Rozdział 1

201 9 26
                                    

Pov. Clarissa

Wieczorem już wyszliśmy w gości, po chwili byliśmy na miejscu.

- Siema! - powiedział wujek Zed gdy nas zobaczył.

- Hej. - odpowiedzieli moi rodzice.

- Siemka wujku. - powiedziałyśmy.

- Ludzie ile razy mam powtarzać. Mówcie na mnie po prostu Zed, jak mnie nazywacie wujkiem czuję się staro... - zaśmiał się przytulając moją mamę. Z tego co mi mamá trochę opowiadała to są jak rodzeństwo.

- A! Wchodźcie. - powiedział przepuszczając nas w drzwiach do salonu. Gdy weszliśmy zobaczyliśmy Wyldę i Williama, to mój drugi kuzyn ma teraz 13 lat.

- Hejka! - wykrzyknęli razem, podchodząc do nas i nas wszystkich przytulając.

- Przyszli?! - usłyszeliśmy krzyk kogoś, po chwili z kuchni wyszła ciocia Willa. Odrazu podeszła do moich rodziców. Najpierw przytuliła tatę a potem mamę. Podobno z mamą znają się od 16 roku życia i dalej się przyjaźnią. Ja chyba bym tyle nie wytrzymała. Następnie podeszła do nas.

- Cześć Rissa. - powiedziała I mnie zaczęła przytulać prawie mnie dusząc. Od zawsze mówiła do mnie Rissa, tylko ona jedyna, może dlatego była moją ulubioną ciocią. Następnie podeszła do mojej siostry bliźniaczki.

- Cześć Van. - powiedziała i ją również zaczęła przytulać. Pomińmy to, że się bardzo często widzimy, przynajmniej dwa razy w tygodniu.

- Dobra, Willa przestań bo je udusisz. - odezwał się wuje... Znaczy Zed gdy zaczęła przytulać Estrellę.

- Narzekasz. - powiedziała przewracając oczami, podczas gdy moi rodzice już usiedli w salonie razem z Vanessą i się przywitali z Wy i Willem. Po chwili ciocia wróciła do kuchni. Popatrzyłam, czy nikt na mnie nie patrzy i szybko poszłam do kuchni.

- Ciociu. - odezwałam się a ona podskoczyła w miejscu, następnie powoli się odwróciła trzymając się za serce.

- Zawału dostanę... - wyszeptała. - Co tam? - zapytała już głośniej.

- Mogę Ci zaufać? - zapytałam ją dla pewności.

- Oczywiście. - odpowiedziała.

- Bo ja dziś podsłuchałam rozmowę rodziców, i mówili, że coś mi muszą powiedzieć, ale nie wiedzą, czy jestem gotowa.

- Kochanie, jeżeli powiedzieli, że nie jesteś gotowa to musisz to zrozumieć. - wytłumaczyła, a gdy chciała coś jeszcze dodać usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Spojrzała na mnie z przepraszającym uśmiechem i szybko poszła do drzwi. Po chwili do salonu weszli ciocia Addison, wujek Syriusz, Pola, James i mała Nimfadora.

- Przytyłaś? - zapytała moja mama widząc swoją siostrę. Niby to bliźniaczki ale w cholerę nie podobne.

- Można tak powiedzieć. - odpowiedziała patrząc na wujka. Po 30 minutach byli już wszyscy.

- Dobrze myślę, że powinniście poznać prawdę... - odezwała się mama.

- Jaką prawdę? - zapytałam mając nadzieję, że dowiem się o czym wtedy rozmawiali.

- Powinniście wiedzieć, że ja i Addison jesteśmy adoptowane. - odpowiedziała a my się zdziwiliśmy.

- Missy i Dale nie są waszymi prawdziwymi dziadkami. - wytłumaczyła ciocia Addison.

- To kto? - zapytała Pola.

- Waszymi. - ciocia wskazała na swoje dzieci. - Są Albus Grindelwald I Gellert Grindelwald. Są moimi ojcami. I przy okazji są czarodziejami tak samo jak ja I wasz ojciec. - wytłumaczyła.

- A waszymi. - tym razem mama wskazała na mnie i Vannessę, Estrella jest za mała by zrozumieć. - Są Wiliam i Wilma Edevane. - wytłumaczyła.

- Ja przed ślubem miałam Grindelwald-Wells po tym jak dowiedziałam się, że jestem adoptowana wcześniej miałam tylko Wells. Dopiero po tym dowiedziałam, że nie mam na imię Addison tylko Akredella. Ale przyzwyczaiłam się do Addison, dlatego nie zmieniałam. - wyjaśniła.

- Ja przed ślubem miałam Edevane-Wells ale przed poznaniem prawdy miałam tylko Wells. - wyjaśniła tym razem mama.

- Dlaczego nam tego nie powiedzieliście? - zapytała Pola.

- Skarby... - zaczęła mama ale jej przerwałam.

- Coś jeszcze ukrywacie? - zapytałam.

- Nie jesteśmy ludźmi. - odpowiedział tata. No teraz to się dopiero zdziwiliśmy.

- A kim? - zapytała Wylda.

- My jesteśmy wilkołakami. Daltego cały czas nosimy te medaliony. - tata wskazał na siebie, ciocie Willę, na mamę i na ciocie Wynter.

- A my jesteśmy Zombi. Wcześniej nosiliśmy -z-opaski byśmy mogli żyć normalnie ale ewoluowaliśmy. - wujek Zed wskazał na siebie i na ciocie Elizę.

- My jesteśmy czarodziejami. - wujek Harry wskazał na resztę.

-Wow..... - wyszeptałam.

- A my? - zapytała Vanessa.

- Rissa nigdy się nie zastanawiałaś dlaczego masz fioletowe oczy? - zapytała ciocia Willa. Pokiwałam głową na nie. - Wy też jesteście wilkołakami, ale nikt nigdy z wilkołaków nie miał fioletowych oczu... - wytłumaczyła.

- Czyli, że co? Jestem wyjątkowa? - zapytałam.

- Oczywiście, że jesteś tak jak każdy. - powiedziała mama.

- Nigdy nie widziałam wilkołaka z fioletowymi oczami... - wyszeptała ciocia Wynter jakby dopiero zdała sobie sprawę, że naprawdę mam fioletowe oczy.

- Czyli, że nie jestem wilkołakiem? - zapytałam.

- Nie zamartwiaj się tym Cla, na też nie mogłam znaleźć drużyny do której należę. - oznajmiła ciocia Addison

- Teraz czas na szczęśliwe wiadomości! - krzyknął wujek Syriusz.

- Mamaa jeśt w ciozy! - krzyknęła Nimfadora.

- O cholera.... - wyszeptała moja mama. Następnej wstała i podeszła do cioci przytulając ją. Wszyscy zaczęli ją przytulać. Gdy było zamieszanie podeszła do mnie ciocia Willa.

-  Wiem o czym myślisz. Nie jesteś wampirem. - wyszeptała.

- A co jeśli jestem? - zapytałam cicho.

- Dziewczyno, twój ojciec jest moim bratem i jest wilkołakiem, twoja matka jest Wielką Alfą, gdybyś była wampirem to któreś z nich też by musiało być. - wyjaśniła.

- Wierzę ci. - powiedziałam przytulając ją.

- No i bardzo się cieszę. - wyszczerzyła się ukazując kły, które pierwszy gaz zobaczyłam.


Wolf-boy // Wyatt Lykensen ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz