Rozdział 34

183 17 4
                                    

Ami cieszyła się, że Hiroko-sensei pozwolił im odbywać praktyki od początku studiów. Zazwyczaj zaczynały się one na trzecim roku, ale ich wykładowczyni była innego zdania. Na początku robili tylko najprostsze rzeczy, jak mycie i dezynfekcja, czy porządkowanie sprzętu. Ami to jednak nie przeszkadzało. Teraz mogła już czasami uczestniczyć w obchodach po oddziałach. Oczywiście nic tam nie robiła ale sam fakt, że mogła tu być i słuchać, jej wystarczył. Starała się chłonąć wiedzę w każdy możliwy sposób.

Dziś towarzyszyła jednemu z lekarzy. Wracali właśnie z oddziału neurologii, szli korytarzem, mijając po drodze pozostałe oddziały. Ami z ciekawością obserwowała, co dzieje się za szklanymi drzwiami poszczególnych poczekalni. Gdy jednak przechodzili obok oddziału ratunkowego, jej wzrok przyciągnęły złote włosy ułożone w dwie kitki odango. Rozszerzyła ze zdziwieniem oczy i gdyby mogła, to przebiegłaby przez oszklone ściany.

– Mizuno-san, czy ja cię nudzę? – Usłyszała zły głos lekarza.

– Przepraszam, ale tam chyba są moi przyjaciele – powiedziała nadal zdezorientowana Ami.

– Tak już bywa w pracy lekarza – przemówił doktor Tadami – często na swoich dyżurach spotkacie rodzinę, przyjaciół czy sąsiadów. Nie może to was jednak rozpraszać. Musicie być skupieni, bo to od was będzie zależało ludzkie życie.

Ami spuściła wzrok, przyznając rację lekarzowi. W końcu do zakończenia praktyki została jeszcze ponad godzina. Chyba że uda się im skończyć szybciej, tak jak tydzień temu. Nie mogła jednak tego zakładać.

– Przepraszam, czy mogę iść do toalety? – Zapytała Mizuno, wskazując na mijane drzwi. Po otrzymaniu zgody skierowała się do łazienki, wyciągając po drodze komunikator spod rękawów szpitalnego stroju. Bo choć nie mogła nosić telefonu na praktykach, to z tym sprzętem nie rozstawała się nigdy.

Minako wybiegła z kółka teatralnego, nie zważając na wściekłe krzyki reżysera. Choć ogromnie cieszyła się z otrzymanej roli, to teraz nie czuła, żeby była ona ważna. Teraz jej serce ścisnęło się po słowach Ami. Teraz nie liczył się nikt oprócz jej przyjaciółki. Jej siostry. Jej księżniczki.

Motoki usłyszał dźwięk tłuczonego szkła i ze strachem obejrzał się w stronę kuchni. Gdy Reika z nim zerwała, nie sądził, że kiedyś jeszcze będzie szczęśliwy. Miesiące później obudził się z letargu, w którym przebywał, zauważając obok siebie Makoto – oddaną przyjaciółkę, wspaniałą dziewczynę i piękną kobietę. Nawet nie zauważył, kiedy tak dojrzała. Teraz jednak za nic w świecie nie wypuściłby jej z rąk. Z tym większym strachem spojrzał w kierunku dziewczyny. Nim jednak zdążył zapytać, co się dzieje, Mako trzymała już torebkę i biegła w stronę wyjścia. Przerażony Motoki usłyszał tylko, jak drżącym głosem szepnęła "Usagi".

Rei próbowała dowiedzieć się czegoś ze świętego ognia. Niestety od czasu pokonania Galaxii ogień nie mówił jej nic konkretnego. Czasami szalał wściekle, czasami tlił się smutno, a czasem buchał gwałtownie, a Rei nie potrafiła go zrozumieć. Na początku tak cieszyła się spokojem, że nie zwracała na to większej uwagi. Teraz jednak chodziła poddenerwowana. Brakowało jej ich więzi. Czuła się odtrącona.

Westchnęła rozczarowana, wychodząc z pomieszczenia. Zrzuciła kimono, które ubierała tylko na te okazje i zaczęła zakładać swoje zwykłe ciuchy. Na koniec założyła naszyjnik i zegarek, a raczej komunikator. Spojrzała na niego i zauważyła migający sygnał nieodebranego połączenia. Ściągnęła brwi i otworzyła wiadomość od Ami. Była krótka ale treściwa: USAGI. SZPITAL..
Nie czytała już adresu. Wiedziała który to.

Haruka ściskała mocno kierownicę, gnając ulicami miasta. Nawet Michiru przyzwyczajona do jej szybkiej jazdy musiała mocno trzymać się drzwi. Obie w myślach analizowały słowa Ami. Obie czuły się przerażone. Obie prawie nie mogły oddychać. Wściekły wiatr otulał samochód, a huk morskich fal dzwonił w uszach Kaioh. Przez chwilę obie miały wrażenie, że gdyby ich moc była choć trochę większa, to ich nastrój sprowadziłby na Japonię tsunami.

Setsuna akurat odbierała Hotaru z dodatkowych zajęć, gdy zadzwoniła Mizuno. Teraz obie biegły chodnikiem, nie zważając na karcące spojrzenia przechodniów. Meioh była na siebie wściekła, że akurat dziś wybrała spacer zamiast samochodu. Tomoe za to zobaczyła taksówkę i wybiegła na ulicę, by ją zatrzymać. Nie myślała o konsekwencjach. Chciała tylko szybko dostać się do swojej księżniczki.

Luna biegła ile sił miała w łapach. Była wdzięczna młodej dziewczynie, która otworzyła jej drzwi. Wydała jej się znajoma, ale Luna nie miała czasu się nad tym zastanawiać. Przecież już trochę mieszkała w tym budynku, więc mogła ją widywać...

Seiya próbował się wyrwać lekarzowi, niestety ten był nieustępliwy.

– Muszę iść do mojej żony – artykułował Seiya wściekle.

– Pana żona jest w dobrych rękach – zapewnił spokojnie lekko siwiejący lekarz – opatrzymy Pana i zaprowadzimy na oddział.

– Nie potrzebuję – zapewniał  Kou.

– Ja twierdzę inaczej – powiedział twardo lekarz, kończąc usuwanie róży. Choć nigdy wcześniej czegoś takiego nie widział, to nie miał teraz czasu na zastanawianie się. Został lekarzem z powołania i od lat robił wszystko dla swoich pacjentów. Nawet gdy im się to nie podobało. Sprawnym ruchem ustawił dłoń bruneta w odpowiedniej pozycji i wziął się do dalszej pracy. Na szczęście obrażenia były mniejsze, niż podejrzewał.

– Będzie musiał się Pan udać do neurochirurga, ale przy odpowiednim leczeniu powinien móc pan wrócić nawet do gry na gitarze – powiedział lekarz, kończąc bandażowanie dłoni muzyka.

Seiya pokiwał tylko głową, modląc się, by to już się skończyło. A gdy doktor go wypuścił, biegiem udał się na oddział wskazany przez lekarza. Niestety nie został wpuszczony na salę i nikt nie chciał udzielić mu informacji o Usagi. Choć rozum podpowiadał mu, że zemdlała zapewne z emocji, to serce zacisnęło się ze strachu. Bezwładnie opadł na ławkę w poczekalni, nie czując nawet, jak po jego policzkach przetoczyły się słone łzy.

Minako i Mako próbowały dowiedzieć się czegoś o stanie swojej przyjaciółki. Niestety nikt nie chciał udzielić im informacji, gdyż nie były z rodziny. Gdy jednak do poczekalni wparowała Haruka z miną nieznoszącą sprzeciwu, dyżurna obiecała się czegoś dowiedzieć. Żadna z czarodziejek nie odezwała się ani słowem. Nie były w stanie. Stały spokojnie, czekając na wieści. Tylko Tenoh miotała się jak lew w klatce, jednak tym razem Michiru jej nie uspokajała. Za bardzo trzęsły jej się ręce.

Dyżurna pielęgniarka niestety nie zdołała nic ustalić. Przekazała jednak, gdzie znajduje się ich przyjaciółka i tam poradziła szukać informacji. W tym czasie do poczekalni wpadła zdyszana Rei, a po schodach wspinały się już Hotaru i Setsuna. Bo choć wszystkie były wtedy daleko, to każda z czarodziejek zrobiła wszystko, by jak najszybciej znaleźć się przy swojej księżniczce. Także Ami biegła już korytarzami w stronę odpowiedniego oddziału.

Zmieniając PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz