THEN - F O R G I V E N E S S

404 47 26
                                    

Nie sprawdzałam, enjoy

Leżałam na zielonym kocu, wpatrując się w niebo nad nami. Draco obejmował mnie czule, a ja wtulałam się w jego bok. Jego koszula pachniała nim tak bardzo.

Chłopak głaskał mnie po włosach, a jego dotyk był kojący i maksymalnie mnie uspokajał.

— Kocham cię — szepnął, a jego dłoń podsunęła się z jego biodra na talię. — Jesteś najlepszym, co mam. Naprawdę, w niektóre dni tylko ty dajesz mi szczęście.

Słuchając go, poczułam łzy napływające do oczu. Dracon zazwyczaj nie był wylewny, mało kiedy opowiadał mi o tym, co czuje ogólnie i co czuje do mnie. W te Walentynki naprawdę się postarał i sprawił, że moje serce przepełniała miłość i wzruszenie.

— Ja ciebie też kocham — powiedziałam, powstrzymując płacz. — I zrobię i poświęcę dla ciebie wszystko. Chcę, żebyś był szczęśliwy.

Draco podniósł się do siadu i pociągnął mnie za sobą. Przesunęłam się bliżej niego i pozwoliłam mu zamknąć mnie w uścisku. Przycisnęłam twarz do piersi chłopaka i zamknęłam oczy, a pięści zacisnęłam na jego koszuli.

— Jestem szczęśliwy, kiedy tylko jesteś obok, Rose. Przepraszam, że nie zawsze jestem idealny.

— Jesteś — mruknęłam i już nie byłam w stanie nie płakać. — Dla mnie od dawna byłeś.

Te Walentynki były dla mnie najlepszymi, jakie przeżyłam. Po nich moja relacja z Malfoyem stała się jeszcze bliższa i bardziej czuła.

Teraz już całował mnie w miejscach publicznych i bardzo często przemierzaliśmy korytarze Hogwartu, przytuleni do siebie. Draco zarzucał mi rękę na ramię albo obejmował w talii. Mówił otwarcie, że jestem jego dziewczyną i mnie kocha.

Było nam dobrze, a ja po raz pierwszy w życiu czułam się tak naprawdę kochana.

— Rose, Dracon! — zawołał radośnie Blaise, kiedy tylko usiedliśmy przy stole.

Byłam potwornie głodna, bo minioną noc spędziliśmy bardzo produktywnie i jedyne, o czym teraz marzyłam, to podwójna porcja jajecznicy, ale byłam też dobrą przyjaciółką, więc postarałam skupić swoje myśli i spojrzałam na Zabiniego.

— Hejka — przywitałam się, a Draco wyłącznie skinął głową.

— Wyglądacie na niewyspanych — skomentował Nott z głupkowatym uśmiechem.

— Bo jesteśmy — zgodził się Malfoy, nakładając sobie śniadanie na talerz. — My przynajmniej mamy z kim sypiać.

— Hej, ja też mam — obruszył się. — Prawda, Pansy?

— Merlinie, dalej mnie to obrzydza — wymamrotałam pod nosem, a Draco prychnął z kpiną.

— Jak to jest być nagrodą pocieszenia, Theo? — zapytał mój chłopak, uśmiechając się złośliwie.

— Hej, nie kłóćcie się już — poprosił Blaise. — Widzimy się dzisiaj, dzieciaki? To znaczy, wy dwoje. Nott, Pansy i nawet Lazarus z Luną przychodzą.

— Nalia też będzie? — zapytałam, chociaż znałam odpowiedź.

— Mhm. Ale wiesz, że musisz kiedyś się z nią pogodzić, prawda? To moja dziewczyna.

— Wiem — westchnęłam. — Dlatego przyjedziemy.

I faktycznie przyszliśmy. Kiedy weszliśmy do dormitorium chłopców z szóstego roku, zastaliśmy wszystkich rozłożonych na podłodze z kilkoma butelkami ognistej whisky. Nawet Crabb i Goyle tam byli, ale po dziewczynach, z którymi spędzili Walentynki.

Zajęliśmy z Draco miejsce w rogu. On oparł się o ścianę, a ja usiadłam między jego nogami i wtuliłam plecy w jego tors.

— Gramy w prawda czy wyzwanie — oznajmiła Pansy, po czym zakręciła butelką, a jej szyjka wskazała na mnie i Malfoya. — Jako że siedzicie razem, wybieram Rosemary.

— Wyzwanie — powiedziałam, stwierdzając, że nie chcę odpowiadać na żadne pytania Parkinson.

— Zdejmij bluzkę.

— Nie — zaprzeczył Draco, mocniej oplatając mnie ręką. — Tylko ja mogę oglądać ją bez koszulki.

— No i Blaise — przypomniała Pansy, mrugając szybko.

— To było dawno i nic nie znaczyło — powiedziałam szybko, czując na sobie wzrok Nalii. — Wymyśl coś innego.

— Dobra — syknęła. — Wymień wszystkich chłopców, z którymi spałaś. Chronologicznie.

Jęknęłam i wywróciłam oczami, ale nie miałam żadnej wymówki, żeby tego nie zrobić.

— Lazarus, Cedric Diggory, George Weasley, Draco, Blaise i ponownie Draco.

— Spałaś z jednym z tych rudzielców? — zdziwił się Nott. — Z nimi, a ze mną nie?

— Lazarus był twoim pierwszym?

— O matko, dajcie już spokój — sapnęłam. — Moja kolej.

Zakręciłam butelką, a ona wypadła na Pansy. Pierwsze, o czym pomyślałam, to to, że zemsta jest słodka.

— Prawda — powiedziała z chłodną obojętnością.

— Czujesz coś do Theo?

Milczała przez chwilę, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią albo starała się jej uniknąć.

— Nie wiem — westchnęła, poprawiając swoje ciemne włosy. Widocznie też unikała spojrzenia Notta. — Może.

— To nie jest odpowiedź, jakiej oczekiwałam — powiedziałam, miażdżąc Parkinson wzrokiem.

— Dobra, kurwa — warknęła. — Tak. Pasuje ci taka odpowiedź?

— Czujesz coś do mnie? — zapytał Theodor, wpatrując się w brunetkę z widocznym niedowierzaniem. — Dlaczego nic nie mówiłaś?

— No nie wiem, może przez ostatnie lata latałam za Draco, a kiedy znalazł sobie dziewczynę, zaczęłam sypiać z tobą? Brzmi średnio, jakbyś mi się podobał, nie?

Draco napił się whisky, przypatrując się tej dramie z takim samym zainteresowaniem, jak reszta.

— Proponuję, żebyście porozmawiali o tym potem — odezwał się Zabini. — Grajmy dalej.

Pansy westchnęła głęboko i sięgnęła po pustą butelkę, żeby znowu nią zakręcić. Theo jeszcze przez chwilę patrzył na nią, po czym sam sięgnął po swoją szklankę.

— Nalia — odezwała się Parkinson. — Prawda czy wyzwanie?

— Prawda.

— Co jest z tobą i Rosemary?

Zacisnęłam szczękę mocno i pierwszy raz w ciągu tego wieczoru popatrzyłam na Porter. Jej brązowe włosy równo opadały jej na ramiona. Pomyślałam, że zmieniła się, od kiedy spotyka się Blaisem.

— Pokłóciłyśmy się w piątej klasie — odpowiedziała zgodnie z prawdą. — Szczerze mówiąc, nie pamiętam nawet o co. Od tamtego czasu nie rozmawiałyśmy praktycznie wcale. Każda z nas poszła w swoją stronę, obie się zmieniłyśmy, otaczałyśmy się innymi ludźmi i straciłyśmy tematy do rozmów.

— Ja pamiętam o co — wymamrotałam. — Kazałaś mi wybierać między tobą, a Lazarusem.

— Naprawdę? — zdziwiła się. — Tak zrobiłam?

— Tak.

— W takim razie przepraszam — zwróciła się do mnie i nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja odruchowo uśmiechnęłam się lekko. — To było głupie i pewnie kierowała mną zazdrość.

— Teraz to bez znaczenia. — Wzruszyłam ramionami. — Spoko, nie przejmuj się.

Tamtego wieczoru trochę więcej z nią rozmawiałam i chociaż stwierdziłam, że za bardzo się różnimy, bo znowu się przyjaźnić, jej obecność przestała mi przeszkadzać, a nawet doszłam do wniosku, że Nalia jest lepszą towarzyszką niż Pansy.

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz