Rozdział 16

3K 110 20
                                    

Leżałam ubrana w jednoczęściową piżamę jednorożca którą dostałam od babci Rose i jadłam pierogi z mięsem kupione przez Draco który przyszedł parę minut temu i który poszedł zaparzyć mi herbaty na moją prośbę. Zamoczyłam pieróg w dżemie. Błogosławione niech będą ciążowe hormony! I oddałam się rozmyślaniom.

Przez cały ten tydzień czułam się strasznie opuszczona, brakowało mi silnych i opiekuńczych ramion ślizgona które opatuliłyby mnie gdy wstrząsał mną szloch. Dziś miałam zamiar nadrobić te straty i leżeć w łóżku calusieńki dzień przytulona do chłopaka, do momentu... aż będzie musiał wracać. Westchnęłam cicho i wzięłam kolejnego pieroga. W moim sercu dawała o sobie też znać porażka jaką odniosłam z chęcią powiedzenia Ginny o mojej ciąży. Myślałam że mogłabym znaleźć inną osobę którą mogłabym poinformować o zbliżającym się porodzie. Tylko, kto mógł by to być?

-O czym myślisz? - spytał Dracon wchodzący do pokoju. Podał mi herbatę i usiadł obok mnie objemując mnie ramieniem. Wtuliłam się w niego rozkoszując się ciepłą skórą blondyna.

-Brakowało mi ciebie. - mruknęłam. Narazie nie chciałam mówić mu o pomyśle informowania jakiejś innej osoby, nadal pamiętam jak zaaragował na mój pomysł związany z rudowłosą. - Chcesz pieroga? - zapytałam wskazując podbródkiem na pierogi umaziane truskawkowym dżemem.

-Nie, dzięki. - skrzywił się lekko i zaczął sączyć herbatę. Wzruszyłam ramionami i sięgnęłam po talerz. Siedzieliśmy tak w milczeniu, pijąc, a w moim przypadku również jedząc, dopóki talerz i kubki nie pozostały puste.

-Masz jakieś plany na dziś? - zagadnął Draco.

-Owszem, mam. - powiedziałam i odłożyłam puste naczynia na stolik nocny, by następnie położyć się wygodnie na łóżku i pociągnąć za sobą ślizgona.

-Leżenie? To jest twój plan? - spytał rozbawiony.

-Tak, to jest mój plan. - mruknęłam w jego ramię.

-Za dużo siedzisz w domu, poleżymy chwilę, a potem pójdziemy na spacer. - zadecydował.

-Nie chcę, bolą mnie plecy.

-Niby od czego?

-Od noszenia dziecka głupku.

-W takim razie będę cię niósł, ale musimy wyjść na dwór. - cmoknął mnie w czoło.

-Niech Ci będzie, ale najpierw chwilę pośpimy. - zarządziłam i opatuliłam go mocniej ramionami, stęskniona za jego dotykiem. On też przyciągnął mnie bliżej i zaczął delikatnie głaskać mnie po brzuchu, w którym wypoczywał nasz mały skarb.

***

-Masz jakiś plan? - spytałam nieprzytomnie do blondyna który trzymał mnie za rękę i prowadził po stolicy Norwegii.

-Pójdźmy do parku. Co ty na to? - zaproponował i objął mnie ramieniem.

-Dobrze, pójdźmy do parku. - zgodziłam się wiedząc już, że nie zdołam przekonać blondyna na powrót do domu, pod ciepły kocyk na kanapie, oraz na kubek gorącej czekolady. - Ale kup mi gofra.

-W parku powinna być jakaś budka z goframi. - zamyślił się ślizgon. Ruszyliśmy w stronę ogromnego parku oddalonego od mieszkania o jakieś dwa kilometry. Wiał lekki wiatr, nie był nieprzyjemny ani lodowaty, był orzeźwiający, więc po kilku minutach spaceru byłam już całkowicie przebudzona i nie chciało mi się spać. W śniegu zostawialiśmy ślady butów. Z zamyślenia wyrwało mnie delikatne szturchnięcie w ramię.

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz