NOW - C O U P L E

620 48 24
                                    

Ja i Draco nie obnosiliśmy się ze swoimi uczuciami. To znaczy, nie bardziej niż zawsze.

Nie chodziliśmy po szkole, trzymając się za ręce. Nie szeptaliśmy sobie słodkich słówek, udając, że czytamy coś w bibliotece. Nie migdaliliśmy się podczas obiadu.

Właściwie, nic nie zmieniło się między nami. Nic poza świadomością, że Draco jest mój.

Niezaprzeczalnie, nieodwołalnie, niepodważalnie, Draco Malfoy był mój.

Myślałam o tym podczas piątkowego śniadania, aż głos Zabiniego sprawił, że zwróciłam na niego uwagę.

- Jedziecie z nami jutro do Hogsmeade? - zapytał, zerkając na mnie i Draco.

Malfoy trzymał swoją dłoń na moim kolanie przez cały ten czas, a ja dopiero teraz się zorientowałam.

- Nie wiem - odpowiedziałam. - Musimy to przemyśleć, przedyskutować. Jedziemy?

Patrzyłam na mojego chłopaka łobuzersko, uśmiechając się delikatnie.

- Nie wiem - odpowiedział równie tajemniczo. - Jak myślisz?

- Nad czym się tu zastanawiać? - wtrącił Theo. - Wypad na piwo zawsze jest dobrą opcją.

- Niby tak - zgodziłam się powoli. - Ale kiedy masz do wyboru wypad z grupą przyjaciół na piwo, a pewność, że ta grupa nie przeszkodzi ci w niczym w twojej sypialni... - zakaszlałam wymownie w zwiniętą w pięść dłoń.

- Przestań, przecież możecie pieprzyć się, kiedy wrócimy - ciągnął Nott. - Nie będziecie chyba robić tego cały dzień.

Draco uśmiechnął się krzywo, ale nie odpowiedział. Zamiast tego skubnął kawałek bekonu.

- Cóż, no wiesz - mówiłam niespiesznie. - Są inne rzeczy, które robimy.

Zauważyłam konsternację na jego twarzy i z trudem powstrzymałam uśmiech. Postanowiłam, że trochę się z nim podroczę i szturchnęłam Malfoya pod stołem, dając mu znać, żeby wszedł ze mną w tę grę.

- Tak - odchrząknął blondyn. - Są jeszcze inne rzeczy.

- Na przykład? - niecierpliwił się Theodor.

- Przytulanie - rzuciłam.

- Uczymy się razem - dodał Draco.

- Czytamy książki.

- Spacerujemy.

- Rozmawiamy.

- Ogólnie, wiesz, większość takich rzeczy, które robią...

- Pary - skończyłam za niego. - Jak na przykład całowanie.

Biedny Blaise zakrztusił się jajecznicą. Spojrzał na nas szeroko otwartymi oczami i chyba potrzebował chwili, żeby dobyć słowa.

- Jakie pary?! - wykrztusił wreszcie.

- Wiesz, Zabini - zaczęłam, patrząc na niego i z trudem powstrzymując rozbawienie. - Kiedy dwie osoby się kochają, zazwyczaj...

- Powiedziałeś jej, że ją kochasz?! - zawołał z przejęciem Nott, patrząc na Draco z błyszczącymi oczmi.

- Co tam jej! - właczył się w to Blaise. - On przyznał to przed samym sobą!

Draco już otworzył usta, żeby coś powiedzieć, kiedy ktoś kawałek dalej, kto słyszał naszą rozmowę, rzucił sztućcami i odszedł od stołu.

Patrzyłam, jak Pansy znika za drzwiami, tak jak moi przyjaciele i dopiero gdy wyszła, wróciliśmy do rozmowy na temat ważniejszy i bardziej interesujący niż humorki panienki Parkinson.

✔ Fidelius |D.M. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz