Rozdział 35

190 14 13
                                    

Haruka biegła korytarzem, nie pozwalając się wyprzedzić. Choć wiedziała, że wszystkie dziewczyny kochają Usagi, to jej to nie obchodziło. Nie interesowały jej teraz ich uczucia. Musiała dostać się do Kociątka. Biegła przed siebie, niezrażona karcącymi spojrzeniami pacjentów i personelu. Nawet jeśli ktoś coś do niej mówił, to tego nie słuchała. Rozglądała się tylko uważnie po oznaczeniach, kierując coraz dalej. Gdy już myślała, że pobłądziła, na końcu pustego korytarza zobaczyła tak znajomą postać z długimi włosami.

Przystanęła gwałtownie, czując na plecach nagły ciężar. Pewnie któraś z dziewczyn na nią wpadła. Jej to jednak nie obchodziło. Analizowała widok przed sobą i słowa Ami.
Mizuno mówiło, że Usagi wyglądała na nieprzytomną. Opisała też kilka obrażeń, ale mówiła, że wyraźnie widziała krew i zasinienie na lewym policzku. A Kou miał zabandażowaną prawą dłoń...

Tenoh aż się zagotowała z wściekłości. Nie lubiła Seiyi, ale nigdy nie sądziła, że mógłby on... Teraz jednak dowody były zbyt oczywiste. Zerwała się gwałtownie i rzuciła w stronę muzyka. Brunet praktycznie nie zdążył zareagować, gdy silne ręce Haruki poderwały go z ławki. Skoro tak się lubił bawić, to ona mu pokaże, jak to się robi. Zacisnęła prawą dłoń w pięść i wściekle skierowała w stronę Kou. Potem przestała myśleć. Nie wiedziała co robi. Czuła jak fala złości, bólu i strachu zalewa całe jej ciało. Jednocześnie czuła ramiona łapiące ją od tyłu. Ona nie miała zamiaru się poddawać. Jednak choć była silna, to z tyłu czuła więcej niż jedną osobę.

– Prawa ręka – lewy policzek! – Krzyknęła wściekle, mając nadzieję, że dziewczyny zrozumieją.

Michiru próbowała powstrzymać swoją partnerkę. Ze zdziwieniem spojrzała jednak na opierającego się o ścianę Kou. Wstrzymała oddech rozumiejąc, co ma na myśli piaskowłosa.

Minako trzymała mocno Harukę, jednak jednocześnie szybko zamrugała powiekami.

– Czy to możliwe? – Zapytała się w myślach, a jej uścisk delikatnie złagodniał. Nie wiadomo, jak by to się potoczyło, gdyby drzwi od sali nie otworzyły się, a w ich progu nie stanął lekarz w średnim wieku.

Ami spłonęła rumieńcem, widząc jednego ze swoich nauczycieli. Ten jednak zdawał się jej nie zauważać, skupiając wzrok na reszcie.

– Jeśli nie zachowają państwo ciszy, to wezwę ochronę – powiedział władczo doktor Kadashi – to szpital.

– Ale nie powinniście pozwalać mu tu być! To przestępca – warknęła Haruka, a lekarz zamrugał powiekami. Po krótkiej wymianie zdań doktor Kadashi spojrzał zaskoczony na bruneta. Nie był pewny, czy obrażenia jego pacjentki wynikały z pobicia, czy z upadków. Tego nie mógł jeszcze ocenić, ale obie teorie były prawdopodobne.

– Proszę uwierzyć, obrażenia pana Kou zdecydowanie nie wykazują, aby kogoś pobił – zebrani usłyszeli donośny głos, a Seiya ze zdziwieniem rozpoznał swojego lekarza. – Sam go opatrywałem – dopowiedział mężczyzna i skierował swe kroki do Kou.

– Tu jest adres dobrego neurochirurga – powiedział lekarz, patrząc na Seiyę i podając mu jakąś kartkę. – A także mój numer. Proszę o kontakt, jak Pana żona już wydobrzeje. Mam nadzieję, że wtedy porozmawiamy.

Po tych słowach lekarz odwrócił się i udał do swoich zajęć. Wiedział, że nie może wymagać prawdy od bruneta, ale był ciekawy. Postanowił zatem zaryzykować, licząc, że pozna tajemnicę tej róży. Bo że nie był to zwykły kwiat to był pewny. Wiedział też, że gdyby to jego żona leżała po drugiej stronie, to sam zachowałby się jak ten młody mężczyzna.

Zdezorientowane dziewczyny zerkały to na Seiyę, to na oddalającego się lekarza, to na drzwi za którymi zniknął doktor Kadashi.

– Lepiej mów co z Kociątkiem – warknęła Haruka w stronę bruneta. Muzyk wytarł rękawem krew spływającą z wargi i zamyślił się głęboko. Przecież nie widział dokładnie, co się stało.

Zmieniając PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz