THEN - H O G S M E A D E

768 51 23
                                    

Ślizgoni wygrali mecz Quidditcha, dlatego w sobotę wczesnym porankiem razem z Draco odebrałam klucz do apartamentu w Hogsmeade, który dla nas wynajął.

Bardzo lubiłam tę wioskę, miała swój niesamowity klimat, również teraz, wiosną. Było tu pełno sklepów, kawiarni, karczm i innych miejsc, do których chciało się wejść. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, od najmłodszych po najstarszych.

Jednak wyjątkowo tym razem nie rzuciłam się w wir zakupów, a rzuciłam... się na łóżko. Opadłam na wielki, miękki materac, wzdychając z przyjemności. Byłam cholernie niewyspana, bo pół nocy spędziłam w pokoju Malfoya, a potem jeszcze musiałam się spakować, przez co ostatecznie przespałam może trzy godziny. O niczym nie marzyłam teraz bardziej, niż tylko położyć się jeszcze na kilka godzin.

— Co mamy w planach? — zapytałam, odwracając się na plecy, by spojrzeć na chłopaka, który mnie tu zabrał.

Dracon odłożył swój płaszcz na oparcie krzesła przy stoliku i zdjął buty, a potem zrobił coś, czego w życiu bym się po nim nie spodziewała. Położył się obok mnie i wtulił twarz w poduszkę, zamykając przy tym oczy.

— Najpierw idziemy spać — wymamrotał.

Podobał mi się ten plan, więc nie mówiąc nawet słowa, wśliznęłam się pod kołdrę. Podkuliłam nogi, przyjmując moją ulubioną pozycję do spania i zamknęłam oczy, pozwalając, by słodki sen mnie otulił.

Kiedy się obudziłam, blondyna już nie było obok. Rozejrzałam się wokół, by zobaczyć go siedzącego przy stoliku nad książką i kawałkiem pergaminu. Doceniałam to, że mnie nie budził. Podniosłam się do siadu i przeciągnęłam się, ziewając.

Spojrzał na mnie, by chwilę potem odłożyć swoje zajęcia na potem i wstać. Rozpoznałam w jego lekturze podręcznik do Transmutacji i domyśliłam się, że zajął się odrabianiem zadania, które na poniedziałek zadała nam McGonagall, a które ja zrobiłam jeszcze przed wyjazdem.

— Głodna? — zapytał, podchodząc bliżej. Przykucnął przy łóżku, żeby nasze twarze znalazły się na jednym poziomie.

— Zdecydowanie.

— Świetnie się składa, bo ja też.

Kiedy chwilę później wyszliśmy z pokoju, Draco przypomniał sobie, że musi zajść do jednego sklepu, zanim udamy się na obiad. Dodał, że nie muszę dotrzymywać mu towarzystwa i mogę w tym czasie pooglądać coś, co będzie interesowało mnie bardziej niż jego woda kolońska. Tak, właśnie. Musiał podejść po perfumy, żeby uzupełnić ich zapach. Ponoć to właśnie był główny cel jego wycieczki, a odpoczynek od Hogwartu to tylko dodatkowy bonus.

W sklepie, do którego weszliśmy, było przytulnie i schludnie, coś, co w gruncie rzeczy nie jest spotykane często w Hogsmeade. Rozejrzałam się po półkach, po czym podeszłam do pierwszej lepszej i chwyciłam za ładny, czarny flakonik. Powąchałam jego zawartość.

— Znam ten zapach — odezwałam się do Malfoya, stojącego za mną. Zastanawiałam się, kto używa tych perfum.

— To ulubiona woda Blaise'a — oświadczył Dracon, na co skinęłam.

Faktycznie, to brzmiało sensownie.

Odłożyłam butelkę na jej miejsce, by następnie odwrócić się do chłopaka.

— A ty? Której wody używasz ty?

Uśmiechnął się, jakby czekał, aż zadam mu to pytanie. Sięgnął po perfumy stojące wyżej, po czym podał mi je, jakby chciał, żebym powąchała, więc zrobiłam to.

Zrobiłam to i prawie przez to zemdlałam.

Wysiliłam się uśmiech. Oddałam mu flakonik, komplementując jego wybór.

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz