Rozdział 18

507 20 31
                                    

Następnego dnia wstaliśmy I udaliśmy się do szkoły. Dziś nasza paczka ma poznać nowe osoby. Będzie ciekawie. Weszliśmy do szkoły. Od razu zobaczyliśmy Addi I resztę. Podeszliśmy do nich.

- Cześć wam. - przywitali się.

- Hej. - odpowiedziałam. - Idzemy na stołówkę? - zapytałam. Wszyscy przytaknęli. Po wejściu do stołówki zajęliśmy miejsca przy naszym stoliku. Posiedzieliśmy chwilę sobie, aż nagle drzwi do stołówki otworzyły się. Chyba mam deja vu.

- Kto to jest? - zapytał Zed.

- To czarodzieje. Harry Potter i inni. - odpowiedziałam.

- Ten Harry Potter którego uwielbiasz? - zapytała Addison z szeroko otwartymi oczami. Pokiwałam głową na tak. - O wow. - dodała. Podeszli do nas Golden trio, Silver trio I Bronze tro.

- Hej. - odezwała się Hermiona.

- Hej. - odpowiedizieliśmy.

- Czt ty masz białe włosy? - zapytał Harry patrząc na Addi.

- Ym.. Tak.. Ale przecież Madie też ma. - odpowiedziała.

- No tak. - powiedział. - Masz włosy tak białe jak profesor Grindelwald. - dodał.

- Profesor Grindelwald? - zapytali.

- Wcześniej profesor Dumbledore. - wyjaśnił. - Z resztą Gellert też ma białe włosy.

- Tak... - zaczęłam. - Co teraz macie? - zapytałam chcąc zmienić temat.

- Jakąś chemię. - odpowiedziała Ginny.

- No to powodzenia. - powiedziała Willa.

- Czemu tutaj nie ma zajęć takich jak w Hogwarcie? - zapytał Ron.

- Po to Ronaldzie Weasleyjest mugolska szkoła. - odpowiedziała Hermiona. Nagle zaczął dzwonić z-alarm.

- Z-alarm? - zapytałam zdziwiona. Wszyscy zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia. Kazali nam iść do ratuszu. Na miejscu zobaczyłyśmy z Addi naszych rodziców. Podeszliśmy do nich.

- Mamo co się dzieje? - zapytała Addison.

- Czekajcie. - powiedziała I podeszła do mównicy.

- Z rozkazu rady miejskiej miasta wszystkie prawa zombi i wilkołaków zostają zawieszone. - ogłosiła i stuknęła młotkiem.

- Mamo znowu! - powiedziałam gdy do nas podeszła.

- Nie mamy wyjścia skarbie. - odpowiedziała.

*Następnego dnia*

Musiałam wrócić spać do domu. Wstałam rano i zeszłam na śniadanie.
Po śniadaniu poszłam z Addi do szkoły.

- Witam drodzy. Z tej strony dyrektor Lee. Od dziś uczniowie zombi oraz wilkołaki będą mieli lekcje w piwnicy. - ogłosiła.

- To już robi się chore. - skomentowała Addi. Szłyśmy korytarzem i patrzyłyśmy jak zombi i wilkołaki pakują swoje rzeczy z szafek aby przenieść się do piwnicy. Zobaczyłam Willę, Wyatta i Wynter. Szybko do nich podeszłam.

- Hej wam. - odezwałam się.

- Hej Madie. - odpowiedzieli. Nie wytrzymałam i rzuciłam się na nich by ich przytulić.

- To wszystko przez tych nowych. - powiedziałam.

- Madie to było wiadome, że tak kiedyś będzie. Ludzie zbyt długo nas tolerowali. - odezwała się Wynter. 

- Musimy coś zrobić. - powiedziałam.

- Już chyba jest na to za późno. - odpowiedział Wyatt. Następnie poszli.
Poszłam do Addi. A następnie z nią na lekcje. Po lekcjach poszłam do domu.
Wieczorem poszłam się umyć i spać.

*następnego dnia* (ogólnie teraz większość będzie na podstawie Zombies 1)

Wstałam, zebrałam się i poszłam do szkoły. Dziś zaczynał się sezon drużyny cheerleaderskiej a co z tym idzie niedługo będą zawody regionalne. Oczywiście, jeśli chodzi o drużynę nie miałam nic do powiedzenia. Wszystkim rządził Bucky. Przed lekcjami zeszłam do piwnicy.

- Ludziom nie można tu wchodzić. - powiedział woźny gdy mnie zobaczył.

- Ktoś zwymiotował. - powiedziałam.

- No tak. Dalej jestem woźnym. - olśniło go, wziął potrzebne rzeczy i skierował się do wyjścia. Przepuściłam go w drzwiach.

- Co tu robisz Madie? - zapytał Zed podchodząc z resztą.

- Dziś zaczyna się sezon drużyny. Będziecie? - zapytałam z nadzieją.

- Nie wiemy czy nam pozwolą. Ale zrobimy co w naszej mocy. - powiedziała Willa.

- Okej. - powiedziałam i usłyszałam dzwonek. - Musze już iść. Trzymajcie się. - dodałam i wyszłam.

*po lekcjach*

Po lekcjach poszliśmy się przygotować. Stałam przed lustrem i robiła kucyka z połowy włosów, a drugą część miałam rozpuszczone (coś na wzór fryzury Addison w filmie).

- To jest oczywiste, że nie przyjdą teraz to może wywołać skandal. - wyszeptałam.

- Hej! Przyszli zombi i wilkołaki. - oznajmiła Bree. Ja, Addi, Bree, Bucky I Acey's podeszliśmy do drzwi.

- Jak oni śmią tu przychodzić, gdy są zawieszone prawa. Bezczelni odmieńcy. - odezwał się Bucky. - Stacey, Lacey, Jacey przygotujcie pałeczki ognia. - dodał. Popatrzyłam na Addi.

*przedstawienie*

Wyszliśmy wszyscy na salę i zaczęliśmy pokaz. Weszłam na ramiona dwóch chłopaków i mnie podrzucili do góry. Nagle usłyszałam, że wszyscy panikują. O nie! Przecież Bonzo boi się ognia. Cheerleaderzy, którzy mnie podrzucili uciekli. Znowu się to powtarza. Gdy już miałam uderzyć w podłogę poczułam jak ktoś mnie łapie.

- Nic ci nie jest? - usłyszałam głos Wyatta.

- Nie. Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się. - Wiesz chyba mam deja vu. W tamtym roku na pokazie Zed złapał Addi gdy była podrzucana. I trafił do drużyny. - dodałam.

- Nie chcę wam przeszkadzać, ale tutaj dalej jest pokaz. - powiedziała Addi uśmiechając się.

- Sorki. - powiedzieliśmy.

- Uważaj na siebie. - powiedział i poszedł. Kontynuowaliśmy.

*po pokazie*

- To było super. - powiedział Harry podchodząc do mnie razem z innymi.

- Naprawdę? Dziękuję. - odpowiedziałam.

- Jak to się nazywa? - zapytał Ron.

- Cheerlederstwo. - odpowiedziałam ponownie.

- Fajne to jest. - przyznała Hermiona.

- Jak chcecie to możecie spróbować. Cheerleaderstwo jest dla każdego. A i nie powiedziałam wam najważniejszej zasady. Nie możecie tutaj czarować. Jasne? - zapytałam.

- Jasne. - odpowiedzieli chórem.

- Dobra ja już będę lecieć. Do jutra! - powiedziałam i poszłam do domu.


Wolf-boy // Wyatt Lykensen ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz