Następnego dnia idę do szkoły jak na ścięcie. Nie odczuwam już takiej paniki, bo zagłuszona jest przez zmęczenie, spowodowane brakiem snu. Znowu dzień mija lepiej niż zakładałem, a nawet lepiej niż zwykle.. kumple tak jakoś do mnie inaczej się odnoszą i mówią „wariat Grzybson jesteś". Na przerwach z całych sil staram się unikać bandy, przez ktorą to wszystko wynikło. Wracając do domu teraz już w grupie znajomych myślę sobie, że może ten konflikt wyjdzie mi jednak na dobre.. Gdy nagle widzę ekipę, którą tak chciałem uniknąć, tylko że tym razem jest większa o kilku starszych typów. Dwóch z nich poznaję i już wiem, że będę miał kłopoty. Idę dalej i staram się zachować pozory, że nic się nie dzieje.
Zauważa mnie jeden z nich i mówi „ to ten!". Po czym zrywa się do pozycji stojącej łysy chudy, ale szeroki w barach dryblas.
-I co kurwa teraz? Wieśniaczek poskakał sobie - gdy to mówi dostaje prawie wytrzeszczu oczu.
-A co ma być?- nie jestem w stanie ukryć strachu w głosie. Popycha mnie gwałtownie uderzeniem w klatkę piersiową i ląduję plecami na chodniku. „Deja vu? Znowu czeka mnie przekopanie" pomyślałem. Po krótkim spojrzeniu na znajomych wiem już, że nie mogę liczyć na ich pomoc, ale rozumiem to. Do łysego podbiega Kacper i mówi:
-Zostaw go już. Typ nie rozjebał się i twierdził wczoraj, że tego nie zrobi. Jak znowu dostanie wpierdol to jego stara nie odpuści i będę miał przejebane.
Gdy wstaję podchodzi do mnie i pada pytanie:
-To co dalej będziesz trzymał mordę w milczeniu?
Kiwam głową przytakując. Nie mówię nic i wracam do znajomych, którzy zachowali bezpieczną odległość. Gdy już jestem przy nich łysy wykrzykuje „tylko pamiętaj skoczek, że następnym razem ryj ci skuje jak będziesz skakał!!".

CZYTASZ
NOWA PERSONA
Fiction généraleNiezadowolony z życia nastolatek próbuje wywołać u siebie objawy osobowości mnogiej