Rozdział 9

103 4 11
                                    

- Mamo!!!!! - krzyknęła Clarissa patrząc w lustro.

- Co się dzieje?! - odkrzyknęła Madison.

- Ja.. Ja... - zaczęła jąkając się, przerwała jej Madie wchodząc do jej pokoju. Gdy ją zobaczyła rozszerzyła oczy.

- Mamo, dlaczego moje włosy są czerwone? - zapytała przerażona.

- To napewno nie peruka? - zapytała Madison.

- Nie. - odpowiedziała.

- Hejk.... - usłyszały głos Willi która gdy zobaczyła Clarisse cofnęła się ze zdziwienia. - Co ci się stało? - zapytała podchodząc szybko do nich.

- Nie wiem.. - odpowiedziała. - Ja nie chce mieć czerwonych włosów! - miała łzy w oczach.

- Nie płacz proszę... - powiedziała Madison wiedząc, że jak Clarissa zacznie płakać to zanim skończy minie pół dnia.

- Muszę iść do szkoły... - wyszeptała wstając.

- Clar jeśli nie chcesz nie musisz... - zaczęła Madison ale Clarissa jej przerwała.

- Idę. - powiedziała stanowczo. Wstała z łóżka, ubrała się, zjadła śniadanie i poszła do szkoły. Pod szkołą zobaczyła przyjaciół. Podeszła do nich.

- Hejka. - przywitała się. Popatrzyli na nią i wyszczerzyli oczy.

- Co ci się stało? - zapytała Pola.

- Sama nie wiem.. Omińmy ten temat i chodźmy na lekcje. - powiedziała. Skierowali się do szkoły. Po lekcjach poszli na salę, ponieważ miały być wybory na przewodniczącego szkoły.

- Okej kto chce się zgłosić? - zapytała dyrektorka czyli Hermiona. Usłyszeli jak instrumenty zaczęły grać. Po chwili ukazał im się Bruno... Tak to było wiadome, że będzie chciał być przewodniczącym. Zrobił salto i kilka fikołajków w powietrzu. Następnie stanął obok Hermiony.

- To było naprawdę fajne. - pochwaliła go.

- Macie szczęście. Ja Bruno Buchanan startuje na przewodniczącego. - zaczął. Wszyscy zaczęli klaskać. W międzyczasie Clarissa zwróciła uwagę na Wyldę która została popchnięta na scenę. Wpadła na Bruno i go odepchnęła.

- Idioci w piach!!! - krzyknęła wskazując na Bruno. Clarissa zaśmiała się. - Siemka jestem Wylda Necrodopolis. I startuje na przewodniczącego!!! - krzyknęła.

- Co? Ona nie może! To wbrew regułom. - sprzeciwiał się Bruno.

- Każdy ma prawo startować. - wtrąciła Vanessa.

- Panna Lykensen ma rację. Każdy może startować. - powiedziała do niego Hermiona zeszła z podestu a za nią Bruno.

- Obecuje, że jak mnie wybierzecie na przewodnicząca szkoła stanie się fajna i przyjazna dla... - zaczęła ale ktoś jej przerwał.

- Jakiś obcych ludzi? - zapytała Pola wskazując za siebie.

- Nie... Dlaczego ktoś miałby tu... Kim oni są?! - krzyknęła wskazując na drzwi. Weszli przez nie kilka osób. Każda osoba miała inny kolor włosów.

- Witajcie nazywam się Muriel. - odezwała się dziewczyna mniej więcej w ich wieku, miała fioletowe włosy. - To jest Martin. - wskazała na chłopaka z zielonymi włosami któren był do niej bardzo podobny i chyba starszy. - To jest Maggie. - wskazała na dziewczynę z niebieskimi włosami. - To jest Mike. - wskazała na chłopaka z czarnymi jak smoła włosy. - A to jest Melanie. - wskazała na dziewczynę z lawendowymi włosami. - Czy możemy się u was zatrzymać na kilka dni? - zapytała.

- Oni nie mogą tutaj zostań! - krzyknął Bruno.

- W zasadzie to są jeszcze wolne miejsca w waszej klasie. - zaczęła Hermiona.

- Więc Witamy w Seabrook! - powiedziała Clarissa podchodząc do nich.

- Cześć piękna. Jestem Martin. - podszedł do niej chłopak z zielonymi włosami. - A ty jesteś powalająca. - puścił do niej oczko. Clarissa się lekko zarumieniła. James patrzył na to z zazdrością, miał ochotę walnąć tego chłopka, ale pewnie gdyby nie Muriel to by go uderzył.

- Przepraszam cię za mojego brata. - powiedziała do Clarissy. - Masz piękne włosy. - dodała patrząc na jej włosy.

Czy to możliwe aby to była ona? Zapytała samą siebie w myślach

Wszyscy się rozeszli do domów.

Wolf-boy // Wyatt Lykensen ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz