Rozdział 23

2.7K 95 10
                                    

-Czy to na pewno nie jest za drogie? - Spytałam, patrząc z powątpieniem na metkę z ceną zabawki wybranej przez blondyna. Posłał mi zirytowane spojrzenie i uniósł lewy kącik ust w kpiącym uśmieszku.

-Po pierwsze, przesadzasz, nie jest takie drogie. Poza tym, stać mnie na to Granger.

-Oczywiście, Panie Bogaty. - Wywróciłam oczami i odwróciłam się w poszukiwaniu gryzaków. Po sekundzie słyszałam jak za moimi plecami ślizgon pakuje zabawkę do metalowego wózka. Zignorowałam to jednak bo znalazłam poszukiwane gryzaki. Było ich pełno, miały przeróżne kształty i kolory. 

-Draco! Chodź tu i pomóż mi z wyborem. - zawołam przez ramię. Po paru sekundach poczułam rękę na swojej talii. 

-A to? - spytał, pokazując mi pudełko z klockami. Przyjrzałam mu się dokładnie i znalazłam oznakowanie od 3 do 6 lat. 

-Nam nie urodzą się trzylatki, tylko niemowlaki. - powiedziałam pokazując na oznakowanie. - Takie rzeczy kupimy jak trochę podrosną. - Prychnął pod nosem i odłożył klocki na półkę. - A teraz, pomóż mi wybrać te gryzaki. Te, czy te? - spytałam pokazując na zastaw gryzaków w kształcie zwierząt i w kształtach różnych figur geometrycznych. 

-A czemu nie oba? - parsknął rozbawiony. 

-Rzeczywiście, nie pomyślałam o tym. - zaśmiałam się i rzuciłam dwie paczki do wózka.

-Coś jeszcze? - spytał Dracon. - Mamy strasznie dużo rzeczy, nie wiem czy zdołam to wszystko zanieść do mieszkania. 

-Zdołamy. - poprawiłam go.

Nie, zdołam. - stawiał na swoim. - Nie będziesz targała tych zabawek, wystarczy już że targasz dwójkę dzieci.

-Bez prze...

-Nie, nie, nie. Potem narzekasz że bolą cię plecy. - Powiedział stanowczo i zaczął pchać wózek z zakupami dalej po alejce. Pokiwałam głową i z zakorzenionym głęboko w sercu wzruszeniem, zaczęłam iść za nim. - Jesteś w szóstym miesiącu ciąży, a pomyśl jak będziesz jęczeć w ósmym lub dziewiątym.

-Dobrze! Nie będę niosła zakupów! - powiedziałam i podniosłam ręce w znaku kapitulacji. - A wracając do twojego wcześniejszego pytania, to tak, musimy jeszcze kupić dwie maty edukacyjne.

-Maty edukacyjne? To takie jakby koce z takimi wystającymi do góry pałąkami, a z nich zwisają różne pierdoły? - spytał próbując skleić zdanie, tak, by wydawało się sensowne, co nie za bardzo mu wyszło.

-Tak. - zaśmiałam się perliście. - Coś takiego.

***


Siedzieliśmy na środku pokoju dziecięcego wokół z porozrzucanymi wszystkimi rzeczami zakupionymi w sklepie. Westchnęłam patrząc na paragon na którym malowała się kosmiczna cena. Z minimalnym trudem wstałam z podłogi wyłożonej wykładziną, po to by znów usiąść. Tym razem jednak centralnie obok Dracona.

-Coś nie tak? - zapytał widząc moją nietęgą minę. 

-Nigdy nie sądziłam że takie rzeczy będą tyle kosztować. - mruknęłam posępnie. - Rodzice mieli rację z tym że życie jest drogie. - powiedziałam i momentalnie oczy zaszły mi łzami. Rodzice. Jak ja za nimi tęsknię.

-Hej, Mia. - szepnął i objął mnie ramionami, tak że mój policzek znajdował się na wysokości jego klatki piersiowej. Przymknęłam oczy i zaczęłam wdychać jego perfumy.  Czułam jego rękę wędrującą od krzyża po sam koniec moich pleców. Mimo iż próbowałam się uspokoić, z moich oczu i tak pociekło parę łez, które od razu wsiąknęły w jego koszulkę. Odtwarzałam sobie wszystkie szczęśliwe, jak i te smutne wspomnienia przeżyte razem z rodzicami. Wszystkie urodziny, spacery, odwiedziny w restauracjach czy lodziarniach przelatywały mi teraz przed oczami. W mojej głowie zaczęły tworzyć się różne pomysły które próbowałam przyciszyć. Zacisnęłam powieki i wzięłam głęboki wdech. Zaczęło robić mi się duszno, chodź termometr pokazywał że było 20 stopni w mieszkaniu. 

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz