Pochmurne Niebo

1.6K 63 2
                                    

Hermiona leżała już od kilku godzin na swoim łóżku wpatrując się w sufit.

Dlaczego tak bardzo się tym wszystkim przejmowała przecież nic nie czuła do tego pieprzonego arystokraty. A może jednak.

Z przemyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi.

- Proszę! - powiedziała jednak, gdy poczuła kompletny brak sił nawet nie usiadła, podparła się jedynie na łokciu by zobaczyć przybysza.

- Witaj Granger, chłopcy streścili mi mniej więcej co wydarzyło się w jadalni, jednym słowem kaszana.

- Cześć Parkinson, jeśli mam być szczera to byłabyś ostatnią osobą, której bym się spodziewała w mojej sypialni.

Pansy lekko się uśmiechnęła i usiadła na brzegu łóżka.

- Wiem, wiem wolałabyś, żeby to był Blaise.

Tym razem Hermiona też usiadła i roześmiała się.

- Niestety wyznał mi dzisiaj, że bardziej pociągają go seksowne mamuśki.

Tym razem obydwie wybuchły niepochamowaną falą śmiechu.

- Powiedz mi Parkinson, dlaczego jesteś dla mnie taka miła i w ogóle przyszłaś ze mną porozmawiać?

- Po pierwsze nie jesteśmy już w Hogwarcie mów mi Pansy.

Wyciągnęła w stronę Hermiony dłoń. Ta chwyciła za nią i uśmiechnęła się ciepło.

- Hermiona. - Powiedziała.

- Dobrze więc gdy kwestie formalne mamy z głowy. - Założyła nogę na nogę i splotła ręce na kolanie. - Przyszłam do Ciebie, bo mam dość tej kokietki Greengrass. Klei się do każdego faceta i czasem podejrzewam, że lakier do włosów wypalił jej połowę mózgu.

- Nie lubisz jej przecież tworzycie swojego rodzaju paczkę od czasów szkoły. - Zdziwiła się Granger.

- Ja, Draco i Blaise owszem. - Westchnęła głośno. - Daphne jest swego rodzaju przylepą.

- Parkin... To znaczy Pansy. - Poprawiła się Hermiona. - Czy Malfoya i Daphne łączy coś więcej?

Parkinson spojrzała na nią ze zdziwieniem.

- Raczej nie. Draco po śmierci matki przeżywał załamanie Greengrass była wtedy tak jakby odskocznią od tego całego gówna w jego życiu, ale poza tym wątpię, żeby coś pomiędzy nimi było. Daphne wręcz czasami go irytuje zauważyłam to nie raz.

Na jej słowa Hermiona się lekko rozchmurzyła.

- A czemu cię to tak bardzo interesuje Hermiono?

Czarnowłosa uniosła brew.

- Po prostu byłam ciekawa. - Starała się włożyć w tę wypowiedź tyle obojętności, ile tylko umiała.

- Jej zachowanie w jadalni było dość niecodzienne. - Dodała.

- Cała Greengrass. - Pansy podniosła się leniwie i skierowała w kierunku drzwi. W pewnym momencie odwróciła się jednak w stronę Granger i zapytała. - Hermiono, jeśli miałabyś ochotę na szklaneczkę ognistej ze mną i Blaisem będziemy opróżniać barek Malfoya w salonie przyłączysz się?

Hermiona poczuła dziwne ciepło w okolicy serca.

-Bardzo dziękuję za zaproszenie Pansy. - uśmiechnęła się do niej ciepło. - Najpierw muszę zanieść Malfoyowi trochę eliksirów, bo podejrzewam, że jego rany jeszcze w pełni się nie zagoiły, ale później może do was dołączę.

Czarnowłosa skinęła głową i opuściła pokój Hermiony.

Draco siedział w swoim pokoju popijając ognistą, kiedy ktoś wparował do jego pokoju.

Dramione - Duchy przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz