Oczekiwając przez tydzień na ślizgona, odkryłam u siebie zamiłowanie do gotowania. Chodź można to bardziej nazwać eksperymentowaniem. Tak więc pod czujnym okiem Krzywołapa, przyrządzałam posiłek dla siebie i Malfoya, który powinien pojawić się za około pół godziny. Dziś przyżądzałam łososia na parze z ryżem w kremowym sosie. Gdy wybiła godzina 13.10 usłyszałam przekręcanie zamka w drzwiach. Wyszłam na korytarzyk i stanęłam naprzeciw przemoczonej slywetki Malfoya. Położył torbę trzymaną w ręce i zdjął przemoczoną kurtkę. Obrócił wzrok i dopiero mnie zauważył.
-Cześć Granger - powiedział ochrypłym głosem. - Co tak pachnie?
-Zrobiłam obiad. Głodny? - spytałam, a jemu zaburczało w brzuchu.
Pomógł mi nakryć do stołu. Usiedliśmy i z satysfakcją zauważyłam że ślizgonowi smakuje posiłek.
-Jak radziłaś sobie sama przez ten tydzień? Nie nudziłaś się? - spytał zagryzając rybą.
-Nie było tak źle. Uczyłam się języka, byłam w tej bibliotece naprzeciwko i wypożyczyłam trzy książki które już przeczytałam więc będę musiała je oddać. Byłam w galerii handlowej, kupiłam parę dodatków do domu, śliczne balerinki oraz takie fajne kapcie! - pisnęłam podekscytowana i podniosłam stopę do góry by mógł zobaczyć puchate zielone smoczki na moich stopach. Zachichotał i zaczął wsłuchiwać się w mój dalszy ciąg monologu - Byłam też w szpitalu, doktor Larens powiedziała że dziecko jest zdrowe. Oprócz tego to oglądałam seriale, uczyłam się. To wszystko. Aha! I na następną wizytę która będzie za tydzień pójdziesz ze mną. A co dzieje się w Hogwarcie po moim zniknięciu? - mówiłam na jednym wydechu.
-Twoi przyjaciele chodzą jak tykakące bomby, oskarżają każdego o twoje porwanie. W szczególności mnie. - mruknął. Oboje wiedzieliśmy że jest w to częściowo zamieszany. - Nauczyciele patrolują całodobowo korytarze. A poza tym to nic.
Nastała cisza. Nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Malfoy wstał i umył puste już talerze. Siedzieliśmy tak patrząc sobie w oczy. Zaraz jednak, momentalnie zerwał się z krzesła i po chwili wrócił z wcześniej zostawioną przy drzwiach torbą.
-Co tam masz? - zaciekawiłam się.
Zaczął wyciągać po koleji rzeczy wyliczając je:-Mam dla ciebie cukrowe pióra, fasolki wszystkich smaków, około dziesięć opakowań czekoladowych żab, musy-świntusy, trochę dyniowych pasztecików, eliksir słodkiego snu, eliksir przeciwbólowy, eliksir uspokajający i eliksir pieprzowy. Pomyślałem że chciałabyś mieć coś co przypominało by ci Hogwart chodź w małym stopniu.
Rzuciłam mu się na szyję szlochając.
-Dziękuję - zapłakałam w jego koszulę. Objął mnie ramionami i wyprowadził do korytarzyka. - Już idziesz? Masz jeszcze sześć godzin - powiedziałam z drążącym od płaczu głosem.
-Pójdziemy do galerii. Co ty na to Granger?
-Myślałam że chcesz mnie zostawić! - krzyknęłam. Wywrócił oczami i podał mi kurtkę. Usłyszałam jak pod nosem mruczy coś co brzmiało jak "cholerne ciążowe hormony".
Wyszliśmy na deszcz.
°°°
-Trzeba kupić parasolkę - powiedziałam i dałam blondynowi dwa parasole w kolorze czarnym. Chodziliśmy po sklepie kupując to co nam się spodoba, nie mieliśmy planu co kupić.
Weszliśmy do następnego sklepu który okazał się być sklepem z ciuchami. Malfoy bezsprzecznie poszedł za mną na dział damski. Brałam z półek praktycznie wszystko co było pod ręką. Uszczęśliwiona ruszyłam do przymierzalni a za mną ślizgon z przerażeniem wymalowanym na twarzy.
Zasunęłam kotary i pierwszy przymierzyłam golf w kolorze granatowym, przeglądnełam się w lustrze i wyszłam z przymierzalni.-I jak? - spytałam chłopaka, okręcając się w koło....
°°°
-Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie i zapraszamy ponownie! - zawołała ekspedientka. Cieszyłam się zakupami, jednak irytacja przesłaniała resztę pozytywnych uczuć. Ślizgon chyba to zauważył bo spytał:
-Dobrze się czujesz?
-Oczywiście że tak - warknęłam i wyszliśmy z galerii na dwór by skierować się do domu.
-To czemu masz taką wkurwioną twarzyczkę? - spytał sarkastycznie.
-Nie przeklinaj przy mnie złamasie!
-Sama to robisz - nie wiem czy obelga go zabolała, jednak poczułam się źle. Nic mi nie zrobił.
-Przepraszam - wydusiłam płaczliwym tonem - Po prostu ta ekspedientka mnie wkurzyła.
-Co ona ci zrobiła? Zapłaciliśmy jej tylko za twoje ciuchy. - powiedział, unosząc dwie ogromne torby do góry, które wypełnione były moimi zdobyczami. Zakupiłam, a raczej ślizgon zakupił, płaszcz w biało - czarną kratę, beżową kurtkę sięgającą mi do połowy ud, czarne dresy, czerwoną bluzę z wizerunkiem zielonego smoka na plecach, parę bluzek na krótki rękaw z nadrukami, jasno niebieskie dżinsy, sweter w kolorze mlecznej czekolady (wszystko o jeden rozmiar większe), ocieplane kozaczki i kilka par grubych, wełnianych skarpetek w różnych kolorach.
-CO MI ZROBIŁA?! Ślepy jesteś?! Gapiła się na ciebie jak na jakąś zdobycz! Nie widziałeś jak się śliniła?! - wybuchłam.
Patrzył chwilę niezrozumiałym wzrokiem, który zaraz ustąpił miejsce rozbawieniu i niedowierzaniu.-Jesteś zazdrosna. - bardziej stwierdził niż zapytał.
-Nie jestem!
Zaśmiał się cicho i otworzył mi drzwi, od barmy bloku. Dumnie uniosłam zarumienioną twarz i szybkim krokiem pokonałam schody by dostać się do drzwi z numerem 6. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i weszłam do mieszkania. Krzywołap przydreptał do mnie od razu i zaczął łasić się do mojej nogi. Podrapałam pupila za uchem, co zkwitował cicym mruczniem.
W tym czasie, do mieszkania w końcu dowlekł się Malfoy taszczący zakupy. Wstawił je do sypialni i z westchnięciem usiadł na kanapie obok mnie. Zerknęłam na zegar. Za dwie godziny będzie musiał iść. A ja znów zostanę sama. Chyba mogę go trochę wykorzystać prawda?
-Malfoy - zaczełam niepewnie.
-Co?
-Mam ochotę na budyń. - powiedziałam już stanowczo. Jęknął i zwlekł się z kanapy, prosto do kuchni.
Nie sądziłam że pójdzie bez sprzeciwu.
°°°
-Do zobaczenia - powiedział, a ja przytuliłam zaskoczonego chłopaka. Niepewnie oddał uścisk. Po moim policzku spłynęła pojedyńcza łza która skapnęła na bark ślizgona.
-Do zobaczenia... Draco - szepnęłam cicho i zamknęłam drzwi za chłopakiem.
CZYTASZ
WPADKA
RandomWszyscy wracają na 6 rok nauki w Hogwarcie. Hermiona i Draco chcieli by dalej się nienawidzić, jednak nie pozwala im na to pewien incydent który zdarzył się w wakacje i którego konsekwencje będą musieli ponosić... *opowiadanie pisane głównie z persp...