger rzucając się z radości na czarnowłosą. Obydwie roześmiały się głośno, po czym skierowały do wyjścia.
Draco Malfoy również nie miał ochoty na żadną imprezę tego dnia. Po nieprzespanej nocy, czuł się cholernie senny. Powodem jego ostatnich zmartwień, była pewna męcząca brunetka. Sam nie miał pewności, jakiego rodzaju uczuciami ją darzy. Było w niej coś innego, nie była już tym samym molem książkowym z mopem na głowie. Wyrosła na naprawdę piękną i mądrą kobietę. Wczorajszej nocy zrozumiał coś co za wszelką cenę starał się wcześniej od siebie odrzucać, ale prawda była taka, że problem nie tkwił w niej. Problemem było to, że na nią nie zasługiwał.
Stał na schodach tuż przed jednymi z drzwi wyjściowych posiadłości.
Zimny wiatr owiewał jego sylwetkę i wdzierał się pod ciemny płaszcz. Blondyn zaciągał się właśnie papierosem, gdy usłyszał znajomy głos przyjaciela.
- Coś cię gryzie Smoku, widzę to.
Mulat wyciągnął papierosa z paczki i stanął tuż obok Dracona.
- Błagam Cię, wiesz przecież, że możesz powiedzieć mi lub Pansy co się dzieje. Nikt nie potrafi sobie ze wszystkim radzić samodzielnie, czasem trzeba się wygadać przyjacielowi Draco.
Blondyn prychnął pod nosem, po czym spojrzał na przyjaciela.
- Co Ci mam powiedzieć Diable, że byłem głupcem i totalnym kretynem a teraz jest już za późno. - Kopnął mały kamyk, czując narastający żal. - Że po śmierci matki nie potrafiłem okazać choćby krzty ciepłego uczucia nawet Tobie czy Pans choć byliście moimi przyjaciółmi nawet wtedy, gdy całkowicie upadłem. - Wyrzucił dopalonego papierosa i potarł dłońmi twarz. - Cholera! Czemu to wszystko jest tak bardzo pojebane!
Zabini lekko się uśmiechnął podszedł do przyjaciela i chwycił go za ramię.
- A jednak to prawda. Udało jej się roztopić tę warstwę lodu tkwiącą na twoim sercu.
Draco spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- O czym ty mówisz?
- Mówię o tym, że Granger wreszcie zwróciła nam dawnego Smoka. Nie zaprzeczaj! Zanim zacząłeś się z nią widywać byłeś ciągle nie obecny, nic Cię nie obchodziło nie czerpałeś z niczego radości. Tymczasem wczoraj przy śniadaniu przed tą felerną wymianą zdań, widziałem jak na nią patrzyłeś z jaką zawziętością i odrobiną rywalizacji prowadziliście konwersację. To byłeś dawny Ty, nie ten smętny mężczyzna nie wiedzący po co żyje na tym świecie a zabawny i czarujący Draco Malfoy.
Do blondyna zaczęło docierać to co mówił Zabini. Wcześniej nie zdawał sobie sprawy, że przez jego ból cierpią również jego przyjaciele. Blaise miał również rację w tym, że to ona wyzwoliła w nim na nowo chęć do życia i sprowadziła go z powrotem.
- Tak, Diable. Nie zaprzeczę, przeciwnie powiem ci coś znacznie lepszego. - Wreszcie się uśmiechnął. - Wróciłem miejmy nadzieję, że na stałe.
-Nareszcie! - Blaise aż podskoczył.
- Jest tylko jeden mały problem. Wczoraj Granger przyłapała Daphne w moim prysznicu i raczej nie będzie chciała ze mną gadać.
Powiedział młody Malfoy drapiąc się po głowie.
- O kurwa! Stary co Greengrass robiła w twoim prysznicu czy wy...?
Blaise o mało się nie zakrztusił.
- Diable opanuj się nie przeleciałem jej. Po prostu powiedziała, że zepsuł jej się prysznic, więc skorzystała z mojego. Potem przyszła Granger i się pokłóciliśmy.
- Ojojoj... Smoku.
Salon został udekorowany tysiącom a małymi lampeczkami. Na stole przy kominku pojawiły się przeróżne przystawki i szklanki.
- Matko Pansy, kiedy to zrobiliście?
Zapytała zaskoczona Hermiona.
- Zaczęliśmy po śniadaniu, gdybyś wystawiła dzisiaj nos zza drzwi swojego pokoju wiedziałabyś.
- Och, Pans. Wiesz jaka była sytuacja.
- Tak wiem i dlatego właśnie uważaj, bo lampucera na dwunastej.
Hermiona roześmiała się z komentarza Parkinson. Po chwili spojrzała jednak w tamtym kierunku zobaczyła Daphne rozmawiającą z Teodorem Nottem. Jego przyjazd też przegapiła. Blondynka miała na sobie półdługą zieloną sukienkę a jej lśniące włosy zostały lekko podkręcone.
-Ooo. Hermiono, Pansy jesteście! - Krzyknął uradowany Not, gdy tylko je zobaczył. - Napijecie się czegoś?
- Z wielką chęcią. - Powiedziała Hermiona obdarzając chłopaka zalotnym spojrzeniem.
Pansy zastanawiała się, gdzie do licha podziali się Blaise i Draco. Po chwili zobaczyła jak roześmiani mężczyźni wchodzą do pomieszczenia. Wzrok blondyna od razu spoczął na Granger. Parkinson zauważyła ten błysk w jego oku, gdy dokładnie omiótł wzrokiem jej całą sylwetkę. Szybkim krokiem podeszła do przyjaciół.
- A was co tak śmieszy?
Zapytała udając przesadne zdziwienie.
- Nie zgadniesz kto wstał z martwych Pans. Stary Draco Malfoy! - Powiedział uradowany mulat zamykając dwójkę przyjaciół w stalowym uścisku.
- Blaise! Blaise! Puść, bo nas podusisz! - Powiedziała roześmiana Pansy. Nie kryjąc jednak ogromnej radości skierowała swoje słowa do Dracona. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę Draco.
Arystokrata obdarzył ją ciepłym spojrzeniem, po czym cała trójka ruszyła się czegoś napić.
CZYTASZ
Dramione - Duchy przeszłości
FanfictionAkcja toczy się 3 lata po zakończeniu wojny. Wszystko powoli wraca do normy. Ale czy na pewno? Hermiona Granger czuje się stłamszona, ma dość bycia maskotką w rękach innych osób, ponadto śmierciożercy werbują ludzi do swoich szeregów, by znów zaatak...