Rozdział 40

2K 99 36
                                    

-Zobacz tylko na to! - śmiech odbił się echem od ścian.

-Mamo! Błagam Cię! - krzyknęłam próbując wyrwać album swojej mamie, która specjalnie przyniosła go by pokazać moje zdjęcia z dzieciństwa Narcyzie. W duchu przepraszałam Draco, za to że śmiałam sie z jego zażenowania, gdy to jego mama przyniosła taki album i mi go pokazywała.

-Och, nie masz się czego wstydzić, kochanie. - powiedziała mama, przy okazji czule gładząc mnie po policzku. Z boku usłyszałam chichot Narcyzy. Po chwili mi samej na usta wpłynął mały uśmiech.

-Niech będzie. - zgodziłam się i uszczęśliwiona mama z racji że znów nie będę próbowała wyrwać jej zdjęć, ponownie otworzyła album.

Trafiło na zdjęcie gdzie mała ja, stałam w kuchni z durszlakiem na głowie, a uśmiech był tak szeroki że pokazywał wszystkie moje zęby. Oczywiście parę mleczaków musiało wtedy wypaść, więc wyglądało to dość śmiesznie.

-To urocze. - skomentowała arystokratka. Parsknęłam pod nosem z rozbawienia. Jednak mój uśmiech szybko zmalał, gdy mama przewróciła na następną stronę.

Fotografia przedstawiała mnie oraz tatę, na dzień przed moim pierwszym wyjazdem do Hogwartu. Stałam z poważną miną patrząc na tatę który robił mi wykład o dobrym zachowaniu i o tym żebym na siebie uważała. Chłonęłam jego słowa jak gąbka, jednak nie wzięłam ich sobie zbytnio do serca, z racji tego że co roku pakowałam się w jakieś kłopoty.

-Tęsknię za nim. - powiedziałam cicho patrząc na zdjęcie.

-Ja też, skarbie. - wydusiła moja mama. Oparłam się o nią ramieniem i przymknęłam oczy. Po chwili, poza dotykiem mamy, poczułam również zadbaną dłoń Narcyzy na mojej. Ścisnęła mnie pocieszająco.

Potem album został zamknięty by nie przywoływać więcej wspomnień, które mogłyby wywołać łzy. A kilkanaście minut później, z dziecięcego pokoiku dobiegł nas płacz bliźniąt.  Ucieszyłam się z tego powodu, wiedząc że będę mogła zająć myśli czymś innym, niż mój ojciec w śpiączce.

***

-Dziś potrenujemy zaklęcie Expecto Patronum. - powiedział niski czarodziej. - Jak pewnie wiecie, jest to...

-Czy nie powinniśmy uczyć się Patronusa na Obronie Przed Czarną Magią? - wtrącił Nott.

-Powinniście. - przyznał Flitwick. - Jednak nie zaszkodzi wam, jeśli go potrenujecie.

Na sali wybuchło zamieszanie. Każdy ze sobą gorączkowo szeptał. Gryfoni podekscytowani, bo będą mogli się pochwalić że mają opanowane to zaklęcie. Ślizgoni, bo uważali to za niepotrzebne, poza tym nie chcieli się ośmieszyć.

-Cisza! - krzyknął profesor. Rozmowy ustały i wszyscy skupili wzrok na nauczycielu. - Zapewne wszyscy znają to zaklęcie, jednak pozwólcie że powiem o nim ogólnikowe informację. - parę osób mruknęło coś pod nosem. - Wyczarowanie patronusa jest bardzo trudne i złożone. Patronus jest formą pozytywnej energii, zmaterializowanej pod postacią srebrzysto-białego obłoku, najczęściej przybierającego formę zwierzęcia. Trzeba się wtedy skupić na swoim najszczęśliwszym wspomnieniu. W przypadku mniej doświadczonych czarodziejów patronus przybiera postać bezkształtnej, srebrno-białej masy. Bezcielesny patronus nigdy nie zapewni jednak takiej ochrony przed czarnomagicznymi stworzeniami jaką daje jego zwierzęca postać. Większość czarownic i czarodziejów w ogóle nie potrafi go wyczarować, dlatego umiejętność ta uważana jest za oznakę potężnej magicznej mocy. Jakieś pytania, moi drodzy?

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz