Dziś szliśmy do wujka Zeda i cioci Willi w odwiedziny. Bez pukania w drzwi mama weszła przez drzwi.
- Ty cholero, która nazywa się moim mężem jak mogłeś nie uważać na własne dziecko?! - usłyszeliśmy krzyk cioci. Oj wujkowi chyba się oberwało za coś. - Co tutaj taki przeciąg?! - krzyknęła. - Który debil nie zamknął tych chole.... - przerwała gdy nas zobaczyła. - Co wy tu robicie? - zapytała.
- Mieliśmy przyjść nie pamiętasz? - zapytała mama.
- Och rzeczywiście. Sorki ale przez tego idiote zwanym Zedem zapomniałam. - wyjaśniła.
- Co ty się mnie czepiasz? - zapyta wujek z kuchni.
- To idioto, że przez ciebie Wylda złamała rękę! - krzyknęła.
- Złamała rękę? - zapytała zmartwiona mama.
- Tak. Zed sobie wymyślił, żeby pójść na lodowisko, a Wylda o tym słyszała i poszła z nim. Przyszli do domu i ręka w gipsie! - krzyknęła ostatnie słowo w stronę kuchni.
- Zostaw mnie w spokoju szalona kobieto! - powiedział wchodząc do pokoju gdy nas zobaczył uśmiechnął się. - Siema ludzie. Co tam? - zapytał.
- Super, ale współczuję waszym dzieciom. - powiedział tata. Ciocia tylko spojrzała zabójczym wzrokiem na wujka.
- Przestań. - warknął patrząc na ciocię.
- Mam ciebie dość! - krzyknęła ciocia.
- Genialnie! Ja ciebie też! - odkrzyknął.
- Czy wy całe życie musicie się kłócić? - zapytała mama co było jej błędem.
- Nie wtrącaj się! - krzyknęli w tym samy czasie a mama odrazu się zamknęła a następnie skierowała się do salonu a my za nią zostawiając ciocię i wujka samych.
- Chodźcie do mojego pokoju. - powiedziała Wylda do mnie i Vanessy. Szybko pobiegłyśmy.
- I że mam tak codziennie. - westchnęła Wylda. - Zazdroszczę wam, bo wasi rodzice w ogóle się nie kłócą. - dodała.
- No nie wiem... - zaprzeczyłam.
- Ciocia Addison mi nam kiedyś opowiadała, że raz tak się pokłócili, że mama z tatą zerwała ale gdyby nie inni to tato by się nie odważył oświadczyć się mamie. - wytłumaczyła.
- Pomińmy to, że zgubił pierścionek i gdyby nie ciocia Willa to by teraz nie byli razem. - dodałam.
- A jak tata zgubił ten pierścionek to z tekstem do mamy „Ładna dziś pogoda". - zakończyła. Wylda zaczęła się śmiać.
- Vanessa, Clarissa! - krzyknęła mama po jakiś trzech godzinach.
- Idziemy! - odkrzyknęła.
- Ej może zostaniecie na noc? - zapytała Wylda.
- Tylko się zapytamy. - powiedziałam i poszłyśmy na dół.
- Mamo... - zaczęła Van.
- Możemy zostać na noc? - zapytałam.
- No nie wiem... - zaczęła ale przerwała jej ciocia.
- Pewnie, że możecie zostać. - powiedziała patrząc na mamę.
- No dobra. - zgodziła się.
- Super! - krzyknęłam ja, Van, Wylda i ciocia.
- To my w takim razie lecimy. - powiedziała mama wstając.
- Pa mamo! Pa tato! - powiedziałyśmy w tym samym czasie.
- Papa. - porzegnała się ciocia z wujkiem. Następnie we dwójkę spojrzeli po sobie morderczym wzrokiem. Oj chyba jeszcze się nie pogodzili. Rodzice wyszli i natychmiast odezwała się ciocia.
- Zed idź stąd. - powiedziała stanowczo.
- Co? Ale... - zaczął ale mu przerwała.
- Idź.Teraz. - wycedziła.
- Ugh. - warknął i poszedł, gdy przechodził obok cioci pociągnął ją za włosy. Ta tylko go walnęła po głowie.
- Mamo a ty nie idziesz? - zapytała Wylda.
- Oczywiście, że nie. - odpowiedziała uśmiechając się. - Czas na babski wieczór! - krzyknęła uśmiechając się szeroko. I tak spędziłyśmy ten wieczór razem z ciocią oglądając filmy i zabawach.
*rano*
Obudziłam się rano. Ciocia też się przebudziła. Gdy nie zobaczyła pisnęła z przerażenia.
- Twoja matka mnie zabije. - wyszeptała.
- Co się stało? - zapytałam. Ta nic nie mówiąc podała mi lusterko. Gdy w nie spojrzałam krzyknęłam z przerażenia. Aż obudziłam Wylde i Van.
- Bez paniki. - zaczęła mnie uspokajać ciocia. Dziewczyny na mój widok też były przerażone. Nagle usłyszałyśmy otwierające się drzwi. Do pokoju weszła mama.
- Hejk... - zaczęła ale gdy mnie zobaczyła jej wyraz twarzy się zmienił z szczęśliwego na wściekły.
- CZY KTOŚ MI MOŻE POWIEDZIEĆ DALCZEGO CLARISSA MA FIOLETOWE WŁOSY?!!!! - zaczęła krzyczeć na ciocie.
- Ymmm... Wiesz... - jąkała się.
- Mów! - krzyknęła wściekła.
- Gdy się... Obudziłyśmy już takie miała... - wyszeptała.
- Zed!! - krzyknęła mama. Wujek natychmiast przybiegł. Gdy nie zobaczył zaczął się śmiać. - Nie śmiej się tylko mów, co się tutaj stało! - zaczęła.
- Nie mam pojęcia, ale jak widzę była niezła zabawa. - zaśmiał się za co oberwał od mamy, która go kopnęła w nogę. - Ała! - krzyknął.
- Dobra wytłumaczmy to sobie na spokojnie. - odezwała się Wylda. Reszta jej przytaknęła.
- Jeszcze wczoraj miałam białe włosy. - powiedziałam do mamy.
- To jakim cudem masz fioletowe włosy? - zapytała.
- Nie wiem. - miałam już łzy w oczach. Bardzo lubiłam swoje białe włosy.
- Nie ma się czym przejmować. - odezwała się ciocia. - Może się spodoba twojemu Jamesowi. - dodała uśmiechając się wrednie.
- Willa. Nie pomagasz. - warknęła moja mama.
- No dobra, już jestem cicho. - podniosła ręce w gęście poddania.
- My już pójdziemy. - powiedziała mama. Pożegnaliśmy się i poszliśmy do domu. Gdy tato mnie zobaczył zaczął się śmiać.
- Co ci się stało? - zapytał tata gdy się już uspokoił pod wpływem morderczego spojrzenia mamy.
- Stało się to, że twoja córka obudziła się z takimi włosami. - warknęła mama.
- Twoją córką też jest. - wyszeptał tata ale mama go znowu zabijała wzrokiem.
- Przestań. - warknęła. - Wracając. Tych włosów nie da się przemalować. - powiedziała. Zaczęłam się drapać po głowie nagle włosy spadły. Wrzasnęłam przeraźliwe. - Co to jest? - zapytała mama kucając obok tego. - Czy to jest peruka? - zapytała się.
- Ale... Kto? - zapytał tata.
- Willa! - krzyknęła mama. Przecież to niemożliwe. Ale w sumie, może dlatego wtedy się tak śmiała.... - Zamorduje ją. - warknęła mama chcąc wyjść z domu i pójść do cioci, ale tata ją zatrzymał.
- Uspokój się. - uspokajał tata mamę. Zaczęłam się śmiać. - Co ci? - zapytał tata.
- To wszystko jest takie śmieszne. - popłakałam się ze śmiechu.
CZYTASZ
Wolf-boy // Wyatt Lykensen ✔️
FanfictionCześć 1. Madison Wells to siostra bliźniaczka Addison Wells. Obie mają białe włosy. Pewnego dnia do miasta w którym mieszkają, Seabrook pojawiają się wilkołaki. Przez to zombi są porównywane do wilkołaków i zostają zawieszone prawa. Razem z wilkołak...