Początek grudnia

31 11 14
                                    

23.

Odcięty od ambitnego planu tworzenia osobowości

Odcięty od Landy

Odcięty od Marcela

Wszystko co było ostatnio bardzo istotne dla mnie jest poza moim zasięgiem. Poprzez plan z osobowością nadałem jakiś sens mojemu życiu, a teraz go brak przez co mam doła. Gdybym kontynuował znajomość z Wiktorią mógłbym się jakoś pocieszyć. Tak w ogóle ostatnio za dużo rozmyślam o niej... Marcelowi zaś mógłbym się wygadać o moich problemach i na pewno doradziłby mi coś mądrego. Dodatkowo dobija mnie świadomość, że zostało niewiele czasu do tych popierdolonych, irytujących i przesiąkniętych sztucznością świąt.

Nie wydaje mi się, żeby Jezus był zadowolony z tego jak chorą formę przyjęło świętowanie dnia jego narodzin. Firmy prześcigają się we wciskaniu kitu, że akurat ich produkt jest najlepszym prezentem i zarabiają na naiwności zabieganych ludzi. Kobiety sprzątają całe mieszkania i gotują w opór nienawidząc tego, ale tradycja tak każe. Mężczyźni udają, że w czymś tam pomagają, a myślą jakby tu te przygotowania przeczekać i zasiąść do zastawionego stołu i najebać mordy. Wiadomo, że po pijaku faceci pierdolą głupoty i wychodzi z nich cała gorycz, której normalnie nie okazują. Jeśli chodzi o ten ostatni punkt to nie do końca rozumiem czemu tak mocno mnie to wkurwia.  Co prawda  mi samemu zdarza się tak robić, ale wstręt do tego prawdopodobnie udzielił mi się  po ojcu.  Tyle, że ja się napiję i mogę słuchać wujka gadki , a ten biedak nie pije i na trzeźwo musi to znosić. Z wujka często wychodzi zazdrość i wytyka ojcu jak to on ma zajebiście, bo sam jest sobie szefem i zarzuca mu, że pewnie sam nic nie robi w pracy tylko dyryguje ludźmi i kasuje pieniądze. Narzeka ciągle jak to ciężko za granicą pracuje i Niemiec na nim zarabia. Jak już jest mocno pijany to przechwala się, że i tak trzepie taką kapuchę jako robol i że głupotą jest prowadzenie własnej firmy w Polsce. Gdy mój ojciec tego wszystkiego słucha pojawia mu się na głowie pajęczyna żył, lecz gdy tylko trochę się uruchomi zaraz matka go uspokaja i na siłę stara się utrzymać miłą atmosferę. Czuję, że staruszek kiedyś nie wytrzyma i wujkowi rozjebie łeb miską pełną sałatki jarzynowej (to dopiero byłoby zajebiste rozładowanie świątecznego napięcia).

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiele osób młodego pokolenia narzeka na to, a te stereotypy rozsiane są po Polskich domach jak jakiś pierdolony wirus. Czy starsi ludzie nie dostrzegają, że jest coś nie tak czy może nie chcą nic z tym robić? Głupotą z mojej strony będzie myślenie, że poradzę sobie z tym wszystkim sam. Potrzebuję Marcela, ale byłem dla niego strasznym dupkiem i nie wiem jak to naprawić.

Chyba wykorzystam sytuację z Julką i spotkam się z nim pod pretekstem opowiedzenia mu o tym i przy okazji przeproszę. Marcel od razu zgadza się na spotkanie.

Idziemy się przejść, a pierwsze płatki śniegu zaczynają ścielić drogę, którą obraliśmy.

-Na początek chciałbym cię przeprosić, że zachowywałem się jak ostatni zjeb. - Gdy to mówię spuszczam głowę, a głos jest pełen skruchy.

-Spoko spoko panie kolego, nic się nie stało. Rozumiem, że ostatnio masz ciężki okres. - Cholera jasna! Rozumie, że mam ciężki okres, a przecież całe jego życie można by nazwać ciężkim okresem. Ja użalam się nad sobą, a ten zawsze utrzymuje zrównoważony dobry nastrój.

- Chcę też porozmawiać z tobą o pewnej dziewczynie.

- Jakiej?! - Wykrzykuje rozbawiony i zaciekawiony Marcel.

- O Julce- Mówiąc to bacznie obserwuje jego reakcje.

- Podoba ci się?- Gdy pada to pytanie nic nie zdradza, że on podkochuje się w niej.

- No jest bardzo atrakcyjna, ale właśnie ciebie chciałem o to samo zapytać.

- Haha czemu? - Marcel staje się jeszcze bardziej rozbawiony, a ja głupieję.

- To ty dałeś jej kopertę z portretem?

- Tak. - Odpowiada zupełnie normalnie.

- No bo widzisz, ona pomyślała że to ja. - Mówię ze współczuciem.

- To coś złego?- Odpowiada zdziwiony Marcel.

- Przecież ona tobie się podoba!- Wykrzykuję.

- Może się podoba, a może zrobiłem to celowo, żeby tobą się zainteresowała.- Odpowiada zupełnie spokojnie, a ja nie rozumiem co on mi tu pierdoli.

- Fajnie wyszło, że zainteresowała się tobą.- Dodaje jeszcze Marcel.

- Chłopie o czym ty mi tu chrzanisz?! Niby po co? W swatkę się bawisz?!-Krzyczę całkowicie zdezorientowany.

- Słuchaj Tomek. Dla mnie zawsze będziesz ważniejszy niż ja sam.- "Nie! Nie! Nie! Chyba on nie chce mi powiedzieć, że podobam mu się..." myślę i nie jestem w stanie nic powiedzieć przez opadniętą szczękę. On to dostrzega i zaczyna się głośno śmiać.

- Spokojnie kolego! Nie jestem gejem. - Uspokaja mnie.

- To co ty jakiś anioł stróż mój czy ki chuj?- Jak najszybciej chcę, żeby mi to wyjaśnił.

- Ty niewiele pamiętasz z okresu wczesnego dzieciństwa. Wydarzyło się wtedy coś co miało duży wpływ na ciebie i na mnie. Nie będziemy teraz o tym gadać, a na chwilę obecną musisz wiedzieć, że nieważne jak złamanym chujem będziesz to ja i tak będę starał się być jakąś tam podporą dla ciebie. "Co ten człowiek wygaduje?" Przez chwilę zastanawiam się czy nie wycisnąć z niego szczegółów, ale uświadamiam sobie, że to musiało być coś serio pojebanego skoro takie bzdury mi tu pieprzy i nie chcę teraz rozmyślać o tym.

-No dobra, to może pogadamy o innej dziewczynie..- Marcel umiejętnie zmienia temat.



Podziękowania za pomoc  @Pixeloff


NOWA PERSONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz