Rozdział 11

642 32 8
                                    

- Wszyscy są cali? - zapytał Zed.

- Ona spowodowała trzęsienie ziemi. - powiedziała Willa wskazując na Vannę.

- Wow. Willa, wszyscy jesteśmy w tej samej drużynie. Vanna, to było niesamowite. Jesteś w drużynie. - powiedziałam do Vanny.

- O tak? Więc ja odchodzę. - powiedziała Willa.

- Myśleliśmy, że jesteś po naszej stronie. Chyba się myliliśmy. - dodał Wyatt. - Chodź, Wynter. - zwrócił się do niej.

- Tak, jesteśmy na ciebie wściekli! - krzyknęła Wynter. - Ale nadal chce być w drużynie. - dodała szeptem.

- Nie bądźcie tacy. - krzyknął za nimi Zed.

- Ludzie! Dajcie spokój! - krzyknęłam. Posmutniałam.

- Nie martw się, siostrzyczko. - powiedziała Addi kładąc mi rękę na ramieniu.

- Jesteśmy z tobą. - dodał Zed.

- Tak kogo, to obchodzi, że twoja pierwsza próba jako kapitan była katastrofą? - zakończyła Eliza.

- Nie pomagasz, Elizo. - zwróciła się do niej Addison.

- Nie, ona ma rację. Okazuje się, że jestem okropnym liderem. - powiedziałam.

- To nie prawda. Jesteś dumnym wilkołakiem, który dba o wszystkich w stadzie. Czasami z nadopiekuńczością gorzej się zachowujesz niż Willa gdy była nie byłaś Wielką Alfą. - powiedziała Addi.

(„One for all")

Zed: We're so unique, we're not the same. Yeah, and that's what gives us all our strength.

Wszyscy: One of us chased the day. And one of us faced the night. Turn around. All.

Zed: One for all. Used to be divided.

Addison: One for all. Now we're all united.

Madison: One for all. Everyone's invited.

Eliza: One for all, no wristband required.

Zed: One for all. Get type, get excited.

Wszyscy: One for all, one for all. One for all, one for all.

(po piosence)

Wszyscy się zaśmieliśmy.

- Jesteś najlepsza, Madie. - powiedziała Eliza.

- Nie, my jesteśmy najlepsi. - poprawiłam ją. Wszyscy się przytuliliśmy.

- Widzimy się po matematyce. - powiedziała Addi I razem z Zedem I Elizą poszli.

- Tak mi przykro, że zepsułam wasz trening. - podeszła do mnie Vanna.

- Nie, to ja przepraszam za Willę. Staram się pomóc jej dostrzec w każdym dobro, ale ona po prostu nie ufa nowym ludziom. Z resztą Addison czyli mojej siostrze nie ufa dalej. - powiedziałam.

- Tak, ja też nie jestem wielką fanką ludzi. Ale ty wadajesz się całkiem fajna. - odpowiedziała.

- Dzięki. Wiesz, nauczyłam się, że nie możesz nikogo oceniać, zanim go naprawdę nie poznasz. Zwłaszcza jeśli są inni. - odpowiedziałam.

- Tak. Trudno jest być innym. - dodała.

- Wiem co masz na myśli. Ludzie jeszcze nie przyzwyczaili się, że jestem wilkołakiem i należę do watahy. Moja siostra dalej nie wie gdzie należy. - zakończyłam.

- Nadawłaby się do mojej rodziny. Zresztą ty też.

- Naprawdę? Oh, dziękuję. Hej, ten kryształ jest piękny. Chyba gdzieś taki widziałam. - wskazałam na jej naszyjnik.

- Och, to? To było w mojej rodzinie przez setki lat. Mam na myśli dziesiątki. Dziesiątki lat. Mogłaś go widzieć w książce. - poprawiła się. - Hej, nie martw się o swoją drużynę, Maddison. Wierzę, że wkrótce dostaniesz to czego chcesz. - dodała.

- Dzięki. - podziękowałam, a Vanna odeszła.

Wolf-boy // Wyatt Lykensen ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz