Rozdział 6

2.5K 83 82
                                    


          Obudziłaś się o 9 nad ranem. Wstałaś z łóżka lekko zaspana, ale wyjątkowo byłaś pełna energii. Cała promieniałaś ze szczęścia na myśl o dzisiejszym spotkaniu z Peterem. Szybko zbiegłaś cała uśmiechnięta na dół i przywitałaś się z rodzicami.

Ty:
Hej tato, hej mamo!

Pepper:
Woooow co ty dzisiaj taka szczęśliwa? I o dziwo wyspana...

Tony:
Ten chłopak, Peter, zaprosił ją dziś na obiad.

Ty:
Przepraszam, zapomniałam Ci powiedzieć...

Pepper:
Ooo to super skarbie. Tylko ważne żebyś się pilnowała...i pamiętaj jakby coś się stało odrazu masz dzwonić! Jasne?

Ty:
Tak tak wiem mamo hahaha przerabiałam to już milion razy z tatą

Tony:
Lepiej powtórzyć więcej razy niż żebyś zapomniała

Ty:
Nie zapomnę hahaha

       Zaczęłaś jeść śniadanie. Rozmawialiście razem jak zwykła rodzina o sobotnim poranku. Czułaś jak wszystko powoli zaczyna się układać. Byłaś aktualnie najszczęśliwszą dziewczyną w mieście i nikt nie mógł tego zmienić!
            Po śniadaniu poszłaś wziąć szybki i orzeźwiający prysznic. Uczesałaś się, pomalowałaś i ubrałaś swoją ulubioną sukienkę. Spojrzałaś na efekt końcowy i czułaś, że czegoś jeszcze tu brakuje. Założyłaś kolczyki i naszyjnik który dostałaś od taty na urodziny. Teraz było idealnie. Byłaś gotowa na wyjście z Peterem. Do całego stroju ubrałaś jeszcze czarne szpilki i torebkę. Pożegnałaś się z rodzicami i ruszyłaś w stronę skrzyżowania na którym mieliście się spotkać. Stałaś jeszcze chwilę przed domem czując zarazem motylki w brzuchu jaki i strach. * a co jeśli się nie zjawi? Co jeśli to głupi zakład albo żart? Nie nie nie... Peter taki nie jest. * W tym momencie zaczęłaś iść dalej. Szłaś z głową spuszczoną w dół a przez głowę przepływało Ci milion myśli...
   Dotarłaś do skrzyżowania. Lekko podniosłaś głowę a już ujrzałaś bruneta uśmiechającego się od ucha do ucha. Odrazu ci ulżyło i odwzajemniłaś szeroki uśmiech chłopaka.

Ty:
Hej Peter

Peter:
Hej... Ś - ślicznie wyglądasz...

Ty:
Dzięki... To co... Gdzie idziemy? W końcu się dowiem haha?

Peter:
Jeszcze ci nie powiem haha... Dowiesz się dopiero na miejscu

Ty:
Naprawdę trzymasz tajemniczą atmosferę do samego końca prawda?

         Obydwoje zaczęliście się śmiać, a Peter zaczął cie prowadzić do miejsca w którym mieliście zjeść obiad. Chociaż nie byliście nawet na miejscu, już czułaś, że będzie to najlepszy dzień twojego życia. W pewnym momencie weszliście do parku. Myślałaś, że Peter chciał tylko przejść tędy żeby była miła atmosfera ale po kilku minutach spaceru okazało się, że to tu znajduje się cel waszej podróży. Na pagórku pod samotnym drzewem był koc na którym leżała torba z najprawdopodobniej waszym jedzeniem. Nie mogłaś uwierzyć w to co widziałaś. * Peter naprawdę zrobił to wszystko dla mnie? Jest naprawdę inny niż tamten gnój... *

Peter:
Wiem, że to nie jest pewnie to co sobie wyobrażałaś i to nie jest żadna droga restauracja ale...

Ty:
Żartujesz prawda? To jest dużo lepsze niż sobie wyobrażałam! Ja... Ja to poprostu kocham!

      Rzuciłaś się Peterowi na szyję i mocno go przytuliłaś. Chłopak odwzajemnił to wtulając się w twoje ramiona. Po chwili złapał cie za rękę i zaprowadził na pagórek. Dopiero gdy się zbliżyliście zauważyłaś jak pięknie tam było. Były tam nawet poduszki i malutki stoliczek na którym mogliście spokojnie zjeść. Sama nie mogłaś uwierzyć w to co widzisz. Peter usiadł na jednej z poduszek i rozpakował jedzenie. Okazało się, że było to twoje ulubione danie.

I Love You, Idiot. // Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz