Rozdział 32

178 16 5
                                    

Usagi kręciła się po mieszkaniu, nie wiedząc, co zrobić. Te wszystkie ograniczenia powoli zaczynały jej ciążyć. Chciała normalnie żyć. Chciała wyjść do parku, pójść do rodziców, do Crown, do sklepu. Rozumiała jednak, że nie może. Choć przez kolejny tydzień z rzędu nic się nie działo. A jej zaczynało się nudzić. Zazdrościła Lunie, że ta potrafi całymi dniami po prostu wygrzewać się w słońcu.

Seiya odwiózł Usagi do domu i udał się z braćmi na próbę. Choć do koncertu mieli jeszcze sporo czasu, to chcieli wszystko dokładnie przećwiczyć. Tym bardziej, że planowali na tym koncercie zaprezentować nowe utwory. Mimo że to Seiya je napisał, to dziś mylił się bardziej niż zwykle.

– Seiya, co z Tobą? – Zapytał poirytowany Yaten.

– Nie wiem – westchnął Kou – nie mogę się skupić.

– Przestań marzyć o Zającu i zacznij ogarniać tekst – już ze śmiechem instruował srebrnowłosy.

Seiya jednak spojrzał za okno i zamyślił się głęboko. Dziś czuł, jakby wszystkie jego wnętrzności drżały. Serce biło szybciej niż zwykle, a rozum nie chciał współpracować. Brunet nerwowo sprawdził telefon. Nie miał jednak ani jednej wiadomości. Usagi była w domu z Luną, a Takahiro zapewnił, że portierzy dokładnie ją obserwują. Tak jak wejście do budynku. Zresztą zawsze informowali, jak wychodziła i wracała.

"Pani Kou właśnie przyszła do domu z ładną blondynką" – przypomniał sobie smsa od Akiego, gdy Minako i Usagi wróciły z zakupów. I choć wiedział, że Yaten był z nimi na mieście, to sms zadziałał na niego jak balsam. On sam był wtedy na wykładach.
Wiedział zatem, że Usagi nie wyszła z mieszkania. Od razu dostałby smsa. Czasami czuł się źle, szpiegując żonę, ale musiał o nią dbać. Musiał ją chronić. Umarłby, gdyby coś jej się stało.

Dziś jednak smsy nie nadchodziły. Usagi jedynie napisała, że włączyła sobie serial, więc może być pewny, że nie wstanie z kanapy do wieczora. Skąd zatem był w nim ten lęk? Odwrócił się i spojrzał na braci.

– Jeszcze jedna piosenka i kończymy na dziś – oznajmił władczo i złapał za gitarę. Za 4 minuty wraca do Króliczka.

Usagi siedziała w salonie i zajadała się popcornem. Seiya miał wrócić późno, więc nie zaprzątała sobie głowy robieniem obiadu. Pokroiła za to składniki na kolację. Dziś postanowiła przywitać męża lepiej niż zwykle. Od Mako miała prosty przepis na deser, przygotowała świece i płytę z nastrojową muzyką. Chciała, choć w ten sposób, pokazać Seiyi, że docenia to, co dla niej robi. Chciała pokazać mu, że jest dla niej ważny.

Miała nadzieję, że ten miły gest usunie choć trochę smutku z oczu bruneta. A może nawet Seiya wreszcie rzuci jakiś żart lub arogancki przytyk? Choć nie chciała się do tego przyznać, to tęskniła za tą stroną bruneta. Tęskniła za jego chłopięcym urokiem. Miała też wyrzuty sumienia. W jakiś sposób czuła, że to ona wywołała w nim tę zmianę. Gdy jeszcze była z Mamoru unikała patrzenia w oczy Seiyi i choć wtedy nie chciała o tym myśleć, to teraz była pewna, że już wtedy wiedziała, jak go rani.

Usagi zamrugała powiekami i spojrzała na ekran przed sobą. Kompletnie nie wiedziała, co się dzieje. Wzruszyła jednak ramionami i wrzuciła kolejną porcję popcornu do ust. Nie wiedziała dlaczego, ale u boku Seiyi jedzenie powoli znów sprawiało jej przyjemność.

Z zadumy wyrwał blondynkę dźwięk telefonu. Zamrugała zdziwiona i zerwała się z kanapy. Nie wiedziała, kto może dzwonić na telefon domowy, ale mogło to być coś ważnego.

– Moshi Moshi – powiedziała do słuchawki.

– Czy rozmawiam z Usagi Tsukino? – zapytał jakiś cichy głos po drugiej stronie.

– Tak, choć teraz nazywam się Usagi Kou – poprawiła blondynka mechanicznie. – W czym mogę pomóc?

Luna spała na miękkiej pościeli w sypialni Usagi, gdy usłyszała głośny huk. Zerwała się i szybko zamrugała. Nie wiedziała, co się stało, ale wybiegła do salonu. Musiała zobaczyć, co dzieje się z Usagi. Niestety blondynki nigdzie nie było. Zobaczyła jednak słuchawkę zwisającą bezładnie. Zrozumiała, że huk który ją obudził, był dźwiękiem zatrzaskiwanych drzwi. Kotka rzuciła się w ich stronę, próbując otworzyć. Niestety się zatrzasnęły, a wyjście, które miała przygotowane w drzwiach, było zamknięte. Nie używała go od wizyty Ryo Urawy, gdyż cały czas była z Usagi. Teraz jednak była w pułapce. Nie mogła wydostać się z mieszkania. Zaczęła jednak drapać w drzwi i miauczeć przeraźliwie. Miała nadzieję, że ktoś ją uwolni. Musiała znaleźć Usagi.

Seiya, Yaten i Taiki podeszli do windy. Znajdowali się na najwyższym piętrze wieżowca. Choć byli wysportowani, to zejście na dół schodami było nie tylko wyczynem, ale zajmowało strasznie dużo czasu. Chwilami zastanawiali się, kto wpadł na pomysł zrobienia akurat tutaj studia nagrań i sali prób. Jednak wyciszające ściany i podłogi doskonale ukrywały ten fakt przed innymi użytkownikami budynku.

Zerknęli na wyświetlacz windy i westchnęli cicho. Winda właśnie zjechała na dół. Czekała ich zatem dość długa chwila oczekiwania. Niestety druga winda właśnie przechodziła renowację, czy jakieś tam inne usługi serwisowe. W sumie ich to nie interesowało. Każdy przeliczał tylko czas przyjazdu i zjazdu windy oraz dojścia na parking. W tej części Tokio ciężko było zaparkować...

Seiya poczuł wibracje telefonu i aż podskoczył przerażony. Serce mu się ścisnęło, a ręce zadrżały. A gdy Yamato powiedział mu, że jego żona właśnie wybiegła z budynku, poczuł, jak zamiera. Wstrzymał oddech, słuchając dalej portiera. Niestety to, co mówił, nie było dobre. Starszy mężczyzna widział, jak wysoki brunet podąża za Usagi. Oboje skierowali się na południe, a dalej mężczyzna stracił ich z oczu.

Seiya z przerażeniem spojrzał na wyświetlacz windy i przekalkulował swoje opcje. Nie miał czasu. Bo choć do domu miał stosunkowo blisko, to czuł, że liczy się każda sekunda. Odwrócił się gwałtownie, uderzając Taikiego swoim kucykiem i pobiegł w stronę schodów prowadzących na dach. W dłoni już ściskał swoją gwiazdę transformacji, dziękując Kakyuu, że pozwoliła im je zachować. Wiedział, że jako Seiya nie dałby rady przeskoczyć z jednego budynku na drugi. Dla Fighter nie był to jednak problem. W ten sposób ominąłby popołudniowe korki.

Usagi biegła, ile sił miała w nogach. Łzy kręciły się w jej topazowych oczach, a gardło ściskało się od tłumionego szlochu. W głowie analizowała mapę Tokio, wybierając najkrótszą drogę. Musiała dotrzeć do szpitala jak najszybciej. Musiała tam być. Nie wybaczyłaby sobie... Szybko odgoniła natrętne myśli. Nie mogła. Nie chciała tak myśleć. Oni przeżyją. Muszą żyć. Muszą! Ona nie może ich stracić! Nie teraz, gdy wszystko zaczęło się układać!

Szybko skręciła w stronę parku. Wiedziała, że parkowe alejki są najlepszym skrótem do miejskiego szpitala. Zbiegła po małych schodkach i ruszyła jedną z dróżek. Może gdyby była bardziej uważna, zauważyłaby, że park od miesiąca jest w remoncie. Ona jednak nie czytała znaków. Nie czuła takiej potrzeby, bo choć bardzo dawno tu nie była, to doskonale pamiętała ten park. A teraz tylko wyobrażała sobie rodziców. I Shingo. Nie wiedziała, co zrobiłaby bez wsparcia mamy, czułości taty i kłótni z bratem. Łzy zakręciły się w jej oczach, a serce zacisnęło się jeszcze bardziej. Wiedziała, że to głupie ale miała wrażenie, że jeśli zdąży ich zobaczyć, to przeżyją. Wmawiała sobie, że jeśli będzie przy nich, to ten wypadek jej ich nie odbierze.

🌟🌟🌟

A jednak nie wszystkie rozdziały będą tak spokojne... Uśpiłam Waszą czujność?

Zmieniając PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz