Decyzja

1.9K 73 1
                                    

Hermiona Granger czuła okropny ból przeszywający jej całe ciało. Nie była w stanie poruszyć choćby palcem. Jej powieki były jak z ołowiu a oczy paliły niemiłosiernie. Słyszała jednak dźwięki. Z początku głuche dudnienie w uszach, lecz potem coś przeradzającego się jakby w rozmowę.

- Nie chcę być niegrzeczny, ale Pani mnie nie rozumie. Musicie ją umieścić gdzieś, gdzie będzie bezpieczna, czyli jak najdalej ode mnie! Ja muszę zniknąć z jej życia nie powinno być mnie obok. Sama Pani wie, że gdy on nas znajdzie nie będzie litości. Znam go nie oszczędzi nikogo. Więc nie mogę się zgodzić na propozycję ministerstwa!

- Panie Malfoy niech Pan się uspokoi! Ministerstwo rozważyło każdy aspekt sprawy i doszło w rezultacie do wniosku, iż ochrona potrzebna jest zarówno Panu jak i Pani Granger. Fakt, iż Pana ojciec uciekł z Azkabanu stawia pana w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Łatwiej więc będzie ministerstwu chronić was razem. A pyzatym przebył Pan szkolenie na aurora, posiadł Pan także niezbędną wiedzę z zakresu czarnej magii i obrony przed nią, więc jestem skora twierdzić, że Pani Granger będzie przy Panu bezpieczniejsza niż gdyby przebywała solo.

- Nie mogę jej narażać! - Powiedział męski głos a w jego tonie można było wyczuć desperację- ona musi być bezpieczna... Rozumie Pani musi!

Brunetka nie usłyszała dalszego ciągu rozmowy, bo ciemność zalała jej umysł i pochłonęła świadomość.

3 dni później.

Brunetka czuła narastający niepokój.

Stała przed lustrem przyglądając się sobie z niesmakiem.

Od jakiegoś czasu dręczyły ją przerażające koszmary. Zdarzało się, że w nocy kilkukrotnie wypluwała wnętrzności nad toaletą, potem wykończona podpierała się o łazienkowe kafelki i płakała.

Teraz po dniach spędzonych w klinice nie widziała już w odbiciu dawnej Hermiony Granger.

Czarna sukienka, którą dała jej Giny wisiała na niej jak na wieszaku. Chwyciła za różdżkę i dopasowała ją do sylwetki.

Zabrała z szafki torebkę i wyszła.

Draco czekał na kobietę przed drzwiami ministerstwa. Wiedział co im powiedzą, ale pomimo tego był strasznie zdenerwowany. Mieli się spotkać z wiceministrem, którym był nikt inny jak jego stary przyjaciel a aktualny wróg Teodor Nott.

Mężczyzna nie mógł uwierzyć jakim cudem Teodor dostał tak wysoką posadę w ministerstwie będąc wcześniej w kręgach Śmierciożerców. Różnica między nim a Nottem polegała jednak na tym, że na przedramieniu Dracona nadal maluje się wyraźnie ohydny czarny znak a ręce Teodora są nieskazitelne.

Dzięki licznym układom i znajomością rodzina Notta została wybielona a on sam stał się tym kim jest. Jednak, nie zazdrość była powodem niezgody między mężczyznami. Lecz zdrada. Teodor wściekł się na Malfoya, Draco nawet nie był w stanie określić, dlaczego, ale Nott postanowił, że nie odpuści.

Poparł wniosek o oddalenie uniewinnienia Dracona i osadzenie go w Azkabanie tak jak jego ojca.

Z rozmyśleni wyrwał blondyna melodyjny głos Hermiony.

-Hej Malfoy.

Mężczyzna omiótł ją wzrokiem i powiedział z niezadowoleniem.

- Oszalałaś Granger, co to za sukienka?

-Wskazał krótką obcisłą sukienkę z długim rękawem i dość sporym dekoltem. - Idziesz do ministerstwa a nie na randkę, mogłaś założyć coś mniej skąpego.

Właścicielka ubrania była wyraźnie zdenerwowana.

- Odwal się Malfoy! To nie moja wina, że nie pozwalają mi wrócić do mieszkania nawet po ubrania i muszę nosić ubrania Ginny!

Wzrok mężczyzny złagodniał.

- No tak, dobra to przynajmniej załóż z powrotem płaszcz.

- Ani mi się śni Malfoy, jesteśmy w budynku, nie będę zakładała płaszcza.

Ruszyli na górę krętymi schodami ministerstwa magii, po czym weszli do gabinetu wiceministra.

- Witam Granger. - Nott obdarzył Hermionę promiennym uśmiechem, po czym odwrócił się w stronę Dracona i powiedział gardłowo. - Malfoy.

- Dobrze wyglądasz Teodorze. - Powiedziała kobieta zasiadając przy jednym z krzeseł obok ogromnego wielkiego dębowego biurka, za którym siedział Nott.

Mężczyzna miał kruczoczarne włosy precyzyjnie ułożone oczywiście. Oczy także były głębokie i mroczne, pasowały do lekko wyblakłego czarnego garnituru. Jedyną jasną barwą była jego skóra. Blada prawie jak u Dracona.

Teodor spojrzał na nią z błyskiem w oku.

- Ty Granger też wyrosłaś na bardzo piękną młodą kobietę, masz pewnie mnóstwo wielbicieli. - Uśmiechnął się pokazując perfekcyjnie białe zęby.

Hermiona zarumieniła się na jego słowa.

Draco przerwał ich rozmowę widocznie zdenerwowany.

- Przestaniecie wreszcie flirtować, żebyśmy mogli przejść do poważnych spraw?

Spojrzeli na niego ze zdziwieniem.

Dramione - Duchy przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz