Rozdział 38

191 20 7
                                    

Dni mijały powoli. Usagi czuła się rozpieszczana nie tylko przez Seiyę ale i przez dziewczyny. Ku jej zdziwieniu ani jedna z czarodziejek nie poruszyła już tematu wypadku. Jednak były uważne i troskliwe. Minako oczywiście szalała na myśl o dziecku i zdążyła już kupić kilka pięknych śpioszków w uniwersalnych kolorach. Gdyby tylko Usagi powiedziała jej, że to Chibiusa, na pewno zasypałaby ją już różowymi sukieneczkami.

Chwilami Kou chciała już powiedzieć prawdę przyjaciółce. Wtedy jednak zdawała sobie sprawę, że musiałaby opisać swój związek z Mamoru i opowiedzieć o tym, jak ją zaatakował. Choć kilka razy otworzyła już usta, by zdradzić te sekrety, to słowa nie chciały płynąć.

Nie mogła jednak wiedzieć, że Minako to widziała. Wiedziała, że przyjaciółka chce jej coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili rezygnuje. Aino nie wiedziała tylko dlaczego.

W tym samym czasie, gdy Minako obserwowała dziwne zachowanie Usagi, Seiya nachylił się nad laptopem Taikiego.

– I co? –  Zadał swoje codzienne pytanie. A raczej pytanie, które zadawał kilka razy dziennie.

–  Jak dostanę powiadomienie, to od razu dam Ci znać – wyjaśnił Taiki, masując sobie skroń. Nie wiedział, ile jeszcze tak wytrzyma.

–  Yaten? –  Zapytał brunet, idąc tym razem w stronę srebrnowłosego.

–  Nadal nic – warknął Yaten poirytowany bardziej niż poprzednik – też na to czekam, wiesz?

–  Wiem – warknął Seiya i opadł na kanapę. Zamknął oczy i wrócił myślami do wydarzeń sprzed kilku tygodni. Przypomniał sobie swoją wściekłość, gdy poszukiwania Chiby niczego nie dały. Pomimo przeszukiwania miasta, także jako czarodziejki, to nie mieli wyników.

Wtedy wpadli na to, że mogą wykorzystać inną broń – swoją sławę. W ten sposób zasięgnęli języka. Udało im się dowiedzieć, że Chiba nieoczekiwanie zgłosił się do Lekarzy Bez Granic i wyleciał nie wiadomo gdzie. Nie wiedzieli, czy nadal jest w Azji, czy może w Afryce lub Ameryce Południowej, albo jeszcze gdzieś indziej. Dowiedzieli się za to, kto czuwa nad powracającymi lekarzami, a także kto jest odpowiedzialny za rozpisanie dyżurów. Nie pominęli także recepcjonistek i portiera w budynku Chiby. Podzielili się "obowiązkami" i każdy przekonywał na swój sposób.

Rozdali kilka autografów i vipowskich biletów na koncert. Przekazali kilka podpisanych płyt i plakatów. Dołączyli także swoje numery i obiecali hojnie odwdzięczyć się za informację o powrocie "drogiego przyjaciela Chiby". Gdy Seiya opisywał, jak bardzo chce zobaczyć przyjaciela z dzieciństwa, musiał mocno zaciskać pięści. Liczyło się jednak to, że im uwierzyli. Teraz mogli tylko czekać. Choć oczywiście na tym nie poprzestali. Mimo oporów Taiki złamał kilka praw i włamał się na kilka serwerów. Seiya nie wiedział, jak to zrobił, ale szatyn zapewnił, że gdy tylko paszport Mamoru Chiby przejdzie przez odprawę w dowolnym lotnisku lub porcie Japonii, to będą o tym wiedzieć.

Tygodnie mijały, a Usagi powoli zaczynała czuć się jak beczka. Kostki jej puchły, a coraz większy brzuch utrudniał schylanie. Seiya za to ją rozpieszczał. Choć Usagi na początku czuła się zażenowana, gdy brunet wiązał jej buty, to musiała przyznać, że nie wyobrażała sobie dnia bez jego pomocy. Usagi nadal chodziła na wykłady, choć załatwiła już wszystkie papiery na okresowe zawieszenie nauki. Miała jednak nadzieję, że uda jej się dotrwać do końca semestru.

Doktor Sakabe czuwała nad zdrowiem dziecka i cierpliwie wyjaśniała wszystko młodym rodzicom. Dodatkowo Ami chętnie im wszystko tłumaczyła, dzięki czemu państwo Kou na bieżąco wiedzieli, jak rozwija się maleństwo.

Minako od początku szalała na zakupach i chętnie przeglądała z Usagi strony dziecięcych sklepów. Mimo tego że Usagi starała się być oszczędna, to kilka razy dała się namówić Aino na zakupy. Makoto zgłębiła wiedzę o karmieniu dzieci i powoli tłumaczyła wszystko Usagi. Rei zawiesiła ochronne talizmany, które w przyszłości miały chronić mieszkańca pokoju z różowymi ścianami.
Michiru chętnie pomogła w doborze mebli, a Haruka minimum raz w tygodniu pojawiała się w domu Kou. Seiya starał się nie wchodzić w drogę wietrznej czarodziejce, ciesząc się, że nie zamieszkała z nimi na stałe. Nie mógł jednak wiedzieć, że Tenoh wraz z innymi dziewczynami bacznie obserwowała Usagi.

Po miesiącach spokoju wszyscy zaczęli się jednak rozluźniać. Na początku Usagi czasem miała koszmary i krzyczała w nocy. Którejś nocy nawet udała się do sypialni Seiyi, prosząc, by mogła z nim spać. Bo choć czuła się jak mała dziewczynka, która idzie do rodziców, to potrzebowała czyjegoś wsparcia. Potrzebowała wsparcia Seiyi.

Brunet, choć zdziwiony, zaprosił żonę obok siebie i pozwolił jej wtulić się w swoje ramiona. Głaskał ją po plecach, aż przestała szlochać, a jej oddech się uspokoił. Mając pewność, że śpi, dopiero sam się rozluźnił. Nie pominął jednak najpierw wygłoszenia w myślach wyszukanej wiązanki wyzwisk pod adresem Chiby.

Jednak nawet czujność Seiyi powoli zaczęła słabnąć. Choć z braćmi nadal czekali na wiadomości i sprawdzali program monitorujący przybycia do Japonii, to mijające tygodnie uspokajały ich nerwy.

Mogłoby się wydawać, że wszystko zaczęło się układać dla państwa Kou, jednak to ciągłe zamieszanie, wizyty czarodziejek czy państwa Tsukino, wybieranie mebelków lub ciuszków nie pozwalały im odbudować tego, co zaczęli tworzyć przed pobytem Usagi w szpitalu. Blondynka już nigdy nie sięgnęła po świece czy nastrojową muzykę, a brunet bał się zburzyć spokój żony. Czasem zdarzało mu się patrzeć na Usagi, przypominając sobie dotyk jej ciała. Wtedy jednak działał pod wpływem emocji, a i sama Usagi była rozchwiana i przestraszona. Teraz jednak oboje byli bardziej rozważni i mniej wylewni w okazywaniu emocji.

Nie uszło to uwadze mamy Ikuko, która ze wszystkich sił starała się zbliżyć ich do siebie. Specjalnie ustawiała krzesła bliżej siebie, gdy mieli ich odwiedzić. Nie omieszkała zachwalać Seiyi w czasie rozmów z córką, a kilka razy w trakcie spacerów cicho wskazała blondynce kobiety, które odwróciły się za nim na ulicy.

Wydawać się jednak mogło, że Usagi puszczała te słowa mimo uszu, to raz Ikuko przyłapała ją na tym, jak ostentacyjnie podeszła do bruneta, gdy sprzedawczyni mrugała do niego zalotnie rzęsami. Kou był jednak tak skupiony na kupnie lodów dla żony i teściowej, że niczego nie zauważył. Ikuko jednak tłumiła śmiech. Wierzyła, że przy odrobinie cierpliwości i wytrwałemu działaniu zeswata tę dwójkę, by wreszcie stanowili stuprocentowe małżeństwo. Dziś znowu z nadzieją zmierzała do wieżowca córki. Odwiedzała ją codziennie, nie chcąc przegapić dnia porodu.

🌟🌟🌟

Mama Ikuko wyjątkowo często pojawia się w tym opowiadaniu. Ja ją bardzo lubię 😍

Zmieniając PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz