Rozdział 14

3.1K 122 55
                                    

-To od czego zaczynamy? Nie znam się na tym... - odchrząknęłam i rozejrzałam się bezradnie po ścianach pokoju dla dziecka. Wszystkie mebelki które dotychczas tu stały zostały wyniesione, a podłoga została przykryta folią. Malfoy wniósł do pokoju puszki z farbą i otrzepał ręce.

-Od ścian Granger, to chyba jest logiczne. - westchnął i otworzył pierwszą puszkę z białą farbą. Wylał trochę na plastikową tackę i wziął wałek do ręki. Podeszłam do ślizgona i zabrałam jeden z pędzli.

-Czyli, te trzy ściany - powiedziałam i wskazałam na ścianę w której były drzwi, tą w której zamontowane było okno, i tą, która była za mną. - na biało. A ta za tobą na amarantowy, tak?

-Mnie się pytasz? Sama wymyśliłaś taki plan. - uniósł brew w rozbawionym geście na co wystawiłam mu język. Klasnął w dłonie i powiedział. - To co? Zaczynajmy bo nie zdążymy przed moim powrotem do wioski.

Złapaliśmy za pędzle i zaczęliśmy malować. Malfoy wziął się za ścianę w której były drzwi, a ja tą z oknem. Wtedy mogłam oddać się myśli która nękała mnie od spotkania z matką Draco. Miałam ochotę by to zrobić, jednak czułam że mogę narazić się przez to na niebezpieczeństwo. Dziecko jest najważniejsze, ale ja też powinnam być szczęśliwa, prawda? W każdym razie...

-Jak ci idzie? Nie zmęczyłaś się? Dobrze wiesz że nie musisz tego robić, wolałbym żebyś usiadła, a ja pomaluję te ściany. - zaczął mówić Draco. Wywróciłam oczami. - Napij się wody. A może jesteś głodna? A może...

-Draco! Nic mi nie jest! To że jestem w ciąży, nie znaczy że jestem kaleką!

-Ale..

-Nie! - przerwałam mu. - Maluj tą cholerną ścianę, albo utnę ci jaja. - zagroziłam i znów wzięłam się za malowanie. Słyszałam jak chłopak odkłada pędzel i wychodzi z pomieszczenia. Prychnęłam pod nosem i zaczęłam machać szybciej pędzlem. Gdy chłopak znów wszedł do pomieszczenia, ściana którą malowałam, była już skończona. - Gdzieżeś był... - urwałam patrząc na blondyna.

W dłoni trzymał kubki z herbatą i talerz z wyśmienicie wyglądającymi kanapkami. Jęknęłam cicho i podeszłam do ślizgona. Usiadłam na podłodze i poklepałam miejsce obok siebie by Malfoy usiadł obok mnie. Talerz z kanapkami położył na podłodze przed nami, a herbatę wcisnął mi w ręce. Oparliśmy się na jeszcze niepomalowanej ścianie, a Draco westchnął.

-To nie tak że uważam cię za kalekę, tylko po prostu mar.. - znowu mu przerwałam.

-Wiem, wiem. Dziękuję. - uśmiechnęłam się z wdzięcznością.

-Chociaż raz mogłabyś dać mi dokończyć.

-Nie marudź. - zachichotałam i nachyliłam się by ściągnąć po kanapkę. Gdy nachyliłam się, zza mojego dekoltu wysunął się złoty naszyjnik który dostałam od Draco na święta. Uśmiechnął się lekko.

-Nosisz go. - stwierdził.

-Noszę go. - odwzajemniłam uśmiech i zbliżyłam się do jego twarzy. Marzyłam teraz tylko o tym by mnie pocałował. Merlin na szczęście wysłuchał moich modłów bo już po sekundzie poczułam jego gorące wargi na moich ustach. Wsunął rękę w moje włosy, a drugą dłonią złapał mnie za ramię. Ja objęłam go za szyję i przyciągnęłam jeszcze bliżej. Pocałunek był delikatny, całowaliśmy się niespiesznie. Malfoy delikatnie przejechał językiem po miom podniebieniu... Usłyszałam charakterystyczny pstryk. Zdezorientowana oderwałam się od blondyna i zobaczyłam.... Narcyzę Malfoy? Która trzymała w rękach aparat i drukujące się z niego zdjęcie. Wyciągnęła fotografię z aparatu i przyjrzała jej się z aprobatą.

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz