Rozdział 36

2.2K 99 32
                                    

-Harry! - zawołała rudowłosa dziewczyna biegnąc w stronę chłopca siedzącego na kanapie. Powitała go cmoknięciem w policzek, ignorując skrzywione spojrzenie brata. - Co porabiacie? - spytała siadając obok swojego chłopaka. 

Ginny Weasley i Harry Potter zaczęli umawiać się ze sobą całkiem niedawno, a straszy brat dziewczyny powoli zaczął przyzwyczajać się do widoku swojej małej siostrzyczki i jego najlepszego przyjaciela razem. Co wcale nie znaczyło że nie ostrzegał go, ani nie komentował jego zachowania, gdy jego zdaniem pozwalał sobie na zbyt wiele.

-Harry! Harry! - przedrzeźniał siostrę. - A z bratem to się nie przywitasz? Co ja jestem? Skrzat?

-Och, daj mu spokój Ron. Trochę przesadzasz. - wtrąciła wtulona w bok Weasleya dziewczyna o kręconych, ciemnych blond włosach.

-A co jeśli nie przestanę? - spytał. Nie był to jednak atak, tylko pytanie rzucone w żartobliwym tonie.

-Jak nie przestaniesz... - zamyśliła się dziewczyna. - Znów zacznę nazywać Cię Mon-Ron.

-W takim razie przestanę. - parsknął Ron, udając przerażonego.

-Ha! Brawo, Lavender! - rudowłosa gryfonka nachyliła się nad stolikiem i przybiła piątkę dziewczynie swojego brata. Potem wszyscy wybuchli śmiechem.

Ta beztroska chwila nie trwała jednak długo, gdyż po paru minutach usłyszeli charakterystyczne pukanie w okno. Jeden trzecioroczny gryfon grających razem z paroma przyjaciółmi w Eksplodującego Durnia, wstał i wpuścił ptaka do środka. Ku zdziwieniu Pottera i reszty, zwierzę podleciało do nich.

-Znacie tę sowę? - spytał Wybraniec odpinając liścik przywiązany do nóżki. Ptak wiedząc że wykonał swój obowiązek, rozłożył ogromne skrzydła i wyleciał w noc przez uchylone okno.

-Kiedyś ją widziałam, ale nie pamiętam do kogo należy. - wtrąciła Lavender.

-Czytaj wreszcie, ślamazaro. - pośpieszyła swojego chłopaka Gin.

-Już, już... - chrząknął okularnik i zaczął czytać krótką wiadomość.

Potter, Weasley, zjawcie się za pięć minut na Wieży Astronomicznej.

-To tyle?- zdziwiła się Lav. - Poza tym czego ten ktoś chce od was o tej porze? Za dwie godziny północ.

-Podejrzane. - skwitowała Ginny. 

-Idziemy, prawda? - bardziej stwierdził niż spytał Ron.

-Oczywiście że idziemy. - potwierdził Harry.

-A co jeśli coś wam się stanie? 

-Wątpię. - Potter'a zbyt zżerała ciekawość. Podobnie jak resztę.

-Ja i Gin idziemy z wami. - powiedziała bojowo Lavender wstając z kanapy. Za jej przykładem poszła Ginny.

-Nie ma takiej opcji. - zabronił Weasley. - Jak nie wrócimy w przeciągu pół godziny, wtedy interweniujcie.

-Ron ma rację. - poparł przyjaciela Potter.

-Niech was szlag trafi! - zaklęła rudowłosa i opadła na kanapę.

-Pół godziny, nie dłużej. - pogroziła im palcem Brown, po czym usiadła obok przyjaciółki.

-Obiecujemy. - powiedzieli chórem i zabierając po drodze różdżki ze stolika ruszyli w kierunku Wieży.

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz