ROZDZIAŁ 3

221 14 14
                                    

– I wtedy reżyser mówi do mnie – szczebiotała radośnie Minako, opowiadając anegdoty zza kulis kółka teatralnego. Jej opowieść przerwał jednak irytujący dźwięk komórki Yatena.

Wszyscy przewrócili oczami, rezygnując z dalszych dyskusji z zielonookim towarzyszem. Od dawna próbowali namówić Yatena na zmianę dźwięku. Niestety bez skutku.

– Czego – warknął Yaten, dzięki czemu nikt nie miał wątpliwości, z kim rozmawia. – Co? Po co? Co zrobiłeś? Ehhh...

– Całkiem miła rozmowa, co? – Zachichotała Makoto.

– Co? A... – westchnął Yaten – przepraszam dziewczyny, ale ja i Taiki musimy wracać do domu.

– To co? Widzimy się niedługo na maratonie filmowym u Was? – Upewniła się Rei.

– Ta... – zaczął mówić Taiki.

– Nie – warknął Yaten – musimy odwołać maraton. Sprawy rodzinne – odpowiedział srebrnowłosy i pociągnął brata ku wyjściu z kawiarni.

Już w taksówce Yaten relacjonował rozmowę, którą przed chwilą odbył z bratem.

– Powiedział tylko, że potrzebuje mnie w domu. Chciał, żebym zrobił to jak najszybciej. Powiedział, że to ważne i że mogę zabrać tylko Ciebie.

– O co mu chodziło? – Zastanawiał się Taiki. Najstarszy z Kou nie lubił zmiany planów, a także niewiedzy w jakiejkolwiek dziedzinie.

– No przecież mówię, że nie wiem! – Wściekał się Yaten, otwierając drzwi do mieszkania. Ze złością wypisaną na twarzy, rozejrzał się po pustym salonie i już miał rozpocząć wyszukaną wiązankę przekleństw pod adresem Fighter, gdy usłyszał jakby kopnięcie w drzwi. Miał ochotę zdrowo zdzielić osobę, która była po drugiej stronie, ale to Taiki był bliżej. Gdy tylko otworzył drzwi, oczom dwóch braci Kou ukazał się widok, którego nigdy by się nie spodziewali.

W stronę kanapy zmierzał Seiya, niosąc w ramionach Usagi. Krew barwiła jej lewe ramie, a na nadgarstkach miała sine plamy. Na bladych policzkach rysowały się czarne kreski, będące połączeniem łez i tuszu do rzęs.

Zresztą Seiya nie wyglądał lepiej. Miał rozciętą wargę, porwany rękaw koszuli, a pod prawym okiem zaczynał wybarwiać się olbrzymi siniak.

Choć wiele pytań wirowało w głowie Yatena i Taikiego, to obaj przyglądali się tylko, jak Seiya ostrożnie kładzie blondynkę na sofie.

– Yaten rusz dupsko i mi pomóż – warczał Seiya, poprawiając poduszki pod Tsukino.

– Ale co chcesz ode mnie? – Zdołał wydusić z siebie Yaten.

– Healer weź się do roboty i opatrz ją – warknął brunet – proszę.

Po pierwszym szoku Taiki, jako najrozważniejszy z całej trójki, przejął dowodzenie. Przyniósł z kuchni apteczkę, wysłał Seiyę do łazienki po pęsetę i wilgotny ręcznik, a Yatenowi kazał przywołać swoją moc. Choć uzdrawiające zdolności Healer nie były jeszcze do końca rozwinięte, to potrafiły przyspieszyć leczenie.

Gdy Yaten i Taiki opatrywali Usagi, ta zdawała się nieobecna. Nawet łzy przestały jej już płynąć po policzkach i tylko ciche jęki przy usuwaniu szkła świadczyły, że jest przytomna. Seiya, z troską wypisaną na twarzy, obserwował poczynania braci. Miał ochotę być jak najbliżej Króliczka, pocieszać ją i chronić z całych sił, jednak trzymał się z daleka. Dopiero teraz poczuł pulsowanie pod okiem i ból żeber. Był pewny, że nawet moc Healera nie uleczy tych siniaków. Jednak nie było to teraz ważne. Wiedział, że muszą skupić się na dziewczynie przed nim.

Gdy dwaj bracia Kou skończyli już opatrywanie Usagi, nasza blondynka wyglądała zdecydowanie lepiej. Umiejętności Taikiego i moc Yatena zdziałały cuda. Chociaż lekkie zasinienie zostało na nadgarstkach, to na policzku nie było praktycznie śladu. Rana na ramieniu była o wiele mniejsza niż jeszcze chwilę temu.

Mimo nalegań Seiya nie miał czasu na podobne zabiegi. Pozwolił tylko Yatenowi użyć mocy, aby zmniejszyć zasinienie na twarzy. Takie limo na pewno wypatrzyłby każdy dziennikarz, a wokalista Three Lights nie miał najmniejszej ochoty, na zasypywanie gradem pytań. Choć teraz to w jego głowie kłębiło się ich mnóstwo. Bał się jednak zburzyć spokój, w jakim pogrążyła się Tsukino. Ograniczył się zatem tylko do przyniesienia herbaty malinowej, którą Usagi tak lubiła i przykrycia jej kocem. Sam usiadł w bezpiecznej odległości od swojego Króliczka, spokojnie czekając na rozwój wydarzeń.

– Seiya ja... – Kou usłyszał cichy szept skulonej blondynki – ja...

– Ciii, spokojnie Króliczku – Seiya przysunął się trochę bliżej, chcąc, choć swoją obecnością pokazać, że jest tu dla niej. Z przejęcia zapomniał nawet o swojej zasadzie zwracania się do niej już tylko jako Usagi. Bo w sumie po co miał się dalej powstrzymywać? Wcześniej robił to z szacunku dla Chiby. Teraz z tego szacunku nie zostało już nic.

Pogłaskał blondynkę delikatnie po koczku spoczywającym na poduszce i obserwował, jak jej oczy powoli się zamykają. Kwadrans później, gdy usłyszał jak oddech dziewczyny obok niego staje się spokojny i miarowy, wstał po cichu i przygotował dla niej łóżko.

Mimo początkowych protestów Usagi, na pozostanie w domu Kou, ciemność za oknem i mętlik w głowie sprawiły, że się zgodziła. Gdy Seiya zaczął prowadzić ją do swojej sypialni, nogi się pod nią ugięły, a serce niebezpiecznie przyspieszyło. Blondynka wiedziała, że jej obawy są bezpodstawne, jednak bała się spania razem z tym młodym mężczyzną. Jakby wyczuwając jej obawy, Seiya zażartował o niebywałym szczęściu, jakie ma. Przecież to specjalnie dla niej wielki Seiya Kou udostępnia jej swoją sypialnię. Nie dość, że otrzyma pięciogwiazdkowy pokój z łazienką do swojej dyspozycji, to jeszcze w ofercie hotelu Kou wliczone jest śniadanie. I gdy tak Seiya prawił o zaletach tego apartamentu na wyłączność, z Usagi powoli ulatywały wszystkie obawy i czarne myśli.

Po nocy spędzonej na kanapie Seiya obudził się, czując się dobre pięć lat starzej. Oddałby jednak wszystkie lata życia, które mu zostały, aby tylko zapewnić bezpieczeństwo dziewczynie śpiącej za drzwiami.

Mimo wczesnej pory trzej chłopcy zajęli się przygotowywaniem składników na śniadanie, bo choć znali możliwości Usagi w temacie spania, to dziś nie wiedzieli, czego się spodziewać.
Obserwując wejście do sypialni, którą zajmowała blondynka, rozmawiali o wydarzeniach poprzedniego dnia.

Seiya opowiedział o tym, co usłyszał przed wejściem do środka i o tym, w jakim stanie zastał Usagi.

– Ale czemu nie chciałeś, aby dziewczyny przyjechały? – Zapytał Taiki, nie rozumiejąc poczynań brata. – Przecież to ich księżniczka.

– No właśnie – westchnął Seiya – jestem pewny, że to, co wydarzyło się wczoraj, nie było jednorazowe. Zastanawia mnie zatem, dlaczego dziewczyny pozwoliły być jej w takim związku.

– Może nie wiedzą? – Wskazał na oczywistość srebrnowłosy.

– Jeśli nie wiedzą, to musi być jakiś powód, dlaczego im nie powiedziała – wyjaśniał Seiya – a jeśli wiedzą i nic nie zrobiły, to nie są godne strażniczek. W obu przypadkach ściągnięcie ich tu wczoraj byłoby kłopotliwe dla Usagi. Miała już dość wrażeń jak na jeden dzień.

Yaten i Taiki pokiwali z uznaniem głowami. Seiya miał rację, mogli ofiarować pomoc, ale nie mogli decydować za przyjaciółkę. To było jej życie.

🌟🌟🌟

... Złap mnie za rękę
W środku minowych pól
Nie bój się
Tracimy zasięg
Z oczu znika nam ból...

Jamal - Nieboskit

❤️

🌟🌟🌟

MarGarcaGonzlezdziękuję za wsparcie i motywację do opublikowania tego opowiadania. Twoje opinie są dla mnie bardzo ważne.
Mam nadzieję, że nie sprawię, że będziesz żałować.

❤️

Zmieniając PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz