Rozdział 10

2.6K 71 85
                                    

          Piątek. Jeden z najlepszych dni w tygodniu. Koniec tygodnia szkolnego i zarazem początek weekendu. Na swojej twarzy czujesz delikatne promyki słońca wydostające się zza żaluzji twojego okna. Lekko otwierasz oczy a nim okazuje się śpiący brunet wtulony w twoją klatkę piersiową. Uśmiechasz się lekko i postanawiasz obudzić chłopaka.

Ty:
Peter... Wstawaj śpiochu... Jeszcze się spóźnimy do szkoły.

Peter:
Ciociu... Daj pospać jeszcze 5 minut...

Ty:
Peter to ja idioto.

Peter:
[t/i]?

Ty:
Dzień dobry głuptasie

Peter:
Heeeej... Możemy pospać jeszcze chwilę?

Ty:
No nie wiem.

         W tym momencie do twojego pokoju wszedł Tony. Spojrzał na was i obrócił oczami. Zacisnął lekko pięść, ale po chwili ją rozluźnił. Peter odrazu się przebudził i usiadł na łóżku. Ty zrobiłaś to samo.

Tony:
Chciałem was obudzić i powiedzieć, że śniadanie już na was czeka... Ale widzę, że już nie śpicie... Ogarnijcie się może trochę i... Chodźcie zjeść.

       Tony zamknął drzwi zostawiając was w pokoju. Kilka minut potem, jak już się ogarnęliście, zeszliście na dół żeby zjeść śniadanie. Usiadłaś do stołu a Peter stał obok.

Ty:
Nie usiądziesz?

Peter:
Szczerze... Trochę mi głupio tak już drugi dzień z rzędu zawracać wam głowę...

Tony:
Dziecko nie marudź tylko siadaj i jedz... I tak jutro już będziemy razem mieszkać to co nam zrobi jeden dzień więcej?

Ty:
O mój Boże... Już jutro sobota... Jak to szybko minęło...

Peter:
W sumie racja...

        Peter posłusznie usiadł i zaczął jeść razem z wami. Lekko się zarumieniłaś na myśl, że będziesz mieszkać razem z Peterem. Czy to nie jest trochę dziwne? Razem w jednym domu... Teraz już naprawdę będziesz go często widywać.

Ty:
Czyli... Ten staż u Starka... To nie do końca był staż u Starka co?

Peter:
A co ja miałem Ci powiedzieć? No tak naprawdę jestem Spider-Manem i pracuje dla Pana Starka?

Ty:
W sumie racja... Dobra chodźmy... Już czas do szkoły.

Tony:
Ty na serio myślisz że po wczorajszej sytuacji ja cie puszcze do szkoły? Nie ma mowy zostajesz dziś w domu...

Ty:
Tato czuje się naprawdę dobrze... Nic mi nie będzie

Tony:
Chcesz ryzykować? Co jeśli znowu będzie to samo?

Ty:
Nic mi nie będzie... Do tego mam samego Spider-Mana przy sobie... I czuje się raczej bezpieczna.

Tony:
Parker... Odrazu jak tylko zacznie ją boleć głowa, masz ją zabrać tutaj, rozumiesz?

Peter:
Dobrze Panie Stark.

Tony:
A teraz idźcie bo się spóźnicie...

      Wyszłaś razem z Peterem i szliście w stronę szkoły. Peter całą drogę pisał z kimś. Miał jakieś dziwne reakcje i nie wiedziałaś co masz zrobić. W pewnym momencie nie mogłaś już wytrzymać i zapytałaś o co chodzi.

Ty:
Z kim ty tak ciągle piszesz co?

Peter:
Z Nedem... Jest pewna ważna sprawa i... Próbujemy ją rozwiązać...

I Love You, Idiot. // Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz