Rozdział 31

186 16 9
                                    

Dni mijały leniwie i spokojnie, mimo to Seiya nie tracił czujności. Choć Usagi chwilami się zapominała, to on nie umiał się rozproszyć. Nadal pamiętał o tym, co zastał tamtego dnia w domu Mamoru. Nadal pamiętał, co usłyszał przez drzwi i co zobaczył w środku. Nadal widział jego rękę opadającą w stronę skulonej blondynki. Gdyby nie znalazł wtedy tych kluczy...

Aż bał się pomyśleć, jak by to było. Czy to możliwe, że gdyby nie ten zwykły przypadek, Usagi nadal byłaby z Chibą? Czy dotkliwie by ją wtedy pobił? Czy zmieniłoby się coś na wieść o dziecku? A czy on byłby nadal na Ziemi? Przecież tyle razy myślał o powrocie na Kinmoku. Nie jeden raz po tym, jak Usagi uciekła na jego widok, miał chęć opuścić Ziemię. Zresztą wiele razy jego bracia proponowali powrót do domu. Wiedział, że oni woleliby zostać, ale przybyli z postanowieniem, że w razie problemów wrócą wszyscy. Czy zatem nadal byliby na Ziemi?

Seiya westchnął i założył ręce za głowę. Odchylił się na krześle i spojrzał w sufit. Kończył właśnie pisanie kolejnej piosenki. Ich manager załatwił mu po cichu kilka zleceń na teksty. Tym razem pisał utwór dla jakiejś młodej gwiazdki. Ile ona mogła mieć lat? Może z 13? Mimo to wygrała jeden z międzynarodowych konkursów i zapowiadało się, że zostanie sławna. Wytwórnia, która ją promowała, proponowała wysokie wynagrodzenie za utwór, który wybiorą na jej kolejną piosenkę. Seiya postanowił spróbować.

Do tej pory pisał tylko na własny użytek, ale może był to dobry pomysł na przypływ gotówki? Poza tym w ten sposób mógł zarabiać nie tylko po cichu ale i na stałe. Gdyby wybrano jego tekst, nie tylko dostałby pieniądze za zakup, ale także drobną kwotę za każde odtworzenie utworu. Zatem im większy hit by napisał, tym bardziej by mu się to opłacało. Kiedy jednak zaczął przeliczać muzykę na pieniądze?

Seiya westchnął głośno i wrócił do pisania. Skoro wcześniej muzyka służyła do odnalezienia księżniczki, to teraz mogła służyć do zapewnienia jego księżniczkom godziwego życia. Przecież było to ważniejsze niż cokolwiek innego. One były ważniejsze. Były najważniejsze. Dla niego były żoną i córką. Choć rozum wiedział, że nie jest biologicznym ojcem dziecka, a żona go nie kocha, to jego serce nie było tak rozważne. Jego serce kochało je tak mocno, że aż wydawało się to niemożliwe.

Usagi spojrzała na zamknięte drzwi do pokoju muzyka i westchnęła cicho. Coś w jej sercu ścisnęło się na myśl o tym, że Seiya znowu pracuje. Widziała, jaki bywał zmęczony. Od wizyty Ryo wszystko się zmieniło. Ona nie czuła się już tak pewnie, a Seiya...

Seiya chwilami wydawał jej się robotem. Bo czy było możliwe, aby jeden człowiek miał siłę na to wszystko? Wstawał pierwszy i wychodził do sklepu po świeże składniki na śniadanie. Zawoził ją na uczelnie i sam biegł na wykłady. Potem zawsze ją odbierał i odwoził do domu. Nie wiedziała, jak tłumaczy się wykładowcom, a on mówił tylko, że nie musi się o to martwić. Potem albo pomagał jej zająć się domem, albo miał próby, albo brał udział w jakimś programie, albo musiał wracać na uczelnię.

Jak był w domu, to pomagał jej sprzątać, zabierał na zakupy lub oglądał z nią dziecięce mebelki w internecie. A wieczorami bardzo długo pracował. Bo choć jej tego nie mówił, to Usagi idąc po wodę do kuchni, nie raz widziała światło przebijające się pod drzwiami jego pokoju. Tak było i tym razem. Była pewna, że Seiya pracuje. Wyrzuty sumienia uderzyły w nią, jakby ktoś raptem uczynił z jej serca tarczę strzelecką. Wiedziała, że Seiya robi to dla nich. Czy zatem dobrze zrobiła, zrzucając mu na głowę swoje problemy?

Musiała jednak przyznać, że było jej dobrze u jego boku. Czuła się bezpieczna, a chwilami nawet szczęśliwa. I choć ta więź, którą kiedyś mieli, się zerwała, to miała wrażenie, że powoli ją odbudowują. Pogłaskała się po delikatnie zaokrąglonym już brzuchu i zrozumiała, że podjęła dobrą decyzję. Przynajmniej z perspektywy szczęścia jej dziecka. Bała się jednak, że nie była to dobra decyzja z perspektywy mężczyzny, który tyle dla nich poświęcał.

Luna obserwowała Usagi i domyślała się, o czym myśli. Kotka także była pod wrażeniem zachowania Kou. Na początku nie rozumiała decyzji księżniczki, ale musiała przyznać, że Seiya okazał się wspaniałym opiekunem. Zresztą Usagi powiedziała jej, że on sam wszystko przygotował dla kotki. A Luna była mu za to bardzo wdzięczna. I za to, jak troszczył się o jej księżniczki. Choć inaczej wyobrażała sobie przyszłość, to teraz była na siebie zła.

Po co komu pałac? Po co komu korona? Przecież królowa chciała, aby jej córka była szczęśliwa. Kotka była na siebie zła, że pozwoliła wtedy na rozdzielanie Seiyi i Usagi. Czy gdyby tego nie robiły, to czy księżniczka pokochałaby Gwiazdę? Choć czy było możliwe, aby Chibiusa została córką kogoś innego niż Mamoru? Tego kotka nie wiedziała. Wiedziała jednak, że musi chronić tę rodzinę. Tak, nie tylko Usagi i jej córkę ale także Seiyę.

Seiya rzucił ołówkiem w ścianę. Miał już prawie cały tekst piosenki, ale nie mógł ruszyć dalej. Nadal myślał o Chibie. Miał ochotę wyjść przez okno, znaleźć go i sprawić, by zapłacił za wszystko. Przez drzwi nie mógłby wyjść, bo Usagi stanowczo sprzeciwiła się takiemu zachowaniu. Tłumaczyła mu, że nie lubi przemocy. Poza tym atak na Mamoru nie był taki łatwy. W końcu był księciem Ziemi... Chwilami jednak Seiya ledwo nad sobą panował. Chwilami miał ochotę złamać obietnicę daną Króliczkowi i rozprawić się z nim jak z przestępcą, za jakiego go miał.

Minako obserwowała Yatena przeglądającego kalendarz. Nie rozumiała, co takiego stało się ze srebrnowłosym, że wszystko tak dokładnie planował. Wiedziała, że coś jest przed nią ukryte. Oczywiście Yaten powiedział jej, że strzeże tajemnic przyjaciół, ale to przecież nie znaczyło, że ciekawość nie zniknęła. Tym bardziej, że tajemnice to jedno, a umawianie się na randki po wcześniejszym sprawdzeniu kalendarza to drugie.

Miała wrażenie, że Yaten nie tylko się uczy i pracuje, ale także odbywa służbę. Chwilami zastanawiała się, czy nie pojawił się nowy wróg. Ale wtedy one też by ruszyły do walki, prawda? Zauważyła też, że Yaten dużo czasu spędza z Usagi. Nie z Seiyą tylko z Usagi. Choć nie była zazdrosna, to była zaintrygowana. Bo jej chłopak miał czasem problem znaleźć czas na kolację z ukochaną. Bez trudu znajdował jednak czas, by pójść z nią i Usagi na zakupy, wchodzić z nimi do każdego sklepu i dźwigać ich torby.

Minako zacisnęła usta w cienką linię i zamyśliła się głęboko. Od dawna coś wokół niej było nie tak. Od dawna coś było nie tak z Usagi. Potem z Seiyą a teraz z Yatenem. I choć to czuła, to nie mogła rozwikłać zagadki. Wiedziała, że brakuje jej ważnego elementu tej dziwnej układanki.

Uśmiechnęła się jednak szeroko do swojego chłopaka i chwilę później pocałowała go w policzek. Kochała ich i będzie ich wspierać. Będzie ich wspierać, aż w końcu się przed nią otworzą. Bo choć była trzpiotką, to w ważnych sprawach potrafiła być wytrwała i lojalna. I taka postanowiła być też tym razem. Będzie tu dla nich.

🌟🌟🌟

Trochę przemyśleń, aby zapełnić mijający czas. W życiu Usagi i Seiyi nic się nie dzieje. Ot, praca, nauka, dom. Czy tak jednak pozostanie?

Widzicie Yatena na zakupach z dziewczynami? Biedny 🙈

Dziękuję, że tu jesteście.

Pozdrawiam

Zmieniając PrzyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz