Rozdział 5

3.8K 111 80
                                    

Następnego dnia z rana spakowałam większość rzeczy do kufra. Wszystkie letnie ciuchy które nie przydadzą się już w tym roku nauki. Zostawiłam jedynie ciepłe ciuchy na ostatni tydzień. Zajrzałam pod łóżko i wygrzebałam wszystkie rzeczy Krzywołapa. Nie lubiłam robić wszystkiego na ostatnią chwilę.
Gdy większość rzeczy schowałam do kufra, poszłam na śniadanie.

Ten tydzień miał należeć do mnie i moich przyjaciół.


°°°

Dosiadłam się do przyjaciół z szalonym uśmiechem na twarzy. Ciążowe hormony przejęły kontrolę nad moim dotychczasowym poukładanym umysłem. Z prędkością światła zjadłam tosta z serem i popiłam sokiem dyniowym.

-Chodźcie za mną - zwrociłam się do Harrego, Rona i Ginny. Wstałam, a zdezorientowani przyjaciele poszli za mną.

-Hermiona stało się coś? Śmierciożercy atakują? - pytał spanikowany Harry.
Zaśmiałam się i pociągnęłam ich na błonia.

-Żadni Śmierciożercy! Urywamy się z lekcji! Wagary! - krzyknęłam rozbawiona. Wyglądali jagby ktoś powiedział im że Dumbledore jest kochankiem Voldemorta.

-CO!?

-Jajeczko! - wystawiłam im język. - Życie jest piękne! Trzeba korzystać póki jesteśmy młodzi! - krzyczałam tańcząc w kółko.

-Napewno wszystko w porządku? Masz gorączke? - pytała Ginny przykładając rękę do mojego czoła.

-Raz w życiu człowiek chce zaszaleć i wszyscy mają jakiś problem! - zaczęłam się irytować.

-Po prostu zrozum że jesteś najbardziej poukładaną uczennicą tej szkoły i dziwnie widzieć cie w takim stanie - jęknął Ron.

Taaa, najbardziej poukładana uczennica w szkole upija się, a potem zachodzi w ciążę na 6 roku nauki ze swoim największym wrogiem.

-Chcę po prostu spędzić z wami cały dzień!

-To idziemy dzielne lwy! - krzyknęła Ginny której udzielił się mój nastrój.

-Niech będzie - zaśmiał się wybraniec i zaraz wszystkim udzielił się wesoły humor.

Cały dzień spędziliśmy na błoniach śmiejąc się i wygłupiając. Wróciliśmy dopiero na kolację gdy zaczęło się ściemniać. Po przekroczeniu progu Wielkiej Sali wszystkie oczy skierowały się na nas. Pewnie już rozeszła się plotka że Hermiona Granger - naczelna kujonka Hogwartu nie pojawiła się na lekcjach. Wszyscy patrzyli się na nas, a szczególnie na mnie jak na ósmy cud świata, jedynie w stalowoszarych oczach pewnego ślizgona widziałam zrozumienie, ale też coś w rodzaju irytacji. O co mu chodziło?

Nadal chichocząc usiedliśmy przy stole Gryffindoru gdzie zabraliśmy się do pałaszowania jedzenia. W końcu nie jedliśmy cały dzień. Nagle mój dobry humor przeszedł w jednej sekundzie. Jaka ja jestem glupia! Jestem w ciąży! Nie mogę tak opuszczać posiłków! Cholera jasna.

Gdy zjadłam tonę jedzenia, ruszyłam do dormitorium. Przyjaciele wyszli wcześniej mówiąc że poczekają na mnie w Pokoju Wspólnym. Idąc tak przez ciemne korytarze szkoły, poczułam uścisk na mojej ręce i zostałam wepchnięta do pustej sali lekcyjnej. Przerażona wyciagnełam różdżkę przed siebie. Zapaliło się światło i ujrzałam Malfoya. Opuściłam magiczny patyk z ulgą.

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz