Przez następny tydzień ja i Malfoy nie odzywaliśmy się do siebie. Zaczęłam się stresować tym że kompletnie olał sprawę rodzicielstwa i zostawił mnie z tym samą. Ale jak ostatnio mówił, będzie szukać jakiegoś schronienia. Prawda, wyglądał na zamyślonego i pocieszałam się tym że główkuje nad kryjówką.
Podczas pobytu w bibliotece i pisaniu eseju na Starożytne Runy, obok mojej pracy pojawiła się karteczka. Taka sama jak siedem dnii temu. Położyłam pióro na ławkę i wzięłam świstek.
Granger!
W końcu znalazłem odpowiednie miejsce. Co ty na to żeby podczas wyjścia do Hogesmade przenieść się tam świstoklikiem? (teleportacja jest niebezpieczna w ciąży)
Odpisz jak najszybciej.D.M.
Gdy przeczytałam jak napisał że teleportacja jest niebezpieczna, uśmiechnęłam się. Kto by pomyślał że tak będzie się zachowywać? Nawet nie chodzi o mnie. Tylko o dziecko. Mówił że to jego dziecko i będzie się martwił, ale nie myślałam że będzie traktował to tak poważnie. Wzięłam czysty skrawek pergaminu i napisałam:
Malfoy!
Zgadzam się. W sumie i tak nie miałabym wyboru. Spotkajmy się przy wejściu do Świńskiego Łba. Będę pod peleryną niewidką. Do zobaczenia.H.G.
Machnęłam rożdżką a pergamin pod wpływem zaklęcia zniknął, wysłany do ślizgona.
Z cichym westchnięciem zabrałam się ponownie do pisania eseju.
°°°
Nastał w końcu dzień w którym miałam zobaczyć gdzis będę ukrywać się aż do porodu. Nawet może trochę dłużej. Stałam przy wejściu do gospody pod peleryną niewidką, tupiąc nerwowo w ziemię. Zirytowana wreszcie ujrzałam chłopaka zmierzającego w moją stronę. Stanął przy mnie zupełnie tego nieświadomy i zaczął się rozglądać.
Zdjęłam z głowy pelerynę, więc wyglądałam dość dziwnie z samą lewitującą głową. Gdy napotkał mnie wzrokiem, odskoczył jak oparzony do tyłu.
-Gdybyś nie była dziewczyną to porządnie uderzyłbym cię w łeb - syknął.
-Chodźmy do świstoklika. - mruknęłam, nakładając na siebie znów pelerynę. Złapałam go pod ramię, by się nie zgubić. Zadrżał jednak nic nie powiedział. Ruszył do przodu szybkim krokiem, a ja musiałem truchtać by za nim nadążyć. Skręcił w jakąś ciemną uliczkę i stanął przy pustej butelce po piwie kremowym. Zdjęłam niewidkę i schowałam do torebki na którą było rzucone zaklęcie
zwiększająco - zmniejszające.Równocześnie złapaliśmy się butelki i po chwili znaleźliśmy się w równie pustej uliczce. Była różnica że tu było głośniej i chłodniej. Wziął mnie za ramię i wyprowadził z uliczki wprost na krajobraz mista. Szliśmy chodnikiem mijając wielu ludzi, obok nas na ulicy przejeżdżały samochody. Kropił lekki deszcz, więc niezauważalnie rzuciłam na nas zaklecie niezamakalności.
-Gdzie jesteśmy? - spytałam nadal rozglądając się po mieście. - Myślałam że wybierzesz miejsce na odludziu, i na dodatek jesteśmy w mugolskim mieście.
-Jesteśmy w stolicy Norwegii. - westchnął blondyn a mnie wmurowało.
-Jak to w stolicy Norwegii!? Oslo?! Dlaczego tutaj!?
-Chyba nie myślałaś że zostaniesz w Anglii. - powiedział zatrzymując się przy wejściu do jakichś drzwii. - Wybrałem duże miasto żebyś miała co robić i żebyś z nudów nie postanowiła wrócić do Hogwartu w zaawansowanej ciąży, bo w tedy nie było by za dobrze. - mówił wchodząc po schodach. Zatrzymaliśmy się na drugim piętrze, przy drzwiach o numerze 6. Zaczął grzebać w kieszeni swojego płaszcza i wyjął klucz.
Drzwi ustąpiły nam a moim oczom ukazał się mały korytarz w którym stał wieszak, półka na buty oraz mała pufa. Na ścianie wisiał zegar a przy drzwiach małe lusterko z półką na klucze. Podłoga była z jasno drewnianych paneli, a ściany były wyłożone czerwoną cegłą. Zaciekawiona poszłam do pierwszych drzwi i otworzyłam je, znajdowała się tam piękna sypialnia. Było tam łóżko małżeńskie, toaletka, oraz kolejne drzwi, za nimi zajdowała się garderoba. Zachwycona wróciłam do sypialni. Łóżko oraz toaletka były w odcieniu jasnego drewna, pościel natomiast miała czerwony kolor. Był jeszcze dywan w kolorze mlecznej czekolady. Weszłam do następnego pomieszczenia którym okazała się być łazienka. Piękne białe kafelki połyskiwały w blasku światła jakie dawała kryształowa lampa. Była tam wielka wanna w krztałcie trójkąta, umywalka z lustrem obok której stała półka na kosmetyki. Była tam też oczywiście toaleta. Na ścianie dodatkowo wisiały wieszaki na ręczniki oraz kaloryfer.
Następnym pomieszczeniem był pokój dla dziecka. Ściany były w kolorze błękitnym. Stała tam kołyska, miękki dywanik koloru lawendowego. Szafa, komoda też w kolorze jasnego drewna czekały na wypełnienie. Położyłam rękę na brzuchu.
-Widzisz kochanie jaki będziesz mieć piękny pokój? - spytałam szeptem. W moim oku zaczęła kręcić się łza. Starłam ją szybko i poszłam do kuchni.
Czarna lodówka, a obok niej kuchenka gazowa, zlew, piekarnik, szafki wiszące i blat. Był też stół który stał przy ścianie, krzesła. I zza blatu przez okno można było podziwiać miejskie widoki. Powędrowałam do statniego pomieszczenia w którym siedział ślizgon. Był to salon. Była tam wielka ciemnozielona kanapa, naprzeciw której wisiał wielki telewizor, było też biurko. Stała tam też mała biblioteczka obok której mieścił się wielki lawendowy fotel i biała stojąca lampa. Usiadłam na nim i poczułam się cudnie. Siedząc tak ujrzałam jeszcze szklane drzwi, podeszłam do nich i okazało się że był to balkon. Balkon na którym była metalowa ławka oraz stolik. Były też rośliny. Z niewielkiego balkonu można było ujrzeć piękny kawałek miasta. Wróciłam do środka gdy zrobiło mi się zimno.
-Może być? - spytał Malfoy.
-Oczywiście! Tu jest ślicznie! - pisnęłam z podekscytowaniem. Odetchnął z ulgą.
-Cieszę się że ci się podoba. - mruknął i spojrzał na zegarek. - Musimy się zbierać Granger.
-Chodźmy więc - naprawdę spodobało mi się to mieszkanie. Może nie będzie tak źle?
Zamknął drzwi i wyszliśmy z bloku. Zatrzymał się jednak usmiechając się głupio.
-Wiesz jaki jest kolejny powód dla którego wybrałem akurat to mieszkanie? - spytał z prowokującym uśmieszkiem.
-Dlaczego? - spytałam podejrzliwie podnosząc brew. Chłopak w odpowiedzi wziął moją twarz w dłonie i obrócił tak, że ujrzałam coś cudownego. Mionowicie, naprzeciwko wejścia do bloku, po drugiej stronie ulicy, znajdowała się biblioteka z kawiarnią.
Rzuciłam mu się na szyję.-Dziękuję - zapiszczałam. Zaśmiał się cicho.
-Chodźmy już, bo za 15 minut kończy się czas wyjścia do wioski.
Pośpiesznie zaczęliśmy wracać.
°°°
-Pamiętaj że za tydzień masz być gotowa do wyjazdu gryfonko - szepnął mi do ucha i poszedł w stronę lochów. Ja natomiast skierowałam się do przyjaciół.
Przyjaciół których muszę okłamać, zostawić ich nic nie mówiąc.
Przyjaciół na których nie zasługuję.Z narastającym bólem w sercu, uśmiechnęłam się sztucznie i przeszłam przez portret Grubej Damy.
![](https://img.wattpad.com/cover/243113637-288-k907030.jpg)
CZYTASZ
WPADKA
RandomWszyscy wracają na 6 rok nauki w Hogwarcie. Hermiona i Draco chcieli by dalej się nienawidzić, jednak nie pozwala im na to pewien incydent który zdarzył się w wakacje i którego konsekwencje będą musieli ponosić... *opowiadanie pisane głównie z persp...