THEN - F I R S T

734 44 1
                                    

Byłam zestresowana, kiedy stawiałam ciche kroki na szkolnym korytarzu. Było już po ciszy nocnej i wcale nie powinno mnie tu być, ale umówiłam się z Draco w jego pokoju i nie zamierzałam teraz się wycofywać.

Szłam szybko, z głośno bijącym sercem i oddechem uwięzionym w gardle; był płytki i nierówny.

Odetchnęłam z ulgą dopiero, kiedy moim oczom ukazały się drzwi do Pokoju Wspólnego Slytherinu i wysoki blondyn, stojący przy nich. Wyglądał tak niesamowicie pociągająco w półmroku, jaki panował dokoła. Opierał się o ścianę łopatkami, splatał ręce pod piersią i patrzył gdzieś w górę. Jeszcze mnie nie słyszał, a ja korzystałam z tego, żeby mu się przyjrzeć.

Odchrząknęłam, żeby zwrócić na niego swoją uwagę. Wtedy przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się krzywo. Spojrzenie jego szarych oczu lustrowało moją sylwetkę, przyprawiając mnie o dreszcze.

Niespodziewanie pchnął mnie na przeciwległą ścianę i zanim zdążyłam się zorientować, jego jedna ręka uniosła się do mojego gardła. Odruchowo odchyliłam głowę, kiedy mocniej zacisnął palce po obu stronach mojego gardła.

Serce i oddech mi przyspieszyły. Na początku nie wiedziałam, co się dzieje, ale po kilku krótkich sekundach dotarło to do mnie, a na moje usta wkradł się delikatny uśmieszek. Zatrzepotałam rzęsami, po czym wlepiłam wzrok w intensywnie spoglądające na mnie oczy Malfoyja.

Nie sprawiał mi bólu, bo nie chciał tego robić.

Pochylił się bardziej i skubnął moją dolną wargę. Trzymał ją w swoich zębach, odciągnął i zassał, a ja jęknęłam cicho mimowolnie. Ułożyłam prawą rękę na jego przedramieniu, którym mnie podduszał, a lewą sięgnęłam do jego karku, by wpleść palce w jego włosy.

Dziwnym trafem przestałam bać się, że ktoś może nas zobaczyć, całkiem jakby Dracon dawał mi poczucie bezpieczeństwa, co było całkiem absurdalne.

— Dobra dziewczynka — wyszeptał mi do ucha, po czym odsunął się o krok, tym samym wypuszczając mnie w uścisku.

Jego palący, seksowny dotyk zostawił na mnie ognistą ścieżkę i teraz cała chciałam płonąć.

Jednak stałam w miejscu i przez chwilę po prostu patrzyłam na niego, oddychając głębiej, niż wypadało. Uśmiechnął się krzywo i wyciągnął w moje stronę dłoń, którą pochwyciłam bez zastanowienia. W tamtym momencie poczułam, że umowa, którą zawarliśmy, była najlepszym, na co mogłam się zdobyć.

Draco wypowiedział hasło i przekroczyliśmy próg. Nie miałam czasu na podziwianie piękna Pokoju Wspólnego Ślizgonów, ponieważ Malfoy natychmiast pociągnął mnie w stronę dormitoriów, gdzie znajdował się jego prywatny pokój, przywilej prefekta. Nie zapalił światła, ale kiedy moje oczy przywykły do mroku, zauważyłam, że jest to schludne i proste pomieszczenie.

Zostałam popchnięta na łóżko, a z moich ust wyrwał się krótki chichot, kiedy podskakiwałam na sprężystym materacu. Widziałam, jak Draco ściąga swoją koszulę przez głowę, żeby chwilę potem pochylić się nade mną. Moje ręce mimowolnie powędrowały do jego dobrze zbudowanej, smukłej klatki piersiowej, która też unosiła się i opadała szybciej, niż powinna.

On jednak złapał moje nadgarstki i odciągnął do góry.

— Dotkniesz mnie, kiedy ci na to pozwolę — wysyczał mi do ucha, przez co przez całą moją sylwetkę przebrnęły ciarki. — Rozumiemy się?

Na chwilę odjęło mi zdolność mówienia, więc skinęłam głową. Nie wiedziałam, chociaż oczywiście mogłam się domyślać, że Dracon ma obsesję na punkcie władczości. Cóż, nie przeszkadzało mi to. O ile w życiu codziennym nie byłam osobą, dającą się ustawiać, tak w relacjach intymnych odnajdowałam w sobie zupełnie inną, całkiem uległą, naturę.

Jedną ręką rozpiął guziki mojej koszuli, w drugiej wciąż trzymając moje ręce. Jego gorący oddech opatulał moją skórę, sprawiając, że nie mogłam doczekać się, aż poczuję jego usta na swoim mostku. Chciałam, żeby robił to wszystko szybciej. Byłam go ciekawa, pod każdym możliwym aspektem tego słowa.

Malfoy wydawał się taki dokładny w swoich postępowaniach, jakby każdy ruch dobrze przemyślał, jakby wiedział, jak doprowadzić mnie do szaleństwa, jakby chciał, żebym zaczęła błagać go, żeby przestał już się ze mną droczyć.

Jego pełne, miękkie usta tak dobrze leżały na moich piersiach, a ja marzyłam tylko o tym, żeby wpleść palce w jego włosy, zacisnąć na nich pięści i ostatecznie przyciągnąć go do pocałunku. Chciałam jęknąć jego imię prosto w jego usta, sprawiając, że to on zwariuje.

Niestety, nie pozwalał mi na to. Kiedy robiłam ruch, który mu nie odpowiadał, powtarzał, żebym była dobrą dziewczynką, a to tak okropnie mnie podniecało.

Wtedy pierwszy raz z nim spałam, ale mimo wielu kolejnych nocy, które spędziliśmy razem, tamtą noc będę wspominać najlepiej. Wtedy poznawałam Draco, jego ciało, ale i jego umysł. Wtedy był dla mnie większą zagadką, był czymś, czego chciałam spróbować, a kiedy to zrobiłam, totalnie uzależniłam się od jego smaku.

— Jeszcze? — zapytał, oderwawszy swoje usta od moich.

Jego pocałunek był taki zaborczy, pełen pożądania, taki silny.

— Jeszcze — wydusiłam z siebie, ledwo łapiąc oddech, a wtedy on znów złączył ze sobą nasze wargi, wsunął mi język do buzi i udowadniał mi swoją dominację.

Sprawiał, że czułam się słaba pod jego dotykiem, jakby tam, gdzie przesuwał swoje szczupłe palce, jakby tam rozpływała się moja skóra.

A mnie podobała się tak rozkosz.

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz