29

34 6 5
                                    

Wracam do domu... Auto prowadzi się samo... 90% mojej świadomości to pustka i brak jakichkolwiek emocji. Jest to komfortowe teraz dla mnie, ale te 10%.. Te jebane 10% to kujący, a czasem rozrywający ból. Ten ból zlokalizowany jest chyba w okolicach splotu słonecznego, tam gdzie kiedyś odczuwałem przyjemne ciepło na myśl o Wiktorii. "Kurwa wiedziałem, że raczej nie jesteśmy razem, ale czemu w taki sposób i z takim człowiekiem.."  15%  "Myślałem, że coś nas łączy.. Nie! Ja byłem święcie o tym przekonany"  20%  "Może ona po prostu spotykała się ze mną dla darmowego ćpania"  33%  "Ostrzegali mnie przed nią, a ja byłem głuchy na to"  40%  "Ja pierdolę, zakochałem się w tym kurwiszonie!!!"  78%, które jest górną granicą mojej wytrzymałości. Zatrzymuję się na pierwszym poboczu jaki dostrzegam, wyciągam torebkę od Gacka, zanurzam w niej nos i robię najmocniejszy wdech w życiu (fajnie gdyby był ostatni). Nos piecze jak cholera, ale w torebce zostało jeszcze sporo tego co może pomóc uciec od bólu. Palcem wygrzebuję zawartość, którą łapczywie wcieram w dziąsła, a potem połykam, a na koniec wylizuję torebkę do czysta. "Babcia byłaby dumna" pomyślałem, ale cholera wie czemu. Czekam minutę albo dwie głęboko oddychając i wyciągam papierosa. Ból nadal mnie zjada, więc staram się pomyśleć o czymś gorszym "Wiertło wkręcające się w moje kolano.. Rozrywana torebka stawowa" teraz to wydaje mi się bardziej znośne, lecz szybko przytomnieję (chyba pod wpływem pierwszej fali działania narkotyku). "Co ty odpierdalasz idioto!! Przecież nic takiego się nie stało, a ty rozczulasz się jak pizda... choć w sumie nią jesteś, więc usprawiedliwiony" i zaczynam się śmiać. Po chwili mój przypływ dobrego nastroju zostaje drastycznie przerwany przez reakcje mojego ciała na to co zażyłem. Zaczynam odczuwać fale zimna i ciepła, ręce drżą, a obraz się rozmazuje. "Grzyb mamy problem" pomyślałem i zadzwoniłem do Marcela. Nagle znalazłem się się obok jego domu nie kojarząc jak tu dojechałem. Jedziemy gdzieś autem i on kieruje, ale kiedy tu wsiadł? Mówi chyba coś do mnie albo krzyczy, ale nie wiem co..

-Ej Marcel czemu bijesz mnie po twarzy?- zapytałem albo pomyślałem chwilowo odzyskując świadomość. 

NOWA PERSONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz