Świąteczny rozdział

92 3 0
                                    

Jak co roku w Święta Bożego Narodzenia przyjaciele wraz z rodziną spotykali się na wspólnym świętowaniu. W tym roku wigilia miała się odbyć w domu rodziny Lykensen. Od samego rana świeżo po ślubie Wyatt u Madison w domu biegali jak szaleni przygotowując wszystko. Wyatt ubierał choinkę i szykował stół wigilijny, a Madison, która była w trzydziestym szóstym tygodniu ciąży przygotowywała potrawy. Niestety mieli coraz mniej czasu wiec musieli pospieszyć się za nim przyjdą goście. Zaproszeni mieli przyjść równo o dwudziestej, jednak ten kto zna Willę i Zeda wiedział, że oni musieli być dużo przedczasem, dlatego gdy Lykensenowie usłyszeli jak drzwi do ich domu się otwierają odwrócili szybko głowy do wyjścia gdzie ujrzeli rodzinę Necrodopolis.

Zed był ubrany w błękitny garnitur a jego zielone włosy były zaczesane do tyły na żel, a na butach błyszczały świeżo kupione buty pasujące do garniturach. Widać było, że przez te dwa lata wydoroślał na co mogła mieć tez wpływ Willa.

Natomiast sama wymieniona była ubrana w błękitną do kostek sukienkę, na stopach miała białe na podwyższeniu buty, a jej zwykle napuszone włosy były teraz ładnie polokowane, a dwa przednie pasemka były spięte z tyłu spinką, którą dostała na pierwsza rocznice od Zeda. Wyglądała idealnie jednak coś było w niej nowego. Na rękach trzymała trzy miesięczne dziecko ubrane w takiego samego koloru sukienkę jak jej mama tylko kilka rozmiarów mniejszą, na głowie miała również białą czapeczkę, którą Willa szybo zdjęła i odsłoniła jej buzię zdejmując chustkę, którą miała na dworze żeby dziecko nie zachorowało.

- Witamy! - krzyknął Zed witając się pierwszy. Podszedł do Wyatta i przybił z nim piątkę, następnie podszedł do Madison i ją przytulił. Dziewczyna na szybko wytarła ręce o fartuch który miała na sobie i podeszła do Wilii.

- Kogo tutaj mamy? - zapytała przeciągając ostatnie literki i zabierając dziecko od Willi. Dziewczyna spojrzała na nią swoimi ciemnymi oczami uśmiechając się przez co można było zobaczyć jej brak zębów. - Moja kochana Wyldzia! - przytuliła ją do siebie a dziecko wesoło popiskywało.

- No wiesz... ze mną to się nie przywitasz ale do dziecka to pierwsza. - obraziła się Willa wypowiadając te słowa z słyszalną nutką sarkazmu. Madison przewróciła z uśmiechem oczami i oddała dziecko Zedowi, jednak Wyatt szybko zabrał dziecko.

- Cześć Willusiu. - przywitała się przytulając ją. Willa odwzajemniła uścisk jednak gdy usłyszała jak ją nazwała odsunęła się szybko.

- Tylko nie Willusiu. - zagroziła robiąc oburzoną minę.

- Oczywiście... Willusiu. - potwierdziła jej słowa, jednak ostatnie słowo wyszeptała czego Willa już nie usłyszała podchodząc do brata.

- Dobra chłopy. Wy tutaj nakrywanie stół i ubierajcie choinkę, przyozdobić trzeba dom bo trochę kijowo jest i zajmijcie się Wyldą a my idziemy do kuchni gotować. MA BYĆ WSZYSTKO IDEALNIE. - to ostatnie powiedziała trochę głośniej. - Rozumiemy się!? - zapytała. Zed i Wyatt pokiwali głowami i wzięli się do roboty, a Willa zabrała Madison do kuchni. - Dobra to mów mi tu prędko co masz już zrobione. - zarządziła.

- Emmm... indyk jest w piekarniku, ziemniaki już gotowe, pierniczki i grzane wino tez już są, chleb kukurydziany tez, pieczone warzywa, casserole z fasolką, ciasto czekoladowe No i oczywiście sos żurawinowy tez już jest. Zostało jeszcze do zrobienia pieczona szynka w sosie, pudding i ciasto dyniowe. - wymieniła wszystko.

- Okej... do dwudziestej zostały jakieś trzy godziny wiec może się wyrobimy. Ja zajmuje się szynką w sosie i puddingiem a ty zajmij się ciastem dyniowym. - wydała polecenia.

- Jasne. - i zabrały się do roboty.

Trzy godziny później wszystkie potrawy były wystawione na stół wigilijny, dom został ozdobiony światełkami i dekoracjami świątecznymi, choinka była już ubrana a pod nią leżały już stosiki prezentów, który napewno się powiększy gdy przyjedzie jeszcze więcej gości.

I tak się stało, bo gdy wybiła godzina dwudziesta przyszli Addison i Syriusz z dwuletnim synek, Jamesem i czteromiesięczną córką, Polaris. Po nich chwile później przyszli Wynter z Harrym i z kilku tygodniową córką, Matyldą. Eliza z Bucky'm. Hermiona z Jacey'm. Lacey ze Stacey. Oczywiście przyszli tez państwo Wells, Dumbledore wraz z Grindelwaldem, Lily i James Potterowie wraz z córką Marissą, Draco wraz z rodzicami i tyle.

Gdy kolacja się rozpoczęła wszyscy zasiedli do stołów zaczynając częstować się potrawami chwaląc przy tym Madison i Willę i ich zdolności kulinarne. Oczywiście Zed i Wyatt również zostali pochwaleni za ładne wystrojenie stołu, choinki i domu. Cała czwórka tylko kiwała głową z uśmiechem dziękując za miłe słowa. Po niedługim czasie gdy wszyscy już się rozluźnili zaczęły się różne pytania.

- Madison, kiedy rodzisz? - zapytała Narcyza patrząc na młodą dziewczynę, która siedziała pomiędzy Wyatt'em a Willą.

- Termin mam na trzeci tydzień stycznia, ale nie wiem jak wyjdzie. - wzruszyła ramionami posyłając kobiecie uśmiech, który ta odwzajemniła.

- A planujecie kolejne dziecko? - zapytał Dumbledore. Madison i Wyatt popatrzyli na siebie zirytowani tym pytaniem, ale uśmiechnęli się sztucznie do dyrektora Hogwartu.

- Myśle, że dwójka dzieci w zupełności wystarczy. - odpowiedział Wyatt widząc, że Madison powiedziałaby o jedno słowo za dużo.

- A wy, Willa i Zed? - tym razem popatrzył na pare obok Madison.

- Jedno dziecko nam wystarczy. - stwierdzili razem. Dumbledore wzruszył ramionami i wrócił do jedzenia a siedzący obok niego Grindelwald niemo przeprosił ich posyłając im przepraszające spojrzenie.

Po kilku godzinach każdy już powoli zaczynał wychodzić. Na samym końcu zbierali się Willa i Zed, którzy właśnie nakładali buty.

- Mam dosyć Dumbledore'a. - odezwała się Willa.

- Oj weź nawet nic nie mów. Gdybym mogła to bym go wyrzuciła przez okno. - powiedziała Madison i oddała Wyldę w ramiona Wilii.

- To narazie! - pożegnali się i wyszli wraz z córką.

- Paa. - odpowiedzieli Lykensenowie, a Wyatt zamkną drzwi na klucz.

- Idę się umyć i spać. - powiadomiła Madison.

- A stół kiedy posprzątamy? - zapytał Wyatt.

- Jutro. - odpowiedziała i poszła się umyć.

Po relaksującej kąpieli przebrała się w piżamę i zeszła na dół by napić się wody. Weszła do salonu i przeżyła spory szok gdy cały stół lśnił czystością a zmęczony Wyatt spał na kanapie przy włączonym telewizorze gdzie leciał jakiś mecz. Białowłosą westchnęła i podeszła do Wyatta zgarniając po drodze koc. Rozłożyła przedmiot i okryła nim chłopaka całując go w policzek. Wyatt zaczął otwierać oczy.

- Śpij, śpij. - powiedziała do niego. Chłopak posłuchaj jej i zamkną oczy. - Zasługujesz na odpoczynek po dzisiejszym dniu. - szepnęła, wyłączyła telewizor i poszła do kuchni napić sie szklanki wody. Po uzupełniu ilości wody w organizmie poszła na górę do sypialni położyć się. Szybko odpłynęła, jednak trzy godziny później coś ją zbudziło a tym czymś był bolący brzuch.

- Ał! - krzyknęła tak głośno że prawdopodobnie usłyszało ją całe Seabrook.

•••

Hejka kochani. Macie tutaj taki mały prezent ode mnie, który mam nadzieje, że wam się spodoba.

Chciałam wam życzyć zdrowych, szczęśliwych i błogosławionych świąt, a także możliwości na spędzenie czasu z bliskimi gdyż nie zawsze każdy ma takie możliwości. Życzę wam również szczęśliwego nowego roku!

Kocham was bardzo❤️❤️

Wolf-boy // Wyatt Lykensen ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz