THEN - L E T T E R

427 43 10
                                    

Ognista whisky spłynęła mi po przełyku, więc popiłam ją słodkim, gazowanym napojem. Położyłam się na dywanie i wbiłam wzrok w sufit. Uniosłam dłonie, zaczęłam bawić się własnymi palcami, byleby na czymś się skupić.

— Patrzę na ciebie — odezwał się Cecil, mój trzy lata starszy kuzyn — i mam wrażenie, że coś się trapi.

Siedzieliśmy we dwójkę w moim pokoju, w tym samym pokoju, w którym niespełna pół roku temu piłam z Draco i Blaisem, w którym Malfoy wyglądał tak gorąco w moim łóżku, w którym przestałam wmawiać sobie, że go nie kocham. Byłam przybita, cholernie sfrustrowana.

— Bo trapi — przyznałam. W życiu nie zrobiłabym tego na trzeźwo, ale wypiliśmy już prawie butelkę alkoholu, a ja doszłam do wniosku, że chyba potrzebuję się komuś wygadać.

— Chcesz o tym pomówić? — zagaił, trącając łokciem moje kolano.

Wydęłam wargi i zrobiłam z nich motorek, udając, że się zastanawiam.

— No — przytaknęłam w końcu. — Chyba chcę.

— Śmiało — zachęcił, kładąc się obok mnie.

Przetarłam twarz dłonią, zastanawiając się, od czego w ogóle powinnam zacząć. Pewnie od początku, ale to było dla mnie trudne i potrzebowałam chwili na ogarnięcie własnych myśli.

— Okey... — przeciągnęłam ostatnią samogłoskę. — Więc chodzi o chłopaka.

— Oho, problemy sercowe.

— Nie będziesz mnie oceniał? — upewniłam się, zanim zaczęłam opowiadać, a kiedy on popatrzył na mnie oburzonym wzrokiem, westchnęłam. — Jakoś między styczniem i lutym zaczęłam sypiać z pewnym chłopcem. Nic nas nie łączyło, czyste korzyści. Zaczęliśmy spędzać ze sobą więcej czasu. Odwiedził mnie w czasie wakacji. Powiedział mi wtedy, że mam się w nim nie zakochiwać. Ale problem tkwi w tym, że ja już wtedy go kochałam. Ale nie o to chodzi — dodałam szybko, kiedy zauważyłam, że Cecil już chce to skomentować. — Wszystko było dobrze. On nie wiedział, że go kocham, ja udawałam, że go nie kocham i wszystko było super. Ale potem... potem dowiedział się prawdy i trochę się pokłóciliśmy. Nie rozmawialiśmy przez prawie dwa miesiące i dzień przed wyjazdem spotkałam go na korytarzu. Byliśmy sami, zaczęliśmy się całować, wylądowaliśmy w łóżku i nad ranem zwiałam. On złapał mnie w pociągu i teraz chce, żebyśmy wrócili do tego co było.

— Czekaj — odezwał się, wstając nagle do siadu. Czułam się niekomfortowo, kiedy patrzył na mnie z góry, więc i ja się podniosłam. — Chcesz powiedzieć mi, że ten chłoptaś, kimkolwiek jest, wiedząc, że jesteś w nim zakochana, proponuje ci, żebyście wrócili do relacji czysto seksualnej? To trochę niepoważne, nie sądzisz?

— Sama nie wiem — jęknęłam. — Kiedy tak to przedstawiasz, faktycznie brzmi słabo, ale ja średnio radzę sobie, kiedy nie ma go obok. Najgorzej, kiedy widzę go, ale nie mogę podejść do niego, pocałować go, czy nawet po prostu pogadać.

— Kto to jest?

Bałam się, że padnie to pytanie. Byłam nim maksymalnie przerażona. Ale z drugiej strony, czy było co ukrywać?

— Draco Malfoy — szepnęłam ze wzrokiem wbitym w dywan.

— Dracon Lucjusz Malfoy? — zapytał z wyraźnym niedowierzaniem. — Zakochałaś się w nim? No to masz poważnie przerąbane, Rose.

— Pocieszaj mnie dalej — mruknęłam, po czym znowu sięgnęłam po butelkę. Zapijanie smutków było beznadziejnym pomysłem, ale nic tak się nie sprawdzało.

— Wiesz co, nie mogę za bardzo ci pomóc z tym chłopakiem, bo to skończony drań i to w dodatku zimny jak śnieg za oknem, ale mam dla ciebie radę. Napisz do niego list ze wszystkim, co czujesz. Napisz, jak bardzo jesteś zła albo smutna, ale nie wysyłaj go. Spal albo schowaj na dno szuflady. Po prostu wyrzuć wszystko z siebie.

Na początku wydało mi się to głupie, ale następnego popołudnia faktycznie usiadłam przy biurku z piórem w ręku. Może było to idiotyczne, ale przecież nic nie szkodziło spróbować. Postanowiłam być całkiem szczera ze sobą, wylać na papier wszystko, co we mnie siedzi, pozbyć się każdego najmniejszego ziarenka złości lub smutku, oczyścić całkowicie swój umysł.

Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam pisać.

Drogi Draco,

jestem na Ciebie tak nieziemsko zdenerwowana. Potraktowałeś mnie podle i nie rozumiem Twojego postępowania. Byłam przy Tobie w każdej gorszej chwili. Pozwalałam Ci płakać na moim ramieniu, pozwalałam Ci być przy mnie słabym. Otworzyłeś się przede mną, powiedziałeś o wszystkim, co leży Ci na sercu. Ponieważ, Draco, wbrew temu, co sam uważasz, posiadasz to serce. I jest w nim ogrom emocji. Wiem, że wypierasz ten fakt, ponieważ łatwiej jest Ci nie czuć nic, niż przyznać się do niewygodnej prawdy przed samym sobą. Nie wiem czy mnie kochasz, może nie, może naprawdę nie czujesz do mnie nic specjalnego, ale z pewnością nie jestem Ci obojętna. Bo czy mówiłbyś mi tak wiele rzeczy, gdybyś mi nie ufał? Przy przemierzałbyś pół kraju, żeby się ze mną zobaczyć, gdybyś za mną nie tęsknił? Moje uczucia do Ciebie są głębokie, głębsze, aniżeli bym sobie tego życzyła. Nigdy nie chciałam Cię kochać. Kiedy zaczynaliśmy ze sobą sypiać, naprawdę nic dla mnie nie znaczyłeś i chociaż chciałabym, żeby tak pozostało, tak nie jest. Przywiązałam się. Polubiłam Cię i współczułam Ci. Spędzanie z Tobą czasu weszło mi w krew, aż w końcu przestałam wyobrażać sobie mój dzień bez Twojego udziału. Serce biło mi szybciej na sam Twój widok, nie wspominając już o tym, jakich palpitacji dostawało, gdy mnie dotykałeś lub całowałeś. Długo wmawiałam sobie, że to nic nie znaczy, że to reakcja na fizyczność. Ale tak nie jest. Pamiętasz, kiedy byliśmy razem w Hogsmeade? Powiedziałam, że moja Amortencja pachniała różami. Kłamałam. Pachniała Tobą. Czasami zachodzę w głowę, dlaczego traktujesz mnie tak dobrze, skoro mnie nie kochasz, skoro nic do mnie nie czujesz? Może po prostu mnie lubisz? Jak koleżankę? Jak kiedyś lubiłeś Pansy? Merlinie, jaka ja byłam o nią zazdrosna, wtedy, w czerwcu. Od dawna chciałam mieć Cię na wyłączność. Wiesz, w mojej głowie jest teraz wielki bałagan, a Ty jesteś jego sprawcą. Piszę to, ponieważ chcę Ci uświadomić, jak bardzo mnie zraniłeś, ale również po to, by uświadomić Ci, że Ty też masz uczucia, które powinieneś przestać dusić w sobie. Odetchnij, zamknij oczy i pozwól sobie czuć, Draco. To naprawdę nic złego.

Ściskam, Rose.

Przez okrągły kwadrans trzymałam tę kartkę nad kominkiem, w kółko czytając jej treść. Ostatecznie jednak list trafił na dno jednej z moich szafek.

Nie byłam w stanie dać pożreć płomieniom wszystkich moich uczuć, tak samo jak nie potrafiłam do reszty zrezygnować z Malfoya, chociaż wiedziałam, że tak byłoby słuszniej.

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz