Rozdział 6

3.5K 117 22
                                    

Ginny, Ron i Harry z samego rana poszli na trening Quiddicha. Ja ze smutnym sercem zostawiłam Krzywołapa zamkniętego w dormitorium który nie wyglądał na zbyt zadowolonego faktem że schowałam jego zabawki. Z wymuszonym uśmiechem ruszyłam przez błonia szkoły do chaty Hagrida.

Zapukałam w drewniane drzwi i stanęłam  oko w oko z pół-olbrzymem.

-Hermiona! Ciesze się że cię widzę! Ja żem słyszał coś ty zaczeła wyrabiać cholibka. Wszystko dobrze? - spytał gajowy nalewając herbaty do uszczerbionych kubków.

-Wszystko u mnie dobrze. Nie masz się czymś martwić. Chciałam zaszaleć. - powiedziałam modląc się w duchu aby mój głos nie zadrżał.

-Też byłem młody i też zdażało mi się że naszła mnie chęć aby się wyszaleć. Jednak zrozum że martwimy się bo do ciebie jest to po prostu niepodobne cholibka. - mruknął popijając herbatę.

-Idziesz dziś do wioski Hermiono? - spytał po jakimś czasie Hagrid.

-Tak idę. A o co chodzi?

-A o to cholibka, że za zaraz spóźnisz się na odczytywanie nazwisk - zaśmiał się.
Spojrzałam na zegar z kukułką który wisiał obok kuchenki i z przerażeniem musiałam przyznać gajowemu rację. Szybko go uścisnełam na pożegnanie i pognałam do pokoju po kufer.

°°°

Wpadłam jak burza do dormitorium i wsadziłam nadal rozgniewanego Krzywołapa do klatki. Zaczął prychać i drapać w drzwiczki od klatki jednak nie przejęłam się nim. Pognałam do łazienki i wrzuciłam wszystkie moje kosmetyki i inne produkty do kosmetyczki, a kosmetyczkę do kufra. Ostatnie rzeczy takie jak zdjęcia, torebki, i buty upchałam i zamknęłam kufer. Pomniejszyłam go i wsadziłam do kieszeni. Ostatni raz rozejrzałam się po moim i Gin pokoju. Na zaścielonym łóżku zostawiłam list zaadresowany do przyjaciół. Zapisałam tam tylko jedno słowo

Przepraszam

Na klatkę z moim kotem rzuciłam zaklęcia niewidzialności, oraz wyciszające. Z zaciętą miną ruszyłam na zbiórkę.

°°°

Po wyczytaniu mojego nazwiska przez Flitcha, wyszłam przez bramę Hogwartu wprost do umówionego miejsca z Malfoyem.

Gdy byłam pewna że nikt nie patrzył, rzuciłam na siebie zaklęcie kameleona.
Na drżących nogach doszłam do ciemnej uliczki z której tydzień temu przeniosłam się świstoklikiem do Oslo. Po niecałej minucie pojawił się ślizgon.

-Granger jesteś tu? - spytał w przestrzeń rozglądając się. Zdjełam z siebie i Krzywołapa zaklęcie kameleona. Chłopak od razu mnie zauważył.

-Gdzie masz kufer? - zapytał a ja wyjęłam pomniejszoną daną rzecz z kieszeni.
- Jak dobrze wiesz Granger, masz na sobie namiar więc powiększ go od razu, dopiero potem przeniesiemy się do Oslo.

Zrobiłam co kazał. W lewej ręce trzymałam Krzywołapa, kufer już normalnych rozmiarów trzymał Malfoy.
Złapaliśmy za świstoklik którym tym razem było opakowanie po czekoladowej żabie.

Poczułam szarpnięcie w okolicach pępka i znaleźliśmy się znów w stolicy Norwegii. Z cichym westchnięciem ruszyłam już znaną mi drogą do mojego nowego mieszkania. Doszliśmy w końcu pod drzwi numer 6 i weszliśmy do mieszkania. Po zamknięciu drzwi wypuściłam Krzywołapa, zaciekawiony kot poszedł na zwiedzanie nowego terytorium.

-Zrobisz herbaty? Ja w tym czasie się rozpakuję. - powiedziałam drżącym głosem. Skinął głową stawiając mój kufer w sypialni i skierował się do kuchni.
Otworzyłam kufer i na pierwszy ogień poszły buty. Te w których chodzę na codzień poszły do korytarzyka, a te których nie nakładam codziennie, powędrowały do garderoby. Spodnie poukładałam na kolejnych półkach, potem rozpakowałam spódnice, bluzki, koszule, bluzy. Nieliczne sukienki powędrowały na wieszaki. Szale, czapki, rękawiczki wylądowały w szufladach.

-Herbata jest gotowa! - krzyknął Malfoy z salonu. Wzięłam z kufra mój ulubiony czerwony koc w białe gwiazdki i położyłam go na lawendowym fotelu w salonie. Usiadłam obok niego i złapałam za kubek.

-Jak się czujesz? - spytał cicho ślizgon.

-Już za nimi tęsknię, przynajmniej będę miała przy sobie Krzywołapka - szepnęłam walcząc z gulą w gardle. Malfoy poklepał mnie delikatnie po plecach. Zaśmiałam się przez łzy. - Jak nikt potrafisz pocieszyć.

-Staram się - mruknął biorąc łyk ciepłego napoju.

-Wiem. Dziękuję ci. - naszą rozmowę przerwał rudy kot wyskakujący na kolana chłopaka i zwijając się w kłębek. - Chyba cie polubił.

Poszłam ponownie do kufra i wzięłam z niego moje książki i przeniosłam je do biblioteczki w salonie. Blondyn bez słowa obserwował moje poczynania.
Przyszła kolej na zdjęcia. Z lejącymi się łzami po policzkach, rozstawiałam fotografie przedstawiające mnie i moich przyjaciół. Byli teraz ze mną w salonie i sypialni. Wzięłam kosmetyczkę i rozstawiłam wszystkie kosmetyki do pielęgnacji ciała w łazience, a szminki i inne rzeczy których nie miałam za wiele, spoczęły na toaletce. Zaniosłam też do kuchni mój ulubiony różowy, brokatowy kubek który dostałam od Ginny.

-Granger - zawołał mnie ślizgon. Poszłam do salonu i zobaczyłam że się zbiera.

-Już 19? - spytałam zszokowana.

-Nie, jest 16, ale powinniśmy iść na zakupy. Nie będzie przecież jadła powietrza. - powiedział i podał mi kurtkę którą nałożyłam.

Zamknęliśmy drzwi zostawiając niezadowolonego kota. Wyszliśmy z bloku i skręciliśmy w prawo.

-Za zakrętem masz wielki sklep spożywczy - wytłumaczył i rzeczywiście za pierwszym zakrętem ujrzałam wielki sklep. Wzięliśmy wózek i ruszyliśmy na zakupy.

-Masz bibliotekę z kawiarnią naprzeciw, wielki sklep za rogiem i jakieś 2 kilometry stąd galerię handlową, a i jest  jeszcze  niedaleko szpital. - westchnął.

-Galerię handlową? - podekscytowałam się.

-Tak, w końcu będziesz musiała kupić większe ciuchy bo urośnie ci brzuch, jakieś rzeczy dla malucha, no i jesteś dziewczyną więc pomyślałem że galeria ci się przyda- powiedział wkładając mleko do koszyka.

-Pomyślałeś o wszystkim - stwierdziłam. Poczułam że znowu się rozklejam.

-Nie płacz gryfoneczko - powiedział - mam dla ciebie pieniądze rozmienione już na korony norweskie. Dużo pieniędzy. A jak zabraknie to dostarczę ci więcej, kupiłem ci jeszcze książkę do nauki norweskiego.

-Słodko - zkwitowałam i zaczęliśmy kupować potrzebne produkty.

°°°

Ślizgon pomógł rozpakować mi zakupy, i od razu wrócił do Hogwartu, ponieważ kończył się czas wycieczki do wioski.

To był meczący dzień, więc udałam się do łazienki wziąść kąpiel. Napuściłam ciepłej wody do wanny i wlałam trochę olejku o zapachu malin. Weszłam do wody i poczułam jak rozluźniają mi się mięśnie. Pogładziłam się po lekko wystającym brzuchu z czułością. Moi przyjaciele napewno już zauważyli że zniknęłam. Co oni sobie pomyślą? Co pomyślą rodzice? Co pomyślą nauczyciele? Inni uczniowie? Rita Skeeter napewno będzie pisała artykuły na temat mojego zniknięcia.
Westchnęłam i wypuściłam wodę. Otarłam się ręcznikiem i ubrałam  w ciepłą piżamę. Powędrowałam do kuchni gdzie zrobiłam sobie kanapkę z szynką którą popiłam sokiem pomarańczowym. Umyłam zęby i oczyściłam twarz. Po tym wszystkim nareszcie skierowałam się do łóżka. Ciepła pierzyna oraz wygodny materac, szybko odprowadziły mnie do krainy snów.

WPADKAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz