NOW - C L O S E

1K 54 12
                                    

Silne ręce Draco oplotły się wokół mojej szyi. Odchyliłam głowę, wiedziona przyjemnością. Miałam zamknięte oczy, ale nie musiałam patrzeć na niego, by wiedzieć, jak wygląda teraz jego twarz. Roztrzepane włosy, rozchylone usta i niespokojnie poruszające się nozdrza.

Wyglądał tak zawsze, kiedy uprawialiśmy seks.

Jęknęłam jego imię, kiedy mocniej poruszył się we mnie. Sięgnęłam do jego ramienia, którego uczepiłam się chwilę później. Mocno wbijałam paznokcie w jego skórę, kiedy moje uda trzęsły się od nadmiaru przyjemności, jaką mi dawał.

— Powiedz moje imię, Rose — wysapał mi do ucha. — Powiedz je głośno.

Nie miałam nic przeciwko, skoro to dobrze na niego działało. Uwielbiałam Draco, seks z nim, nie jego prywatnie. Osobiście w ogóle mnie on nie obchodził, jednak to, co potrafił robić z moim ciałem, zupełnie mnie od niego uzależniało. Do tego stopnia, że byłam skłonna robić wszystko, co mi kazał, chociaż takie zachowanie nie leżało w mojej naturze.

— Draco.

Puścił moją szyję, którą natychmiast owiało zimne powietrze. Jęknęłam z niezadowoleniem, ale wtedy on mocno chwycił moją szczękę w swoje szczupłe palce i pocałował mnie agresywnie, zapalczywie. Oddałam ten pocałunek, raz po raz wydychając powietrze w jego usta z cichym westchnieniem.

Malfoy niezaprzeczalnie całował dobrze, bardzo dobrze, lepiej niż którykolwiek z moich byłych chłopaków. Może dlatego, że nie był nigdy moim chłopakiem.

Orientacyjnie oplotłam go nogami w pasie, a jego druga dłoń znalazła się na linii mojego kręgosłupa tuż pod łopatkami, by zaraz zjechać niżej, w stronę pośladków. Byłam zachwycona dotykiem tego chłopaka.

Kiedy szczytowałam, on potrzebował jeszcze chwili, a potem wysunął się ze mnie i odszedł w stronę łazienki, by pozbyć się swojej prezerwatywy. Zazwyczaj zbierałam się w tym czasie i wychodziłam niespostrzeżenie, zanim ktokolwiek zauważył, że w ogóle byłam w jego pokoju, ale tej nocy byłam zbyt zmęczona. Draco długo bawił się ze mną, doprowadzając mnie do skraju zmęczenia.

Gdy chłopak wrócił, ja leżałam na jego pościeli, wtulając twarz w jego poduszkę.

— Co ty tu jeszcze robisz? — zapytał.

Zerknęłam na niego, ubranego w szare bokserki i nic poza tym. Miał ładne ciało, takie smukłe. Jego mięśnie delikatnie odznaczały się na bladej skórze.

— Przenocuję dzisiaj tutaj — oświadczyłam. Nie pytałam go o zdanie.

— Ach tak? — Uniósł brwi w powątpiewaniu, ale na jego twarzy błąkał się półuśmiech.

— Tak.

Podszedł do mnie i pochylił się nade mną. Nie wiedziałam, co chce zrobić, więc tylko bacznie obserwowałam jego ruchy. Położył ręce po obu stronach mojej głowy, a potem zawisł milimetry nad moimi wargami.

— Niby w jaki sposób chcesz wydostać się stąd rano? — wyszeptał.

— Mam na to swoje magiczne sposoby — wyszeptałam, po czym, nie mogąc oprzeć się pokusie, ułożyłam rękę na potylicy Draco, by przyciągnąć go bliżej, do pocałunku.

Teraz całował mnie inaczej, niż kiedy się kochaliśmy. Teraz były to powolne, leniwe pocałunki. Podgryzał moją dolną wargę i odciągał ją, a ja uśmiechałam się przy tym bezwolnie. Teraz jego język delikatnie pieścił moje podniebienie. Jego nos stykał się z moim nosem, a powietrze, które chłopak przez niego wydychał, łaskotało mój policzek.

Długo jeszcze się całowaliśmy. Malfoy miał przyjemne usta, miękkie, pełne i smaczne.

Kiedy oboje nie mieliśmy już sił, zegar na jednej ze ścian wskazywał trzecią w nocy. Leżałam na plecach, ubrana w białą koszulkę Draco, którą zazwyczaj zakładał pod koszule. Mimo że świeżo wyprana, ona wciąż pachniała nim.

Wpatrywałam się w sufit i chyba on robił dokładnie to samo. Nie rozmawialiśmy ze sobą, nie patrzyliśmy na siebie, zupełnie ignorowaliśmy swoją obecność, jakbyśmy wcale przed chwilą nie poświęcali sobie największej uwagi.

Nie przeszkadzało mi to. Nie zaczęłam sypiać z Draconem, żeby go poznawać, żeby z nim rozmawiać i spędzać z nim czas. Chodziło tylko o dobrą zabawę, a to zdecydowanie mi zapewniał.

— O czym myślisz? — zapytał.

To też mi nie przeszkadzało. Byłam do niego neutralnie nastawiona, jeśli chciał, mogłam z nim rozmawiać.

— O tym, że od pewnego czasu jestem Ślizgonką bardziej niż kiedykolwiek — powiedziałam.

Rzuciłam przelotne spojrzenie na mój bordowy mundurek, leżący na krześle przy jego biurku i skrzywiłam się. Tak bardzo nie chciałam należeć do domu, w którym nie odnajdowałam zrozumienia ani w kolegach i koleżankach, ani w opiekunach.

— Jesteś Ślizgonką bardziej niż połowa tych dziewczyn — zaśmiał się.

Spojrzałam na niego, bo nie śmiał się często. Przeczesał swoje jasne włosy palcami. On też zerknął na mnie. W ciemności jego szare oczy wydawały się bardziej błyszczące, całkiem jak roztopiony, płynący metal.

— Pieprzyć Dumbledore'a — wymamrotałam, przypominając sobie jego decyzję o moim przeniesieniu. — Cholerny, zacofany konserwatysta.

— Byle nie dosłownie — prychnął chłopak. — Dosłownie pieprzyć możesz tylko mnie.

Wywróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się lekko. Draco miał zadziwiająco dobry humor, co zdawało nie dziać się często.

— No jasne.

Przez chwilę jeszcze leżeliśmy w ciszy, wsłuchując się w nasze oddech, wypełniające to pomieszczenie, zanim zupełnie odleciałam. Była czwarta nad ranem i chyba zaczęło robić się jasno, ale kompletnie mnie to nie obchodziło.

Draco nie przytulał mnie w nocy, nawet na to nie liczyłam. Spaliśmy, odwróceni do siebie plecami, nie stykając się nawet kawałkiem skóry.

Kiedy się obudziłam, on był już gotowy do wyjścia, siedział przy swoim biurku i przyglądał mi się z jednym kącikiem ust uniesionym wyżej od drugiego. W ręku obracał zielone jabłko.

— Cholera, zaspałam! — Zerwałam się i pognałam w stronę jego łazienki. Po drodze złapałam ubrania, które rzucił mi chłopak.

W takich chwilach nienawidziłam go bardziej niż zawsze. Dupek, nawet nie próbował mnie budzić. 

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz