★ 14 ★

1.5K 109 12
                                    

W końcu nadszedł przeze mnie upragniony dzień - Noc Duchów. Razem z Abraxasem zaciekle dyskutowaliśmy na temat przyjazdu szkół, a Orion również wtrącał co chwila swoje trzy grosze, gdy szykowaliśmy się na ucztę.

Byłem maksymalnie podekscytowany tym wszystkim. Nie dość, że będzie wymiana między szkołami to jeszcze dzisiaj Tom miał wytłumaczyć mi dlaczego potrafi on zmieniać się w węża morskiego.

Przed wejściem do Pokoju Wspólnego czekał brunet. Uśmiechnąłem się w jego stronę, niemal do niego podbiegając. On widząc moją szczęśliwą twarz, również delikatnie się uśmiechnął, po czym musnął dłonią mój policzek.

— Zabiorę go na kilka minut — powiedział do moich współlokatorów, obejmując mnie w pasie i ciągnąc w stronę trzeciego piętra — wrócimy na powitanie szkół, nie rób takiej miny Abraxasie.

Czułem jak przez moje palce przebiega podekscytowanie. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała mnie przed pobiegnięciem, była dłoń chłopaka na mojej talii. Trzymał mnie blisko przy sobie, jakby przewidział, że będę chciał mu się wyrwać. 

Z każdym krokiem upewniałem się, że prowadzi mnie on do łazienki na trzecim piętrze, tam, gdzie jest wejście do Komnaty Tajemnic. Zerknąłem na niego kątem oka, w momencie, gdy mieliśmy wchodzić do środka.

Na twarzy Toma nie widziałem ani grama niepewności czy zawahania, co spowodowało, że moje serce zabiło jeszcze szybciej. Czy ufa mi on tak bardzo, że chce pokazać mi jedyne miejsce, w którym inni nie są w stanie go dosięgnąć?

Toaleta była pusta, nie licząc cichego łkania z jednej z kabin. Przełknąłem ślinę, czując jak ucisk na talii zmniejsza się, a po sekundzie znika. 

— Domyślam się już po co wcześniej chciałeś odwiedzić tą konkretną damską toaletę — Tom uśmiechnął się do mnie krzywo, machając dłonią w stronę kabiny, z której dochodziły te dźwięki — idź, zobacz dlaczego płacze. 

Przygryzłem wargę, robiąc kilka kroków w przód. Łkanie nasiliło się i doszło do niego jeszcze rytmiczne pociąganie nosem. Westchnąłem głęboko, odwracając się w stronę chłopaka i obserwując jak ten otwiera wejście do Komnaty. Podszedłem do niego, chwytając rąbek jego satynowej koszuli, po czym pociągnąłem go do środka. 

Korytarz nie zmienił się nawet o cal. Podłoga zasypana kośćmi i starą wylinką powodowała, że głęboko rozważałem powrót na powierzchnię. Tom nie wydawał się być poruszony tym faktem co mnie odrobinę rozbawiło. Po którymś z kolei razie, gdy chrzęst pod jego stopami nie wywołał u niego żadnej reakcji, parsknąłem śmiechem.

— Widzę, że kurz na koszuli jest dla ciebie nie do pomyślenia, ale chodzenie po kościach i innych takich to drobnostka — Tom posłał mi tajemniczy uśmieszek, przysuwając się do mojej twarzy.

Byliśmy już praktycznie na końcu korytarza prowadzącego do pieczary bazyliszka. Po bokach paliły się pochodnie, które jeszcze przed sekundą były jakby niewidoczne przez ogarniające nas ciemności. Twarz Toma stawała się jakby głębsza i bardziej tajemnicza niż zwykle, nie powodowała jednak, że się go bałem.

— Nie mów, że tobie nie przeszkadza kurz na koszuli, ale chrzęst kości już tak — wywróciłem oczami, robiąc krok w przód, ale zatrzymała mnie jego ręka, oplatająca powoli moją talię — może chcesz bym cię przeniósł?

Rozszerzyłem oczy, odsuwając się na tyle, na ile pozwalał mi jego uścisk, by spojrzeć na niego z szokiem. Tom niemal się roześmiał, po czym jednym ruchem podniósł mnie i ponowił drogę do głównej komnaty.

Wywróciłem oczami, ale nie mając innego wyjścia, złapałem go za szyję, by nie spaść, bo wybrudzone buty w zupełności mi wystarczały. Czułem jego mięśnie pod cienkim materiałem koszuli. Wcześniej widziałem go już tylko w ręczniku, więc wiem, że jest dość umięśniony, ale za każdym razem gdy przypadkowo czy też specjalnie go dotykam, utwierdzam się w przekonaniu, że z dnia na dzień staje się seksowniejszy.

ɦเรƭσɾเα ℓµɓเ รเε̨ ρσωƭαɾƶαć || ƭσɱαɾɾყOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz