Rozdział 22

1.7K 52 40
                                    

              Obudziłaś się dzisiaj z dziwnym samopoczuciem. Nie mogłaś przestać myśleć o tym, że jesteś jednym z eksperymentów hydry. Ta myśl męczyła cie już od kilku dni. Nie umiałaś się z tym faktem pogodzić i czułaś się z tym dziwnie. Odrazu usiadłaś na łóżku i się lekko przeciągnęłaś. Rozejrzałaś się po pokoju, ale bruneta w nim nie było. Pomyślałaś sobie, że pewnie wstał wcześniej i nie chciał cie budzić. Zaczęłaś powoli się przebudzać i zrozumiałaś, że jesteś w pokoju Petera. Wstałaś szybko z łóżka i ruszyłaś w stronę drzwi. Chciałaś dyskretnie przejść z pokoju Petera do swojego jednak spotkałaś kogoś po drodze.

Tony:
... Co robiłaś u Petera w pokoju?

Ty:
O hej ja... Sprawdzałam czy się już obudził...

Tony:
I musiałaś wejść do pokoju zamiast poprostu zajrzeć? Do tego jest 11 więc wiadomo, że już nie śpi.

Ty:
No widzisz nie pomyślałam o tym...

Tony:
Wszystko okej? Dziwnie się... Zachowujesz...

Ty:
Dziwnie się też czuje...

             Poszłaś momentalnie od swojego taty. Nie obchodziło cie aktualnie czy chciał ci coś jeszcze powiedzieć czy nie. Byłaś na niego trochę zła, że przez te wszystkie lata ukrywał przed tobą prawdę. Nie miałaś ochoty na rozmowę z nim. Weszłaś do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Uśmiechnęłaś się lekko i usiadłaś przy stole. Dosłownie chwilę później dostałaś talerz z górą naleśników. Spojrzałaś na to, wyglądało i pachniało fantastycznie. Dla nich to były tylko naleśniki. Jednak dla ciebie aktualnie to było jak dar z nieba.

Ty:
Tak w ogóle jaki dzisiaj mamy dzień tygodnia? Będąc tam totalnie straciłam poczucie czasu.

Steve:
Niedziela...

Ty:
Czyli jutro poniedziałek...

Steve:
Tak... Ale ty nie idziesz do szkoły. Przez cały tydzień nie będziesz chodzić...

Ty:
Cały tydzień?

Steve:
Tak. Przez 2 tygodnie byłaś głodzona i męczona wielogodzinnymi treningami. Potrzebujesz teraz odpoczynku...

Ty:
No dobra... A jak wytłumaczymy miesiąc nieobecności?

Steve:
To nie jest wcale istotne... Coś się wymyśli.

Ty:
Okej...

                 Zjadłaś swoje śniadanie do końca i podeszłaś do Petera który siedział na kanapie i czytał książkę. Usiadłaś obok niego i położyłaś głowę na jego ramieniu. Ten się na ciebie dyskretnie spojrzał i uśmiechnął pod nosem. Też położył swoją głowę na twojej i w ten sposób dalej czytał książkę. Było ci trochę zimno i zaczęłaś się lekko trząść. Chłopak to zauważył i się na ciebie spojrzał. Przerwał chwilowo czytanie i zdjął z siebie bluzę. Uśmiechnął się w twoją stronę i podarował ci ją. Ty jedynie odwzajemniłaś jego szczery uśmiech i założyłaś ją na siebie. Peter zadowolony z siebie wrócił do czytania, a ty byłaś lekko zarumieniona. Bluza była bardzo wygodna i milutka, a co najlepsze to pachniała Peterem. Siedzieliście w ten sposób przez jakiś czas a ty zapomniałaś o swoich zmartwieniach z rana. Byłaś wtulona w bruneta i tylko to się liczyło. Niestety nie wszystko trwa wiecznie. Po jakimś czasie chłopak powiedział, że idzie coś załatwić. Zostawił cie samą na kanapie a Twoje myśli z rana powróciły. Siedziałaś tam lekko zagubiona we własnej głowie aż w końcu przyszedł Bucky.

Bucky:
Wiem jak się czujesz... To dziwne uczucie, że nie jesteś tym... Kim myślałeś, że jesteś...

Ty:
Tutaj akurat trafiłeś w sedno moich myśli...

I Love You, Idiot. // Peter Parker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz