THEN - H O L I D A Y S

511 44 23
                                    

Wakacje mijały mi spokojnie, jeśli nie liczyć dnia, w którym widziałam się z Malfoyem.

Dzień za dniem biegły i nawet nie zorientowałam się, kiedy wysiadłam z pociągu razem z grupką mugoli. Ruszyłam w głąb peronu, gdzie miał czekać na mnie mój przyjaciel.

Lazarus stał przy ścianie, ubrany w błękitne dżinsy i białą koszulkę polo. Miał na nosie ciemne okulary, a jego włosy musiał rozwiać wiatr. To było ciepłe ale wietrzne lato w Anglii.

Kiedy podeszłam do niego, puściłam rączkę bagażu i rzuciłam się na szyję Laza. On za to mocno objął mnie w talii.

Okropnie cieszyłam się z tego, że go widzę. Tęskniłam za nim. Widzieliśmy się ponad miesiąc temu i niby wymienialiśmy się listami niemal każdego wieczoru, ale to nie było to samo, co kontakt twarzą w twarz. Nie mogłam go przytulić, nie mogłam płakać w jego ramię albo opowiadać mu żartów z zaangażowaniem. Nie wyobrażałam też sobie, jak nasze życie będzie wyglądać za rok, kiedy skończymy szkołę. Przeczuwałam, że zamieszkamy gdzieś blisko, żeby widywać się co jakiś czas. A najlepiej codziennie.

- Wypiękniałaś - skomplementował.

- Ty też promieniejesz - odwdzięczyłam się, zresztą zgodnie z prawdą.

Mój przyjaciel naprawdę wyglądał gorąco. Wciąż dziwiłam się, że nie ma obecnie żadnej dziewczyny.

Potem Laz pochwycił moją walizkę i spacerem ruszyliśmy do jego domu. Na szczęście nie mieszkał daleko, dlatego nie czekała nas wędrówka w tym upale ani nie musieliśmy tłuc się komunikacją miejską.

Kiedy tylko przekroczyliśmy próg, a chłopak krzyknął "jesteśmy", jego mama wyszła z kuchni, by się ze mną przywitać. Objęła mnie i ucałowała w oba policzki. Czasami odnosiłam wrażenie, że otrzymuję od niej więcej ciepła niż od moich własnych rodziców kiedykolwiek.

- Cudownie cię widzieć, dziecino - odezwała się z szerokim uśmiechem. - Masz mi tyle do opowiedzenia. Na przykład coś  o tym chłopcu z King Cross

Na początku nie zrozumiałam, o co chodzi, jednak zaraz przypomniałam sobie, że przecież Draco pocałował mnie pierwszego dnia wakacji zaraz po wyjściu z pociągu, przy wszystkich tych ludziach.

Moja twarz spłonęła rumieńcem, kiedy tylko to sobie uświadomiłam.

- Mamo, Rose może sypiać z kim jej się podoba i nie musi z tobą o tym rozmawiać - wtrącił się Laz.

Musiał być zniecierpliwiony, pewnie chciał mnie tylko dla siebie. Zresztą, on też pewnie był ciekawy, co mam mu do powiedzenia, bo w którymś z listów napomniałam, że muszę opowiedzieć mu historię z Malfoyem w roli głównej.

- Lazarus! - pisnęłam i miałam ochotę zapaść się pod ziemię w tamtym momencie. 

- No co? Moja mama nie żyje pod kamieniem, Rose, wie, że uprawiamy seks - westchnął.

- Myślisz, że ja w waszym wieku tego nie robiłam? - zaśmiała się, kręcąc głową.

Jak bardzo teraz przydałaby mi się peleryna niewidka, Merlinie...

Na szczęście pani Midway zaśmiała się tylko i odwróciła do kuchenki, na której zostawiła gotujący się obiad, a Laz pociągnął mnie za rękę do swojego pokoju.

Tam od razu rzuciłam się na łóżko i poczułam, jak zmęczenie podróżą ogarnia mój organizm. Nie miałam nawet siły, żeby się rozpakować. Ile ja bym dała, żeby móc używać magii poza szkołą.

- Opowiadaj - odezwał się, kładąc obok mnie. - O Malfoyu.

Westchnęłam, odwracając się na plecy. Wydęłam wargi, wpatrując się w biały sufit.

- Był u mnie - zaczęłam, po czym przetarłam twarz dłonią. - Przyjechał z Zabinim, żeby mnie odwiedzić.

- Och - wyrwało się Lazarusowi. - Więc chcesz powiedzieć mi, że typ przejechał pół kraju, jakieś dwieście mil, tylko po to, żeby spędzić z tobą trochę czasu i nadal utrzymuje, że cię nie kocha?

- Ugh - mruknęłam. - Tak. Albo nie. Przyjechał, żeby się ze mną przespać...

- Rosemary - ton Laza stał się bardziej poważny i chłopak usiadł, więc przełknęłam gęstą śliną, zestresowana tym, co ma mi do powiedzenia. - Jestem facetem, tak jak Malfoy. Może myślimy nieco inaczej, może on jest nieczułym dupkiem, ale gwarantuję ci, że praktycznie żaden mężczyzna nie zrobiłby czegoś takiego dla kobiety, która nic dla niego nie znaczy. Nie mówię ci, że cię kocha, bo to dość silne uczucie, a on jest specyficzny, ale na pewno jesteś dla niego ważna.

Jęknęłam i nakryłam twarz poduszką. Nie chciałam tego słuchać, ale wiedziałam, że potrzebuję takiej rozmowy.

- Rose. - Laz odkrył mi buzię i spojrzał mi w oczy. - Wiesz, że nie możesz wiecznie przed tym uciekać. Twoja relacja z Draconem nie jest zdrowa.

- Powiedział mi - zdobyłam się na odwagę, ale zignorowałam jego komentarz. - Powiedział, żebym się w nim nie zakochiwała.

Miałam łzy w oczach, kiedy to mówiłam.

- A ty już go kochasz, prawda?

Skinęłam, mocno zaciskając wargi, żeby się całkiem nie rozpłakać.

Przestałam wmawiać sobie, że go nie kocham, kiedy zobaczyłam go wtedy w mojej kuchni, kiedy w moim domu czuł się jak u siebie, a ja pomyślałam bezwiednie, że mogłabym codziennie patrzeć na niego, krzątającego się po jadalni. Mógłby przynosić mi herbatę, a ja mogłabym robić mu śniadanie do łóżka. Mogłabym całować się z nim na kanapie w salonie albo na blacie kuchennej wyspy.

Lazarus przygarnął mnie do siebie, a ja z całych sił starałam się nie rozpłakać.

Wybuchłam dopiero wieczorem, kiedy Laz już spał, a ja wyszłam z jego pokoju, żeby napić się wody. Pani Midway siedziała w kuchni z kubkiem herbaty i książką. Kiedy mnie zobaczyła, odłożyła lekturę i uśmiechnęła się do mnie. Nalałam sobie wody z kranu i usiadłam obok.

- Wyglądasz na smutną - powiedziała kobieta.

Nie odpowiedziałam. Uniosłam na nią spojrzenie szklistych oczu. Ona natychmiast wzięła mnie w ramiona, a wtedy całkiem dałam upust emocjom. Miałam serdecznie dość płakania przez Draco i przez tę frustrację chciało mi się płakać jeszcze mocniej.

- Słońce, nie warto płakać przez mężczyznę - szepnęła, kojąco głaszcząc mnie po plecach. - Lazarus powiedział mi, że to chłopiec od Malfoyów. Jeśli naprawdę chodzi o niego, to, kochanie, musisz wiedzieć, że on nigdy nie zaznał miłości, on nie wie, czym jest prawdziwe uczucie. Nawet jeśli mu na tobie zależy, to nie będzie umiał tego pokazać, a przede wszystkim nie dopuści tego do siebie. Nadzieja i wiara to jedyne, co teraz możesz mieć, jeśli naprawdę chcesz, żeby między wami coś było. Daj mu czas.

Wiedziałam, że pani Midway ma rację, wiedziałam też, że czas jest dla nas bardzo istotny, ale ile mogłam czekać? Jak długo mogłam cierpieć, mając Draco tak blisko, jak się da, ale nie w ten sposób, w który tak bardzo chciałam? 

Pociągnęłam nosem, przytulając się do kobiety. Byłam taka rozgoryczona i tak bardzo chciałam dać sobie spokój z Malfoyem, ale równocześnie tak szalenie za nim tęskniłam i już chciałam znaleźć się w jego ramionach.

W tamtym momencie nie marzyłam już o niczym innym, jak przytulić się do... do Draco i zapomnieć o wszystkim, co mnie boli.

***

hej dziubeczki, po pierwsze nie sprawdzałam tego rozdziału booo bo w sumie to chciałam Wam go jak najszybciej udostępnić, po drugie napisałam go o 13 w pociągu, ale straciłam połączenie z internetem i okazało się, że się nie zapisał :)))), a po trzecie, wybaczcie, że kazałam Wam czekać, ale miałam dość intensywny weekend, rozumiecie, pierwsze takie dłuższe wolne w pracy od kilku miesięcy... Anyway, mam plan na następne trzy rozdziały i gwarantuję Wam, że będzie się ciekawie działo B).

Ściskam cieplutko xx

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz