Zmarszczyłam nos, mrucząc niezadowolona.
Coś, a raczej ktoś, próbował mnie obudzić szturchając mnie w ramię. Z niechęcią otworzyłam powiekę i gdy światło, kontury i barwy przestały się zlewać, spostrzegłam że przygląda mi się moja "teściowa". Szybkie spojrzenie w stronę okna uświadomiło mi, że zbliża się piątkowy wieczór. Słońce powoli zaczęło zachodzić. Następną rzeczą którą zauważyłam, oraz poczułam chodź czuć nie chciałam, było to że zasnęłam na fotelu obok inkubatora.
-Coś się stało? - spytałam sennie przeciągając litery. Moja ręka powędrowała do obolałego karku i zaczęła go rozmasowywać.
-Można powiedzieć że tak. - poinformowała z uśmiechem na twarzy. Kobieta przywołała sobie krzesło, zważywszy że żadnego mugola nie było w pobliżu i usiadła naprzeciw mnie.
Popatrzyłam na nią z pytaniem wypisanym na twarzy. Moje nierozbudzenie minęło, gdy przelał się ogrom ciekawości. Nie bałam się o to że arystokratka przyniesie złe wieści, jej radosna mina temu przeczyła.
-O co chodzi?
-Więc, popytałam tu i tam paru ludzi. - zaczęła. - I dowiedziałam się że niedaleko stąd znajduje się Magisk Smug. - powiedziała i popatrzyła na mnie wyczekująco.
-Magisk Smug? - powtórzyłam. Pokiwała głową twierdząco nadal patrząc jakby czekała na moją reakcję. I w końcu się doczekała. Trybiki zaczęły działać, a ja uświadomiłam sobie w jakim kraju się znajduję. - Magiczna Aleja! O Merlinie!
-Dokładnie. - uśmiechnęła się szerzej.
-Pokątna w norweskie wersji. - zaśmiałam się cicho. - Wie Pan... Wiesz mamo, gdzie to dokładnie jest?
-Owszem. - potwierdziła. - Nawet tam byłam.
Wytrzeszczyłam oczy i rozdziawiłam usta.
-Naprawdę? - pisnęłam. - Jak tam jest? Wygląda podobnie jak w Anglii? A może jest zupełnie inaczej! Była mama w sklepach? Mają może inne magiczne słodycze? A może...
Narcyza przerwała mi gestem ręki. Zamknęłam usta pozwalając jej mówić.
-Zgadłaś, jest inaczej niż w Anglii. I byłam tylko w jednym sklepie, nie pamiętam jak się nazywał, ale kupiłam w nim Wielosmakowe Pączki. - powiedziała i podała mi pudełko na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Przejęłam pakunek.
-Dziękuję. - powiedziałam otwierając papierowe pudełko. W środku znajdowały się dwie oponki, oblane jasnofioletowym lukrem. - Czemu wielosmakowe?
-Spróbowałam jednego. - powiedziała, gdy sięgałam po słodycz. - Na początku wyglądają normalnie, ale gdy spróbujesz zdziwisz się.
Zaufałam kobiecie i ugryzłam. Smakowały maliną, nie czułam nic szczególnego do następnego gryza który wyraźnie smakował pomarańczą. Na moich ubrudzonych lukrem ustach pojawił się banan. Przełknęłam pomarańczowy kawałek.
-Merlinie! To niesamowite! - zawołałam do kobiety która chichotem na mój szok.
Arbuz, czereśnia, marakuja, mango, truskawka, ananas, kiwi, winogrono... Wszystkie możliwe owoce przeplatywały się ze sobą w słodyczu. Chodź starałam się poznawać wszystko na temat świata w którym przyszło mi żyć, dawałam zaskakiwać się magii prawie każdego dnia.
***
-I co chciała twoja matka? - spytał Zabini. Draco wiedział że niedługo padnie to pytanie. Wczoraj od razu po powrocie, nawet nie odezwał się do czarnoskórego, tylko poszedł pod prysznic zmywając z siebie brud i pot. Potem od razu położył się spać.
CZYTASZ
WPADKA
عشوائيWszyscy wracają na 6 rok nauki w Hogwarcie. Hermiona i Draco chcieli by dalej się nienawidzić, jednak nie pozwala im na to pewien incydent który zdarzył się w wakacje i którego konsekwencje będą musieli ponosić... *opowiadanie pisane głównie z persp...