Początek listopada

39 10 6
                                    

18

Po 2 tygodniach od imprezy w domku, w piątek, przychodzi do mnie mama i informuje mnie, że mogę iść jutro do roboty (chyba ojca mocno przycisnęły terminy). Mam zamiar skorzystać z tego i wcale nie przeszkadza mi to, że pracodawca łaskawy osobiście nie przyszedł mi tego powiedzieć. Dobrze się złożyło, że mogę podreperować portfel, gdy skończyły się oszczędności.

W robocie dzień mija spokojnie. Ja nie zarwałem nocki i nawet nikt nie wypytuje czemu nie chodziłem do pracy. Ojciec prawie się do mnie nie odzywał, więc nie miał okazji się czepiać, a ja robiłem swoje. Wieczorem zastanawiam się co tu robić.. nie mam zamiaru przepijać pierwszej dniówki. Koleżanka Landryna w czwartek pisała do mnie czy gdzieś wyskoczymy, ale coś kazało mi wykręcić się. Dziś czuję, że mogłoby być spoko spędzić z nią trochę czasu. Napiszę do niej i zobaczymy co robi.

-Hej mała, co tam dziś porabiasz? :D

-Nie pisz do mnie mała :P wybieram się do klubu - jest jedna melina w mieście, gdzie nawet 15latki wpuszczają bez kontroli dowodu. Może uda mi się zmienić jej plany..

-Dobrze wielkoludzie :* a co byś powiedziała na małą wycieczkę ze mną?- teraz pisanie z nią nie sprawia mi problem żadnego, a wtedy musiałem mieć jakieś schizy, że to podświadomość robi swoje.

- A co ty byś powiedział, żeby ze mną potańczyć w klubie?- O Nie! Nie ma opcji, że będę się z nią pokazywał w publicznym

-Sorki, ale dziś nie mam dyskotekowego nastroju. Udanej imprezy :*- znowu miałem jakieś przeczucie, że należy jak najszybciej olać sprawę, chociaż czułem, że chcę z nią jeszcze pisać i przekonywać do spotkania

-Dzięki :* jak zmienisz zdanie to wpadaj ;).

Po jakichś dwóch godzinach dostaję wiadomość:

-i co tam wariacie, wpadasz czy nie? :D

-nastroju nadal brak :P

-a na co masz nastrój? dalej małe wycieczki ci w głowie? XD- widzę, że rybka chyba zainteresowana haczykiem. Ale wiem, że nie mogę teraz jej spłoszyć zbyt ostrym szarpnięciem wędki.

- no nie wiem.. późno już i chyba w kimę zaraz pójdę- czuję że to uderzy w jej ambicje i sama przejmie inicjatywę.

Odpisuje po 20 min

-ej przestań zamulać i wpadaj po mnie natychmiast! :P przejedziemy się  w ustronne miejsce ;) - udało się!

-wychodzę spod cieplej kołdry na tą piździawę tylko dla ciebie :P- siedziałem przed laptopem i prędko nie miałem się kłaść, ale małe kłamstewko nie zaszkodzi dla dobra sprawy.

-serio już szykowałeś się do spania? :O jakie to romantyczne haha :*

-będę za jakieś pół godziny :*

Stoję przed klubem, palę fajkę i niecierpliwię się ( miała czekać na mnie, a to ja czekam na nią.. już 40 minut). Cały czas dudniła mi myśl w głowię, że powinienem już dawno spadać, ale czekam twardo jak zjeb. Na messengerze jej nie ma, a nr telefonu brakuje w moich kontaktach. Gdy tak sterczę spotykam Gacka wychodzącego z klubu. Gadamy sobie chwile i wpadam na pomysł, że przydałoby się coś zakupić u niego. Jestem już spięty przez to czekanie mocno, a nie mogę rozluźnić się alkoholem, więc może kreska pomoże mi zachować względną pewność siebie. Biorę grama i udaję się do auta na spożycie części.

Widzę, że odczytała wiadomości, ale brak odpowiedzi. „Wkurwia mnie ta mała cholera", idę ostatni raz na chwile pod klub i spadam potem do domu. Najwyżej zrobię sobie nockę z netfixem. Nagle wychodzi znana mi dziewczyna, ale nie ta, na którą czekam i gdy mnie widzi rozlega się okrzyk:

-Siemaa Tomuś!- podbiega do mnie, z daleka widzę, że już dobrze pijana. „Nie ma opcji, że będę znowu ją do domu odwoził".

-No cześć Julka.

-Co tam? Nie widziałam cię w klubie. Dzisiaj chyba nie odmówisz mi tańca co? - gada do mnie tak, jakby spina między nami nie miała miejsca. Widzę, że obok drzwi wejściowych dyskoteki stoi ten gość, co chyba był zazdrosny o nią i znowu obserwuje nas tym zimnym spojrzeniem.

-Wątpię, że twój chłopak się na to zgodzi- wskazuję kiwnięciem głowy w jego kierunku. Mój głos jest dziwnie niski przy tym i czuję się jak jakiś wyluzowany i obojętny na wszystko typ.

-Haha to tylko kolega. Skończ palić i lecimy na parkiet!

-Nie wchodzę do klubu. Czekam na kogoś - mój głos jeszcze spada w dół o jakieś dwa tony.

-Na koleżankę czy dziewczynę?- nie ukrywa swojego zaciekawienia.

-Kole..- przerywa mi wychodząca Landa, okrzykiem „hej Grzybuś!". Patrzę na obserwującą ją Julkę i widzę powiększające się oczy ze zdziwienia. Sam dalej stoję i nie reaguję „cholera miałem nadzieję, że nikt znajomy nie zobaczy mnie z nią".

- To co, spadamy? Wybacz jeśli trochę czekałeś- Landa robi chyba nieszczery słodki uśmiech. Julka rzuca zszokowane spojrzenie na mnie i chyba chce coś powiedzieć, ale my szybko udajemy się do auta bez pożegnania.



NOWA PERSONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz