Wracamy na wioskę. Głośniki ledwo wyrabiają, pisk opon na zakrętach i ryk silnika 1.6, znowu pan nocy na 100%. Dojeżdżamy na miejsce, a ja wciąż intensywnie czuję, że chcę tam iść. Podjeżdżamy pod bramę . Wylatuje zza domu kilka piszczących, pijanych nastolatek, a za nimi dwóch łepków. Wszyscy chyba jeszcze nie mieli przyjemności otrzymania 18 pasów.
„Cześć chłopaki! Co tam?" „Gdzie byliście? „Macie fajkę?" „ Chodźcie na kielona!" wita nas masa tych okrzyków. Idziemy do ogrodu za domem, gdzie znajduje się już niezbyt mocno żarzące się ognisko. Obok stoi spory ogrodowy stół, a na nim butelki po wódce i piwie, resztki chipsów i tym podobnych przekąsek. Ognisko chyba nie powstało w celu pieczenia kiełbasek, a jest tylko źródłem ciepła, przy którym można pić w tę jesienną noc. Dostrzegam, że niewiele alko zostało, ale już chyba więcej im nie trzeba, czego nie mogę powiedzieć o moich towarzyszach.
- No coś kiepsko to widzę. Ognisko wygasa, butelki prawie puste, to co ja mam tu robić? Dajcie mi gitarę to pośpiewam wam może przyśpiewki harcerskie- proponuje ironicznie Gacek.
-A co, byłeś harcerzem? – pyta jedna z dziewczyn.
-Jo, umiem rozpalić ognisko napieprzając kamień o kamień, ale wywalili mnie, bo wyjechałem z bani dla łosia, aż poroże zgubił.
-Co ty gadasz?!- pyta zszokowana nastolatka, mająca problemy ze staniem i zrozumieniem sarkazmu.
- Haha ale ty głupia Czajka jesteś- towarzystwo reaguje śmiechem.
- Karolek rozlej to co zostało dla chłopaków, a ja skoczę do domu. Ojciec ma chyba jakąś łychę w barku- Kaska próbuje szybko ratować sytuację.
-Leć, leć mała! Łychę to ja lubię- dopinguje ją Gacek.
- Myślałem, że przywiozą coś ze sobą- słyszę cichą uwagę jednego z młodszych chłopaków.
-Masz szczęście, że Gacek nie wychwycił tego – mówię sobie w myślach.
Podają mi plastikowy kubek z wódką. Widzę, że pływa tam jakiś czarny paproch i mdli mnie trochę.
-Nie dzięki, ja nie piję.
- Czemu Tomek nie pijesz? – pyta Julka
-Ja dziś kierowca - odpowiadam zszokowany i delikatnie skrępowany.
„Czemu po imieniu? O co chodzi? Przecież wszyscy do mnie Grzybek.."
-A to współczuję ci biedaczku haha- odpowiada uśmiechając się słodko.
Zauważam, że mruży delikatnie oczy, które wyglądają teraz trochę jak dwa małe księżyce (skądś znam ten uśmiech). Zaczynam się jej przyglądać. Długie, jasnobrązowe, niesamowicie proste włosy idealnie pasują do twarzy dość dziecinnej jak na jej wiek. Nieskazitelna cera także sprawia wrażenie jakby okres dojrzewania jej nie dotyczył. Ma na sobie jeansową kurtkę i spodnie. Pod rozpiętą kurtką widać czarą bawełnianą bluzę z kapturem, na której widnieje żółty nadruk, tuż pod szyją. Obcisłe spodnie podkreślają jej kształty. „Ja pierniczę, ta dziewczyna chyba ma idealne proporcje!" Nawet rozmiar jej air maksów wydaje się wyjątkowo zgrabnie dopasowany. Znam ją prawie od dziecka, choć nigdy nie mieliśmy bliskiego kontaktu. Cześć, cześć tylko i nigdy nie patrzyłem na nią w ten sposób co w tej chwili.
Impreza się rozkręca, już chyba całe towarzystwo dobrze wstawione, tylko ja z Gackiem ogarnięci. On ma na pewno mocną głowę, ale raz gdzieś zniknął, więc pewnie wspomagał się kreską. Siedzimy tak we dwóch na plastikowych krzesłach, palimy i obserwujemy bawiącą się przy muzyce disco polo ekipę. W ich stanie nie istnieje chyba lepsza playlista na wygibasy przy ognisku.

CZYTASZ
NOWA PERSONA
Narrativa generaleNiezadowolony z życia nastolatek próbuje wywołać u siebie objawy osobowości mnogiej